27 gru 2016

Rozdzial 35

Lipiec,
Chloe
Otworzyłam ciężkie powieki spoglądając na puste miejsce Justina, na poduszce odbijał się jeszcze jego policzek. Przetarłam oczy i oparłam się łokciami o poduszki, rozglądając się po sypialni. Słońce bezlitośnie wdzierało się przez zasłony, chcąc za wszelką cenę wejść do środka. Mieliśmy drugi tydzień wakacji, a mi dopisywał naprawdę dobry humor. Zastanawiałam się jedynie gdzie się podział mój ulubiony blondyn. Wyskoczyłam pośpiesznie z łóżka i zakładając w pośpiechu kapcie wyszłam z sypialni. Gdy tylko weszłam na schody poczułam przecudowne zapachy dochodzące z kuchni. Justin musiał tam być. Uśmiechnęłam się szeroko, gdy zobaczyłam stojącego go przy patelni, ubranego jedynie w krótkie spodenki i rozmawiającego przez telefon. Podniosłam brwi z zaskoczenia, gdy ujrzałam, że włosy związane ma w małego koka. Pierwszy raz widziałam go tak uczesanego na wyścigu zaraz po moim powrocie. Później podcinał włosy, ale teraz znów musiały zacząć mu przeszkadzać. Wyglądał naprawdę fajnie. Wydawał się jeszcze bardziej przystojniejszy i naprawdę mi się podobał. Jakbym widziała go po raz pierwszy w życiu. Otworzyłam przestraszona buzie, gdy Justin machnął ręką, odskakując od kuchenki.
-Kurwa!
Powiedział do telefonu, wsadzając kciuka do ust. Podeszłam do niego pośpiesznie, przejmując patelnie.
-Przepraszam Skarbie, i dzień dobry.
-Dzień dobry.
Uśmiechnęłam się, gdy pocałował mnie w czoło. I szybko podszedł do kranu, puszczając zimną wodę. Rozmawiał dalej przez telefon a ja zajęłam się przewracaniem naleśnika na drugą stronę.  Szczerze byłam głodna, a zapach o dziwo od dłuższego czasu nie przeszkadzał mi, wręcz przeciwnie, robiłam się z sekundy na sekundę coraz bardziej głodna.
-Tak, jasne. Muszę tylko zapytać Chloe.. nie.. nie, wszystkie papiery mam ze sobą..
Przerwał rozmowę, odwracając się w moją stronę. Odsunął telefon od ucha, uśmiechając się do mnie.
-Chloe, masz ochotę jechać ze mną do Maddie? Muszę zawieść ostatnie papiery do biura taty.
-Dziś?
-Zaraz po śniadaniu.
Sięgnęłam do szafki, żeby wyciągnąć talerze i postawiłam je na stole. Naprawdę miałam ochotę się z nią zobaczyć, ale nie było to dzisiaj możliwe.
-Kochanie, o jedenastej mam lekarza. Przeproś ją ode mnie.
-Co?
Powiedział bardziej do siebie i przyłożył telefon z powrotem do ucha. Zakręcił kran, szukając czegoś w co może wytrzeć ręce. Zaśmiałam się i podałam mu ściereczkę. Był dzisiaj jakiś zakręcony.
-Kurde, całkiem zapomniałem. Maddie ja też dziś nie dam rady, muszę zadzwonić do ojca i przełożyć to na jutro. Tak, zaraz do niego zadzwonię..
Chciałam coś powiedzieć, ale zdążyłam jedynie otworzyć usta, a Justin rozłączył się i odłożył telefon na stół. Podszedł do mnie i objął moje policzki dłońmi. Pocałował mnie długo, a później spojrzał głęboko w oczy.
-Słoneczko, przepraszam, zapomniałem. Przełożę spotkanie..
-Justin!
Przerwałam mu, bo gadał tak szybko, że powoli przestawałam go rozumieć.
-Nie musisz niczego przekładać, pójdę sama. Naleśniki.
Justin puścił mnie, a ja wyłożyłam gotowego naleśnika i nalałam na patelnie kolejną porcję ciasta.
-Chcę iść z Tobą. Nie zdajesz sobie sprawy jakie to dla mnie ważne dowiedzieć się, czy będę miał córkę czy syna.
Uśmiechnęłam się, a Justin podszedł do mnie i objął mnie w talii.
-Nic się nie stanie, jeśli dowiesz się godzinę, czy dwie później. Nie powinieneś przekładać żadnych spotkać.
-Nie chcę dowiedzieć się przez telefon. Tata zrozumie, w końcu to będzie jego wnuk.
-Wnuk?
Uśmiechnęłam się szeroko, a Justin zaśmiał się, całując mnie w czoło.
-Albo wnuczka, tak mi się powiedziało.
-Wolałbyś mieć syna?
Patrzył mi przez chwilę w oczy, uśmiechając się. Widziałam. Widziałam to w jego oczach. A nigdy wcześniej nawet o tym nie wspominał.
-Chcę tylko, żeby było zdrowe. Pięknie dziś wyglądasz. Powinnaś zjeść śniadanie, siadaj do stołu.
Spojrzałam na rozciągniętą szarą koszulkę, którą miałam na sobie i zastanawiałam się, czy po prostu chce być miły, czy naprawdę mu się w tym podobam. Złożyłam usta w cienką linię przyglądając się mojemu zaokrąglonemu delikatnie brzuchowi. Byłam w czternastym tygodniu ciąży , i przerażała mnie myśl jak będę wyglądać za kolejne kilka. Justin odsunął krzesełko abym na nie usiadła, a ja chętnie zajęłam miejsce. Było dziś naprawdę ciepło, nie zwracałam nawet uwagi na to, że siedzę tu w samych majtkach. Powinnam ubrać chociaż jakieś krótkie spodenki, gdyby niespodziewanie ktoś wpadł do domu. Justin postawił obok mojego talerza szklankę zimnego pomarańczowego soku i usiadł obok mnie. Od razu wziął się za jedzenie a mi na jego widok kąciki ust podniosły się tak wysoko, że wyżej nie można było. Przyglądałam się mu i zauważyłam, że zdążył się już nawet ogolić. O której on wstał? Skrzyżowałam pod stołem wyciągnięte nogi i zabrałam się za jedzenie.
-Rozmawiałeś z Dylanem?
Przypomniała mi się moja wczorajsza rozmowa z Maggy, i ciekawa byłam czy Justin z Dylanem postanowili ze sobą w końcu porozmawiać. Nadal nie wiedziałam jaki był powód ich kłótni. Justin spojrzał na mnie i odłożył widelec. Oparł się o krzesło unikając już mojego wzroku.
-Nie miałem ostatnio czasu, mam ważniejsze sprawy, powinienem jechać do ojca, zająć się jego kancelarią. Poza tym jesteś Ty. Nie mam czasu na głupoty.
-Głupoty?
-Tak. Zwykła sprzeczka.
Od ponad miesiąca zwykła sprzeczka. To samo Dylan mówi Maggy, a obie nie wiemy o co tak naprawdę poszło. Domyślałam się jednak, że o coś poważniejszego niż zwykła sprzeczka. Byłam o tym nawet przekonana.
-Dalej nie chcesz powiedzieć mi o co ta sprzeczka?
Justin spojrzał na mnie i oparł się o stół, łapiąc za moją dłoń. Pocałował mnie w nią i przytulił policzkiem.
-Skarbie masz dużo swoich spraw, i nie ma powodu, żebyś zamartwiała się jeszcze kolejnymi.
-Nie będę się zamartwiać. Sam mówisz, że to nic poważnego. Chyba, że jednak nie.
Zabrałam swoją rękę i wstałam, żeby odstawić swój talerz do zlewu. Podeszłam z powrotem do stołu, żeby zabrać z niego słoiczek z dżemem, ale Justin złapał mnie za biodra, chcąc żebym usiadła mu na kolanach. Zabrał ode mnie słoiczek i odstawił znów na stół. Objął mnie w pasie i pocałował w ramie. Spojrzałam na niego i widziałam, że zabiera się do tego, żeby coś mi powiedzieć, ale za bardzo sam nie wiedział jak.
-To sprawa Dylana. I mimo, że jest moim przyjacielem i zawsze bym mu pomógł, w każdej sprawie, to.. teraz po prostu nie mogę.
-Nie możesz, bo?
Przejechał dłonią po skroni zastanawiając się jak powiedzieć mi to tak, żebym zrozumiała, ale jednocześnie, żebym nie dowiedziała się za dużo. Bał się, że powiem Maggy?
-Ze względu na ciebie. I dziecko.
-Dziecko? Co Dylan ma wspólnego ze mną i z naszym dzieckiem, Justin?
Odsunęłam się delikatnie, by móc na niego lepiej spojrzeć. Męczyło go to, bo pewnie wolałby powiedzieć mi to wprost, ale nie może.
-Nic, po prostu.. To ja nie mogę w to wejść ze względu na was. Teraz muszę być w stu procentach odpowiedzialny, poza tym Tobie by się to nie spodobało.
Złapałam za dłonie Justina chcąc, aby mnie puścił. Wstałam i skrzyżowałam dłonie na piersiach. Nie podobało mi się to.
-Dylan czegoś od ciebie oczekuje, a Ty nie chcesz się zgodzić? O to cała kłótnia?
-Tak.
Justin siadł bokiem i chciał wyciągnąć w moim kierunku dłoń, ale cofnęłam się o krok. Sama nie wiem dlaczego, odruchowo. Justin oparł się z powrotem zrezygnowany. Widząc moją reakcje zapewne żałuje, że mi o tym powiedział, ale chciałam wiedzieć na sto procent, że w nic się nie wmiesza. Z czego mogłabym być niezadowolona?..
-Wiem co by mi się nie spodobało.. Wiem, że nie zrobiłbyś tego, prawda? Nie mówisz o wyścigasz? Powiedz, że o tym nie mówisz!
Poczułam ból w środku. Ból z nerwów, z obawy. Justin wstał i podszedł do mnie, a ja chcąc się cofnąć, oparłam się o zlew. Złapał moje policzki, tak żebym na niego spojrzała.
-W niczym się nie ścigam. Nie wsiadam nawet co żadnego auta. To sprawa Dylana. Chcę mu jakoś pomóc ale Ty jesteś dla mnie ważniejsza. Najważniejsza. Nie chciałem dopuścić do tej rozmowy, ale nie chcę, żebyś myślała, że coś przed tobą ukrywam.
-Zrobił coś złego?
-Wplątał się w coś złego. Ale to już nie nasza sprawa.
Okej. Miał racje. Nie cieszyłam się z tego, czego się dowiedziałam, ale cieszyłam się, że obiecał, że nie będzie się już nigdy ścigał. Stanęłam na palcach i pocałowałam go w usta. Chciałam go jakoś uspokoić, że nie jestem zła. Po prostu się bałam . Ale wierzyłam mu.
-Powinnam iść się uszykować. A ty powinieneś jechać do taty.
-Nie jadę dziś do niego. Jadę z Tobą.
-Proszę nie odkładaj ciągle spotkań z tatą z mojego powodu. Jemu także musisz pokazać, że jesteś odpowiedzialny. Ja to wiem, i sobie poradzę.
Justin spuścił wzrok przekręcając oczami.
-Proszę.
Dodałam, a Justin spojrzał na moją twarz i uśmiechnął się jakby sam do siebie.
-Załatwię wszystko co mam do załatwienia i wracam. Pozwól mi Cię przynajmniej podwieźć.
Pokiwałam twierdząco głową i uśmiechnęłam się. Justin nie był do końca zadowolony, ale zrobił jak chciałam. Pocałował mnie w czoło, i odsunął się.

***

Chodziłam w tą i z powrotem, z tarasu do salonu, z salonu na taras, przyglądając się zdjęciu USG z dzisiejszych badań. Chciałam zadzwonić do mamy, czy Maggy, ale wiedziałam, że Justin chciałby wiedzieć jako pierwszy o płci dziecka. Ja też chciałam, żeby był pierwszy. Usiadłam po turecku na bujanym krześle i z niecierpliwością czekałam na jego powrót. Odłożyłam kartki, które trzymałam w ręku na stolik i zaciągnęłam się świeżym powietrzem. Była godzina około dziewiętnastej, a pomarańczowe słońce świeciło mi w twarz. Uwielbiałam, gdy ciepły wiatr otulał moją skórę. Podciągnęłam koszulkę, przyglądając się mojemu brzuchowi. Nie mogłam uwierzyć, że to wszystko się tak szybko dzieję. Zdziwiłam się, gdy usłyszałam dzwonek do drzwi. Kto to mógłby być? Wstałam pośpiesznie i weszłam do domu. Otworzyłam drzwi i trochę zdziwiona, ale uśmiechnęłam się. Stała tam dziewczynka, może miała z dziesięć lat. Ubrana była w jasno niebieską sukienkę i uczesana w długiego blond warkocza.
-Dzień dobry.
-Cześć, Skarbie.
-Mogłaby pożyczyć mi pani trochę cukru? Pieczemy z siostrą ciasteczka.
Uśmiechnęła się uroczo, a ja założyłam kosmyk włosów zapraszając ją do środka.
-Jasne, proszę wejdź.
Weszła za mną do kuchni i usiadła przy stole. Z uśmiechem obserwowała, jak wsypuje do szklanki cukier z opakowania. Była naprawdę ładna i urocza. Musiała chyba przyjechać na wakacje do którychś ze sąsiadów.
-Jest pani bardzo ładna.
Wręczyłam jej szklankę, a ona przyglądała mi się. Zamiast wstać i podziękować, ona nadal nie ruszała się z miejsca.
-Dziękuję, ty też kochanie.
-I bardzo miła.
Uśmiechnęłam się, nie wiedziałam za bardzo co mam jej na to odpowiedzieć, nie spodziewałam się nawet jej wizyty. Obie spojrzałyśmy w stronę okna, gdy usłyszałyśmy podjeżdżający pod dom samochód. To pewnie był Justin.
-Muszę iść, bo Izabel na mnie czeka.
Wstałyśmy od stołu i otworzyłam jej drzwi. Zanim jeszcze wyszła, przyjrzała mi się jeszcze raz i pokazała w uśmiechu zęby. Ruszyła w stronę furtki, mijając po drodze Justina.
-Dzień dobry.
-Cześć.
Justin uśmiechnął się do niej, po chwili spojrzał na mnie z pytającą miną. Wzruszyłam ramionami i zeszłam ze schodków witając się z Justinem. Zawiesiłam mu na szyi ręce, a Justin pocałował mnie, obejmując w talii.
-Cześć Skarbie, kto to był?
Puściłam Justina spoglądając na wchodzącą na podwórko obok dziewczynkę.
-Przyszła pożyczyć cukier, piecze z siostrą ciasteczka.
Justin zaśmiał się, splątując nasze palce i ciągnąc mnie za sobą do środka. Podekscytowana puściłam jego dłoń i wybiegłam na taras po zdjęcie, które zostawiłam na stoliku. Stanęłam przed Justinem przygryzając wargę. Bałam się jak cholera, ale byłam jednocześnie podekscytowana. Justin też uśmiechał się od ucha do ucha.
-Powiedz coś wreszcie bo zwariuję.
-Denerwuje się.
-To ja się denerwuję.
Podskoczyłam i wręczyłam Justinowi zdjęcie. Przyglądał się w nie jak zahipnotyzowany. Wydawało mi się, że słyszę jego głośne bicie serca. Nie wykluczone jednak, że było to moje serce.
-Będziesz miał syna.
Justin spojrzał na mnie przez sekundy całkowicie poważnie, aż po chwili objął mnie w pasie i podniósł mnie, okręcając się ze mną kilka razy. Objęłam go mocno za szyję, słysząc jak cieszy mi się do ucha. Po chwili postawił mnie z powrotem na nogi i wplątał palce w moje włosy pociągając je lekko w dół i całując mnie długo i namiętnie. Musiałam się na chwilę od niego oderwać, żeby zaczerpnąć powietrza, ale Justin po raz kolejny mnie pocałował. Zaśmiałam się w jego usta, a Justin spojrzał na mnie z świecącymi oczami. Pokiwał przecząco głową, jakby sam do siebie, i zaczął składać pocałunki w moje usta, nos, czoło, aż w końcu przytulił mnie. Nigdy nie widziałam, żeby aż tak bardzo się z czegoś cieszył.
-Obiecuję ci, że będę najlepszym tatą na świecie.
-Wiem to, Justin.


____________________________________________________________________

16 komentarzy:

  1. Jest Jest będzie synek!!!!!!
    Tak się ciesze!!!!!
    Boże myślałam że się nie doczekam <3
    Justin i Chloe są tacy słodcy <3<3<3
    Ciesze się ze tak szybko napisałaś <3<3
    Kocham Cię Misia <3<3!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. O matko jaki fajny. Ciesze się że będą mieć syna. Ciekawe o co chodziło z tą dziewczynką. Już się nie moge doczekać kolejnego rozdziału

    OdpowiedzUsuń
  3. Aaaaa tak!!!!! Syn!! ❤️😍❤️ Zawsze jak mylę o dziecku justina to pasuje mi chłopak😀😄😍 cudo ❤️❤️❤️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mi też tak właśnie pasowało xd może przez to jak opiekuje się Jaxonem ;)

      Usuń
  4. Rozdział zajebisty, wspaniały, cudo!!!! AAA!!! Tak się ciesze ze w końcu okazało się kim będzie mały brzdąc! 😍

    OdpowiedzUsuń
  5. Jest synek !! Jestem tylko ciekawa tej dziewczynki .. Rozdział świetny czekam niecierpliwie na kolejny :-*

    OdpowiedzUsuń
  6. Przy końcówce miałam taki mega wielki uśmiech ❤ Ta dziewczynka byla dziwna , ale OK xd Gdy tylko zobaczę ze dodałaś nowy rozdział jestem tak mega podjarana i do wszystkich w domu mowie ze ma być cisza, bo czytam 😂 Cudownie ze synek 😍 Ale nie waz sie nic robic żeby Chloe stracila to dziecko. Wtedy cie znajdę 😈😂😂 xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a ja się szczerze jak głupia do ekranu jak czytam takie komentarze, nie masz pojęcia jaka to dla mnie ogromna radość <3 ale nie powiem, że propozycja nie jest kusząca hhah :D

      Usuń
  7. Kurcze aż się wzruszylam♥
    Kocham ich♥ jeszcze właśnie wylądowałam w warszawie wracam ze Szkocji a tam moja chrzestna w ciąży juz za 2 miesiące rodzi, 2 kuzynka chrzestnej siostra właśnie zaszła w ciążę po 3 próbie in vitro, kolejna dalsza kuzynka tez w ciąży miało być jedno a tu jednak bliźniaki♥♥♥
    Te rozdziały są takie słodkie takie rodzinne ♥♥♥♥ kocham kocham Cię! !!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o Boziu, to dopiero święta :D <333
      dziękuję Skarbie ;*

      Usuń