3 lip 2016

Rozdzial 3

Poprawiłam się na krzesełku i chwyciłam za szklankę, którą przed chwilą postawił przede mną kelner. Nigdy wcześniej nie chodziłam do barów tak daleko poza miastem, ale teraz była to jedyna opcja na spotkanie się z kimkolwiek. Byłam zaskoczona propozycją Hannah na spotkanie, ale strasznie dawno jej nie widziałam, i cieszyłam się, że o ogóle o mnie pamięta. Z jednej strony nie mogłam się doczekać kiedy ją zobaczę, ale z drugiej, coś w środku podpowiadało mi, że to ma coś wspólnego z Justinem. W końcu to jego przyjaciółka. Chciałam, żeby wszyscy wokół, przestali się o nas martwić i nas pogodzić. To jeszcze bardziej działało mi na nerwy. Nie takiego spokoju oczekiwałam, przyjeżdżając tu, chociaż sama byłam sobie winna, bo nikt mi tego nie gwarantował. To była raczej wręcz do przewidzenia. Denerwowałam się odrobinkę tym spotkaniem, sama nie wiem dlaczego. Wzięłam jeszcze jeden łyk zimnego napoju i odsunęłam lekko szklankę, rozglądając się dookoła. Było tutaj dosyć ciemno, i pasowało bardziej na jakieś wieczorne spotkania ze znajomymi. Z dużą ilością alkoholu. O tej godzinie było tu w sumie mało osób. Beze mnie i kelnera zaledwie dwie pary, tulące się do siebie pod oknem. Chwyciłam za słomkę, i poczułam z tym czasie czyjąś dłoń na swoim ramieniu. Odwróciłam się, i uśmiechnęłam się na widok wyczekiwanej, zawsze uśmiechniętej Hannah.
-Cześć, Słonce. Jak tam?
Siadła obok mnie i  przysunęła krzesełko bliżej baru. Wyglądała dosłownie tak samo, jak wtedy, gdy widziałam ja po raz ostatni. Nie zmieniła w sobie nic, nawet zarażającego pozytywnie poczucia humoru. Odpowiedziałam na jej piękny szczery uśmiech.
-Cześć, dobrze Cię widzieć.
Podszedł do nas kelner, a Hannah zamówiła wodę  z lodem.
-Strasznie się cieszę, że mogłyśmy się zobaczyć. Ucieszyłam się, gdy dowiedziałam się, że znów tu jesteś. Nawet nie miałam pojęcia, że wyjechałaś, dlaczego nie dałaś mi o niczym znać?
Zajęłam się swoim napojem, by nie musieć na nią patrzeć. I tak wystarczająco przedzierała mnie swoim wzrokiem. Kelner postawił przed nią jej zamówienie, a Hannah od razu sięgnęła spragniona po słomkę. Uśmiechnęłam się.
-To skomplikowane. Przepraszam, powinnam się odezwać.
-Rozumiem, wiem co się stało.
Złapała mnie za dłoń i uśmiechnęła się. Mimo znów tego przygnębiającego tematu, i tak szczerze się do niej uśmiechnęłam. Zarażała pozytywną energią w dość dużym stopniu.
-Ale mimo to, mam nadzieję, że pojawisz się u mnie na imprezie.
Spojrzałam na nią pytającym wyrazem twarzy, a Hannah odwróciła się w moją stronę i złapała za dłonie. Była jak zawsze gotowa wszystko mi wyjaśnić.
-Robię w sobotę imprezę u siebie. Bardzo zależałoby mi na tym, żebyś przyjechała.
-Myślę, że to nie jest najlepszy pomysł.
Zabrałam ręce i sięgnęłam po swoją szklankę. Domyślałam się, że oczywiście Justin miał tam być. Nie potrzebowałam takiej dawki wrażeń. Miałam jednak poczucie winy, widząc jak Hannah na mnie patrzy. Jej nie dało się powiedzieć nie.
-Proszę Cię, zrób to dla mnie. Chcę, żebyś tam była. Obiecaj mi, Chloe. Obiecaj.
Spojrzałam na nią i wiedziałam, że nie mogłam jej odmówić. Pokiwałam twierdząco głową, a Hannah uśmiechnęła się szeroko. Przełknęłam głośno ślinę, zadając sobie pytanie, w co ja się do cholery pakuje.

***

Zaparkowałam auto przed domem Sama i zgasiłam silnik. Wyszłam z samochodu, rozglądając się dookoła w drodze do bagażnika. Sam pewnie siedział w warsztacie, a przydałby mi się w przeniesieniu zakupów do domu. Gdy spojrzałam jeszcze raz na ilość reklamówek przede mną wiedziałam, że będę musiała wrócić po nie minimum trzy razy. Zadawałam sobie ciągle pytanie tak on sobie radzi w życiu. Gdyby nie ja lub Ashley zginąłby. Ash wyjechała gdzieś do soboty, więc postanowiłam zostać te u niego te dwa dni. Gdy tylko weszłam do kuchni wiedziałam, że jest mu potrzebna pomoc. Co on w ogóle jadł mając totalnie pustą lodówkę? Złapałam za największą możliwie ilość reklamówek i ruszyłam szybko do domu. Usłyszałam za sobą czyjeś kroki, ale nie miałam zamiaru się zatrzymywać. Mogłabym nie donieść wszystkich reklamówek do kuchni na czas.
-Chloe, pomogę Ci.
Zatrzymałam się i stanęłam jak wryta. Nie zdążyłam odwrócić głowy, a Justin podbiegł do mnie i zabrał większą część zakupów.
-Co Ty tutaj robisz?
Nie chciałam patrzeć mu przy tym w oczy, więc otworzyłam drzwi, puszczając go do środka. Ruszyłam za nim, biorąc wcześniej głęboki oddech.
-Naprawiamy coś z Samem i Dylanem. Ale to nie było celowe. Nie wiedziałem, że tu będziesz.
Postawiłam zakupy na stole, stojąc naprzeciwko niego. Wiedziałam, że się na mnie patrzy, więc zabrałam się za rozpakowywanie. Unikanie wzroku rozmówcy ostatnio weszło mi w krew.
-Sama tego nie planowałam. Powinnam zrobić Wam coś do jedzenia.
Zabrałam mleko i odwróciłam się do lodówki. Zacisnęłam powieki, czując jak z nerwów boli mnie brzuch. Nawet nie wiedziałam jak mam się zachowywać w jego obecności. Nie mogłam być jednak tchórzem i pokazywać mu, że sobie nie radzę.
-Lubiłem Twoje jedzenie.
Zamknęłam lodówkę i odwróciłam się, opierając się o nią. Spojrzałam na niego, krzyżując się z nim wzrokiem. Wyglądał inaczej niż wczoraj. Wydawał się być pogodniejszy i spokojniejszy. Ale nadal miał na sobie tą samą czarną bluzę. Pasowała do niego, ale mimo to dodawała więcej jakiejś tajemnicy, czegoś mrocznego. Sama nie wiedziałam o co może chodzić, przecież to tylko bluza. Otworzyłam lekko usta, gdy zauważyłam, że ma coś pod okiem. Było ewidentnie podbite i nie wyglądało za dobrze. Musiał od kogoś oberwać.
-Nie widziałam tego wczoraj.
Podeszłam do niego szybkim krokiem i złapałam jego twarz w dłonie, bliżej się temu przyglądając. Wargę też miał lekko rozciętą.
-Tego też..
Dodałam i spojrzałam mu w oczy.  Były jasne i mimo tego, że był obity, uśmiechnął się lekko. Nagle zdałam sobie sprawę, że chyba nie zachowuje się za właściwie. Puściłam go i odeszłam na krok, spuszczając wzrok.
-Przepraszam, nie powinnam.
-To miłe.
Spojrzałam na niego nieco pewniej, skanując każdy centymetr jego twarzy. Nie bałam się już jego spojrzenia. Zastanawiałam się skąd to się wzięło, a co więcej, że  jest to z dzisiaj. Albo z wczoraj wieczora, po tym jak wyszedł ode mnie. Otworzył usta, jakby chciał to wszystko wyjaśnić, czytając mi wcześniej w myślach.
-Nic poważnego, zwykła bójka.
Zwykła bójka? Chciałam coś odpowiedzieć, ale zdałam sobie sprawę, że nie powinno mnie to obchodzić, mimo że obchodziło.
-Przepraszam, to nie moja sprawa, nie powinnam się mieszać.
Odwróciłam się, opierając o blat. Słyszałam, jak po cichu do mnie podchodzi. Stanął tuż za mną, próbując coś powiedzieć.
-Nie mów tak.
-Jak?
Odwróciłam się do niego, przymrużając oczy. Jak miałam nie mówić? Że to nie moja sprawa? Że mnie to nie obchodzi? Obchodziło, ale nie powinno. To wszystko się zmieniło. Z dnia na dzień, na sekundę.. jakby nagle pękła bańka.
-Moglibyśmy się gdzieś przejść? Porozmawiać? Jak ludzie. Nie chcę się z Tobą kłócić. Chcę tylko wyjaśnić.
-Nie sądzę, że jest co wyjaśniać.
Złapał mnie pewnie za dłonie, a ja nie wyrwałam się. Po chwili sama się sobie zdziwiłam, dlaczego tego nie zrobiłam. Złapał mnie za podbródek i podniósł moją głowę, bym na niego spojrzała.
-Poświęć mi dziesięć minut. Chyba zasługuję chociaż na tyle?

-Więc, dlaczego postanowiłaś wrócić?
Szliśmy jakąś alejką niedaleko parku, w którym kiedyś biegałam. Nie mogłam powstrzymać się od uśmiechu, gdy przypomniało mi się, jak prawie wpadłam pod auto, a Justin zwyzywał tego biednego faceta, któremu z resztą sama weszłam pod koła. Słuchałam wtedy jednej piosenki, która nie miała dla mnie żadnego znaczenia, dopóki nie usłyszałam jej kilka dni później w samochodzie Justina. Wtedy jeszcze takie detale nie miały dla mnie takiego dużego znaczenia, jak kilka tygodni później. Wtedy każda mała drobnostka zaczynała kojarzyć mi się z jakimś zazwyczaj dobrym wspomnieniem. Wystarczyło jedno słowo, melodia, jakiś symbol. Wiedziałam, że to nigdy się nie zmieni. Przekonałam się o tym wczoraj, gdy Justin wyszedł z mojego mieszkania. On nigdy nie mógł odejść na dobre. A teraz znów jestem obok niego i jakby nigdy nic rozmawiamy. Szczerze, nie sądziłam, że to jeszcze nastąpi. Ale jego głos i wzrok miały w sobie coś, z czym było mi dobrze, i nie chciałam się tego pozbywać. I mimo, że był innego zdania, i wiele zdarzeń temu przeczyło, czuje się bezpiecznie, gdy jest blisko. Ale w środku mnie istniało coś, co nie pozwalało mi się przyznać do tego na głos. Nie chciałam, żeby to wyszło ze mnie tak łatwo. Nie chciałam, żeby Justin wiedział, chciałam trzymać się z dala, w pewnym sensie.
-Za tydzień zaczynam pracę. Z tańcem. To nic wielkiego, ale uwielbiam dzieci więc to coś idealnego dla mnie. A Ty? Coś się zmieniło?
Musiałam przyznać, że wyglądaliśmy razem trochę głupio, idąc z taką dużą przestrzenią między nami. Ale tak było lepiej. Zastanawiałam się, czy powie mi cokolwiek o tym, że ponownie się ściga, i jakie są tego przyczyny. Chciałam, żeby mi powiedział.
-Więcej pracuje. Zrobiłem w warsztacie mały remont, i .. spędzam tam więcej czasu.
-To jest to co lubisz, prawda?
Złożył usta w cienką linię i pokiwał twierdząco głową. Wydawało mi się, że idziemy coraz wolniej, ale podobało mi się jak delikatnie wiał wiatr.
-Będziesz teraz więcej czasu spędzać z Nathanem?
Brzmiało to bardziej jak stwierdzenie niż pytanie. Poczułam się odrobinę tak jak kiedyś. Kiedy bywał o niego zazdrosny. Nie chciałam tego, więc postanowiłam się wytłumaczyć.
-Nie. Nathan tylko pomógł, za co jestem mu ogromnie wdzięczna, ale.. nie będę tu pracować, to szkoła poza miastem. Z resztą nie będę tu za często, chcę jak najszybciej skończyć malować, i skromnie się urządzić. To będzie dla mnie dobre. Zacząć coś od nowa.
Przygryzłam wargę, zerkając na jego reakcje. Zamknął na chwilę oczy i wziął głęboki oddech. Odwróciłam szybko wzrok.
-Miałem nadzieję Cię widywać. Poczułem ulgę, gdy Cię zobaczyłem, i wiedziałem, że ..
-Justin..
Zatrzymałam się, odwracając się w jego stronę. Podszedł do mnie zostawiając między nami naprawdę niewiele miejsca. Poczułam jego zapach, który zawsze tak bardzo uwielbiałam. I poczułam ukłucie w brzuchu. Ostatnio to było moje najczęstsze uczucie. Strach i obawa.
-Wiem, że wszystko spieprzyłem, Chloe, wiem. Byłem idiotą pozwalając Ci na to, żebyś odeszła. Gdy wyjechałaś, w ogóle nie wiedziałem czy jesteś bezpieczna, a nie na tym mi zależało.
Justin złapał moje dłonie i splątał nasze palce. Nie wycofałam się. Podniosłam na niego jedynie wzrok. Był wystraszony. Jakby bał się odrzucenia, ale musiał się z nim liczyć. Już nie mogłam mu nic obiecać.
-Cholernie za Tobą tęskniłem, Chloe.
Spuściłam wzrok, i jednak wycofałam się z naszego dotyku. Wsadziłam dłonie do tylnych kieszeni spodni i cofnęłam się o pół kroku. Nie mogłam spojrzeć mu w oczy. Po prostu je zamknęłam.
-Justin.. nic już nie można zmienić. Tak będzie lepiej. Wystarczająco zraniliśmy siebie nawzajem. Chcę tylko wiedzieć, że u Ciebie wszystko w porządku.
Justin złapał mnie za ramiona, a ja podniosłam na niego wzrok. Znowu widziałam jak w jego oczach zbierają się łzy. Przez to i ja myślałam, że się rozpłaczę.
-To mi nie wystarczy, Chloe. Nie zniosę tego, rozumiesz? Moje uczucia do Ciebie nie zmieniły się. Może byś tak jak wcześniej, wiesz przecież, że to zależy tylko od nas. Powinniśmy dać sobie szanse. Jeśli oczywiście czujesz to samo.
Niczego nie byłam bardziej pewna jak tego, że nadal go kocham. Ale, co jeśli pomiędzy nami powinno być tak jak teraz? Może tak miało być, i.. Nie potrafiłam dać sobie  żadnej konkretnej odpowiedzi.
-Powinniśmy już wracać, i zapomnieć o tej rozmowie.
-O tej ostatniej części..
Puścił mnie, spuszczając wzrok na ziemię.
-Nie chcę Cię stracić, ale nie chodzi mi o to. Mam nadzieję, że zrozumiesz.
-Nie odpuszczę ,Chloe. Nie popełnię drugi raz tego samego błędu.

***

-To jest nie możliwe. Nie potrafię wybrać między tymi dwoma.
Stanęłam zrezygnowana przed lusterkiem, i jeszcze raz przyłożyłam do ciała najpierw czarną, później granatową sukienkę. Nie potrafiłam zdecydować, na którą z nich postawić, ale Maggy też za bardzo mi w tym nie pomagała. Życie komplikowało mi sprawę nawet w takich bezsensownych chwilach.
-Granatowa.
-Czarna.
-Mówiłaś, że nie wiesz która.
Odwróciłam się do przyjaciółki, a ta tylko wzruszyła zrezygnowana ramionami.
-Nie pomagasz.
Podeszłam do szafy i zaczęłam przeglądać resztę jej zawartości. Najchętniej poszłabym po prostu w spodniach, ale gdyby Maggy to usłyszała, od razu wybiłaby mi ten pomysł z głowy. Miałam jeszcze tylko dwie godziny, a ja nadal stałam w szlafroku i ręczniku na głowie. Nie miałam pojęcia co zrobić z włosami i jaki do tego wybrać makijaż. Denerwowałam się tym, choć nie miałam powodu.  To dlatego, że wiedziałam, że Justin tam będzie. Nie mam pojęcia dlaczego chciałam naprawdę ładnie wyglądać, skoro i tak powinnam trzymać się on niego z daleka. To było chore. Sama nie wiedziałam czego chcę.
-A może go tam wcale nie będzie. I Bez różnicy jaki kolor sukienki wybierzesz.
-Oczywiście, że tam będzie. To jego przyjaciółka, Maggy. Na bank przyjdzie. Nie wiem po co się zgodziłam.
Maggy wstała z łóżka i podeszła do mnie, zabierając mi obie sukienki. Wyciągnęła ręce przed siebie, dokładnie przyglądając się sukienką.
-Miałaś rację. Granatowa jest seksowniejsza.
Spojrzałam na nią podnosząc brwi. Nie tak miała mi pomagać.
-Maggy, ja nie chcę go zdobyć. Wręcz przeciwnie, nie mogę być tak ubrana.
-Właśnie, że musisz. Sama sobie kobieto zaprzeczasz. Ta ma ładniej wykrojony tył, dekolt i wycięcia po bokach. Poza tym jest idealnej długości. Masz tutaj te czarne szpilki prawda?
___________________________________________________
 CZYTASZ = KOMENTUJESZ <33
DOPIERO DZISIAJ ZAUWAŻYŁAM, ŻE MIAŁAM ZABLOKOWANĄ MOŻLIWOŚĆ DODAWANIA ANONIMOWYCH KOMENTARZY, ALE JUŻ TO ZMIENIŁAM :)
ZAPRASZAM DO MNIE NA ASKA :)

23 komentarze:

  1. Omg�� zajebiste! Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością <3 Kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudo,kocham <3 czekam na następny ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Boskie😍😍😍 uwielbiam❤️❤️

    OdpowiedzUsuń
  5. Aaaaa cudooo ! 💕 Dawaj szybko następny 😍😍

    OdpowiedzUsuń
  6. Jesuu ale super. Czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedy kolejny rodzial? Ten jest mega. Życzę weny.

      Usuń
    2. dziękuję bardzo słoneczko <3

      Usuń
  7. Mega! Pisz szybko kolejnh

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudooo. Ciekawe co sie wydarzy na imprezie ;D. Justin walcz o nia! :D. Czekam na nowy :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudowny! Czekam na następny ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. Kochanie! Jezu jaki cudowny rozdział kocham ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń