26 lip 2016

Rozdzial 7

Stanęłam na środku salonu, podpierając się w talii, i przyglądając się przy tym, jak Justin wykonuje ostatnie pociągnięcia pędzlem. Byłam wykończona i była późna godzina, ale cieszyłam się, że to już koniec. Byłam wdzięczna za takiego pomocnika, bo pewnie sama siedziałabym z tym do końca przyszłego tygodnia.
-Skończone.
Justin złapał się drabiny i ostrożnie po niej zszedł. Odłożył pędzel na wyłożony gazetami stół i przejechał ręką po czole, odsuwając z niego wszystkie przeszkadzające włosy do tyłu. Uśmiechnęłam się szeroko, gdy odwrócił się w moją stronę, cały umazany od jasno żółtej farby.
-Umazałeś się, przystojniaku.
Podeszłam do Justina i objęłam go w pasie. Zaczął się śmiać, a ja włożyłam mu ręce pod koszulkę, jeżdżąc palcami po jego wyrzeźbionych plecach.
-Ty też się umazałaś.
Justin złapał za rękawek mojej koszulki i wytarł w nią swój policzek.
-Justin!
Rzeczywiście, wyglądałam jak siedem nieszczęść, zwłaszcza teraz. Ubrudzona wszędzie gdzie tylko się da. Justin pocałował mnie w usta, a ja stanęłam na palcach. Nie wiem która była godzina, ale musiało być krótko przed północą.
-Jesteś głodny?
-Jak wilk.
Uśmiechnęłam się i ruszyłam do lodówki. Stanęłam przed nią, zastanawiając się co mogę stworzyć z tego wszystkiego co miałam przed oczami. I niestety nie było tego za wiele.
-W takim razie.. do dyspozycji mamy...pomidory, jogurt naturalny, jajka i..
-Przeszłaś na jakąś dziwną dietę? Potrzebujesz pizzy. Oboje jej potrzebujemy.
Zaśmiałam się i zamknęłam lodówkę.
-Nie miałam czasu zrobić zakupów.. nie jest za późno na pizzę? Są jeszcze waniliowe lody.
-Nigdy nie jest za późno na pizzę, nie wiesz tego?

***

Justin sięgnął dłonią w moim kierunku, i przejechał kciukiem w kąciku moich ust. Odruchowo oblizał palca, a ja uśmiechnęłam się do niego. Był naprawdę głodny i cieszył mnie jego widok.
-Dawno tak niezdrowo nie jadłam. Podoba mi się to.
-Zjadłaś całe pudełko tych lodów?
-I brzuch mi pęka.
Zaśmialiśmy się, ale Justin po chwili spoważniał. Wyciągnął rękę, opierając łokieć na oparciu kanapy i zaczął bawić się moimi włosami. Lubiłam to.
-Jest już późno, i powinnaś odpocząć, Kochanie. Pójdę już.
Odłożył niedojedzony kawałek, a ja szybko wstałam i usiadłam mu na kolana, przerzucając nogę na druga stronę jego ciała.
-Zostań ze mną. Na noc.
Objął mnie w pasie i przyciągnął bliżej do siebie.
-Myślałem, że według ciebie nie jest to dobry pomysł.
-Sam mówiłeś, że nasze spotkania nie mogą ograniczać się do minimum. W tym momencie nie obchodzą mnie żadne anonimowe smsy, ani żadna chora laska, która dostała na głowę z twojego powodu. Potrzebuje twojej obecności.
Justin uśmiechnął się szeroko, pokazując idealnie równy rząd białych zębów i otworzył szeroko oczy.
-Poza tym nie chcę dzisiaj sama brać kąpieli. Ani nie móc podzielić się z nikim kołdrą, i wdychać ulubionego zapachu przez sen, i czuć pod policzkiem…
-Dobrze już, dobrze, Skarbie. Zostaje. Potrafisz być naprawdę bardzo przekonująca.
-Taką miałam nadzieję.
Objęłam go za szyję zamykając oczy. Miałam ochotę siedzieć tak do niego przytulona przez całą noc. Byłam szczęściarą.

***

-Rozmawiałaś już z Maggy?
-O czym?
Siedziałam w wannie naprzeciwko Justina i bawiłam się pianą.  Prawie cała zatopiłam się w wodzie, a Justin delikatnie masował moje stopy. Mogłabym zostać tu na zawsze.
-O nas.
Złapałam za wannę i podniosłam się, zabierając Justinowi moje nogi. Skrzywił się, przechylając głowę na bok. Przypomniała mi się wzmianka Maggy o Susan, ale nie chciałam Justinowi o tym wspominać. Dostawałam gęsiej skórki, gdy o niej myślałam.
-Obiecała, że nikomu nie powie. A ja zgodziłam się na ten wyjazd.
-W takim razie czym się martwisz?
Justin złapał za moje stopy i pociągnął mnie do siebie.
-Justin, wylewasz wodę!
-To ty ją wylewasz.
Zaśmiałam się, i odwróciłam do niego plecami. Objął mnie w talii, i przytulił do swoich pleców.
-Cieszę się, że się zdecydowałaś, to będzie fajny weekend.
-Dylan zapraszał Cię tam już wcześniej?
Justin pocałował mnie w skroń, i zatopił nos w moich włosach. Oparłam się o niego wygodnie, z zamiarem wysłuchania jakiejś historii. Słyszałam, że śmiał się pod nosem.
-Dwa razy. Pierwszy, gdy mieliśmy po piętnaście lat i mieliśmy w głowie naprawdę masę głupot. Zaraz obok domków znajduje się małe jeziorko. Nie ma tam za dużo ludzi, ale w ciepłe dni piknikują tam sąsiednie rodziny. Dylan opowiadał mi różne rzeczy, a ja byłem napalony. Zakradliśmy się w krzakach i podglądaliśmy jasnowłosą Marie.
-Była naga?
-Opalała się.
Justin zaśmiał się niewinnie, a ja odsunęłam się od niego i odwróciłam w jego stronę. To było obleśne, ale ja też nie mogłam powstrzymać się od śmiechu.
-Podobała ci się?
-Miała równo trzydzieści lat, ale tak. Wtedy to było nasze ulubione zajęcie przez cały długi tydzień. Gdyby jego babcia się dowiedziała.
Pokiwałam głową nie dowierzając. Ale cały czas chciało mi się śmiać. Odwróciłam się całkiem w jego stronę, a Justin objął mnie w pasie. Położyłam się na jego torsie, czując na brzuchu jego twardą męskość.
-Dużo masz takich historii, o których jeszcze nie wiem? Z dnia na dzień zaskakujesz mnie coraz bardziej.
Justin zaśmiał się i pocałował mnie w czoło. Uśmiechnęłam się, a blondyn umazał mnie na twarzy pianą.

***

Złapałam za szczotkę do włosów i owinięta ręcznikiem, ale w bieliźnie, weszłam do sypialni. Justin leżał na łóżku i przeglądał coś w telefonie. Gdy mnie zauważył, odłożył go na bok, i założył ręce za głowę. Rozłożył się wygodnie i uśmiechnął łobuzersko.
-Co?
-Nic, po prostu patrzę.
Odłożyłam szczotkę na komodę i podeszłam do szafy. Czułam na sobie jego wzrok, nie rozumiałam dlaczego mi się tak przyglądał. Ściągnęłam z siebie ręcznik, i rzuciłam go na krzesło przy lustrze. Zaczęłam przebierać w koszulkach do spania, a Justin odkaszlnął. Spojrzałam na niego, a Justin podparł się na łokciach.
-Wyjaśnisz mi, dlaczego się tak szczerzysz?
Chwyciłam za czarną koszulkę na ramiączkach i pośpiesznie ją założyłam.
-Masz o niebo lepszy tyłek niż Marie.
Zaczął się śmiać, a ja chwyciłam za szczotkę i w niego rzuciłam. Zasłonił się szybko rękoma, padając na poduszki. Zaśmiałam się, widząc jak krzywi się, zasłaniając twarz.
-Ale kotku, mówię tylko prawdę.
Weszłam do łazienki i stanęłam przed lusterkiem, sięgając po krem do rąk. Chciało mi się śmiać samej do siebie, słysząc jak Justin paplał coś pod nosem. Cieszyłam się w sumie na ten wyjazd. Spędzić weekend z chłopakiem i przyjaciółką, to najlepsza opcja. Nie musiałam już w sumie dzielić czasu na ich dwóch, ukrywając to przed Maggy, i miałam nadzieję, że była to dobra decyzja. W sumie byłam o tym przekonana. Ufałam Maggy, ale martwiłam się, żeby w jakiś sposób ona za to nie oberwała. Jeśli miała rację, i stała za tym Susan, przysięgam sobie, że wezmę tę sprawę w swoje ręce.
-Kochanie, idziesz?

***

-Śliczna dziś pogoda.
-Zamówiłem ją specjalnie dla Ciebie.
Spojrzałam na Justina, i uśmiechnęłam się szeroko. Otworzyłam szybę, a Justin położył mi dłoń na kolanie. Splątałam nasze palce i oparłam się wygodnie na fotelu, obserwując widoki, które właśnie mijaliśmy. Miałam większe możliwości, ale to Justin zdecydował, że nie będę kierować. Rzadko na to pozwalał, gdy jeździliśmy gdzieś razem. Wolał mieć wszystko pod kontrolą, choć nie zakładał, że spowoduje wypadek. On po prostu taki był. I takiego go kochałam.
-Zauważyłeś, że często gdzieś jeździmy? Lubię z Tobą podróżować.
Spojrzałam na Justina, a on szeroko się uśmiechnął. Wróciłam do oglądania kolorowych domów, równo przystrzyżonych trawników, dzieci jeżdżących na rowerze i bawiących się w chowanego. Było tu ładnie, i prawie byliśmy na miejscu. Maggy z Dylanem jechali przed nami, i byłam strasznie podekscytowana. Nie sądziłam, że tak będę się z tego cieszyć, dopóki nie obudziłam się dzisiaj rano przez słońce. Było naprawdę ciepło.
-Nigdy wcześniej tego nie robiłem.
-Czego?
-Nie podróżowałem. Lubię zabierać Cię w różne miejsca.
Odwróciłam się w jego stronę i wyciągnęłam w kierunku jego siedzenia rękę. Wplątałam w jego włosy palce, masując mu głowę. Uśmiechnął się szeroko.
-Dlaczego wcześniej tego nie robiłeś? Nie zabierałeś nigdzie swoich poprzednich dziewczyn?
Justin spojrzał na mnie przymrużając oczy, ale nadal uśmiechnięty.
-Jesteś moim pierwszym poważnym związkiem, przecież to wiesz. Nie widziałem wcześniej potrzeby zabierania nikogo gdziekolwiek.
-A masz swoje ulubione miejsce? Albo gdzie chciałbyś pojechać?
Ściągnął z nosa swoje czarne okulary przeciw słoneczne i wsadził jeden zausznik za koszulkę.
-Chciałbym podróżować po Europie. Jak już będę po pięćdziesiątce. Masz swoje ulubione miasto na tym kontynencie?
-Nigdy nie byłam w Paryżu. Ale pojadę tam, gdy będę przed pięćdziesiątką.
Oby dwoje zaśmialiśmy się, a Justin złapał moją dłoń, przyłożył ją sobie do ust, i złożył na jej wewnętrznej stronie pocałunek.
-W takim razie chyba możemy zrobić to razem. Puki co, jesteśmy na miejscu.
Dylan wjechał przez metalową białą bramę i zatrzymał się przy dużym domie. Był wysoki i biały. Z niebieskimi okiennicami i ciężkimi zasłonami. Miał piękny taras z dużym stołem, a wokół domu rosło pełno drzewek. Zauważyłam, że obok garażu znajdowały się drewniane drzwiczki, ale nie byłam pewna dokąd mogą prowadzić. Może do pięknego ogrodu, albo do domku na drzewie, w którym bawił się kiedyś Dylan.
-Jest tu naprawdę pięknie.
Wysiadłam z auta bardziej się rozglądając. Poczułam nagle jak Maggy łapie mnie za dłoń i ciągnie w kierunku wejścia do domu. Stanęłam na sekundę na schodkach, obracając się za siebie. Duża huśtawka, a obok hamak.
-Chodź, Dylan z Justinem zajmą się bagażami.
Puściła mnie dopiero, gdy znalazłyśmy się w kuchni. Była bardzo przestrzenna i jasna.
-Gdzie pojechała babcia Dylana? Mieszka tutaj sama?
-Od trzech lat. Jego dziadek zmarł, i została sama. Ale nie chciała opuszczać tego miejsca. Wyjechała na tydzień do siostry.
Podeszłam do lodówki i chwyciłam przywieszone do niej na magnez zdjęcie. Uśmiechnęłam się na widok dwójki ludzi, których tam zobaczyłam. Musiała być z nim szczęśliwa. Nie dziwiłam się, dlaczego nie chciała opuszczać tego miejsca. Musiało nieść ze sobą wiele różnych, zapewne dobrych wspomnień. Odłożyłam zdjęcie na miejsce, gdy usłyszałam za sobą głos Dylana.
-Macie na coś ochotę? Możemy iść popływać, a później zrobić ognisko.
Nie było za zimno na to, żeby pływać? Co prawda słońca świeciło niebywale mocno, i można było się trochę poopalać, ale nie zamierzałam wejść do wody, nawet małym palcem. Justin podszedł do mnie i przytulił się do moich pleców. Uśmiechnęłam się szeroko, gdy usłyszałam jego słowa.
-Przez te kilka dni, tu może być nasz Paryż.
Odwróciłam się w jego stronę i zawiesiłam ręce na jego szyi.
-Kocham Cię, wiesz?
-Wiem. Ale ja nie potrafię wytłumaczyć co czuję do Ciebie. To więcej niż miłość.
Spojrzałam w jego uśmiechnięte oczy, zastanawiając się, czym sobie na niego zasłużyłam. Justin chwycił mnie w talii i podniósł, a ja złożyłam na jego ustach długi pocałunek.
-Koniec tego gołąbeczki, nie mogę na Was patrzeć.
Spojrzeliśmy w stronę Maggy, i zaśmialiśmy się widząc jej skrzywioną minę.
-Gdzie jest Dylan?
Spojrzała na Justina i wytkała mu język. Chwilę potem zostaliśmy już sami.
__________________________________________

CZYTASZ = KOMENTUJESZ <3

12 komentarzy:

  1. Cudowny rozdział,kocham jak są razem Jloe ♥,dzięki za dodanie rozdziału w moje imieniny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo to spóźnione wszystkiego najlepszego <3 i dziękuję, kochanie :*

      Usuń
  2. Aaaaaaa!!!!!!!.... Cυdo!!!!!!! Kιedy naѕтępny ?!!!!! I тo jeѕт тen ѕpecjalny, тaĸι dłυgι ? Bo nwм czy тo тen czy мaм jeѕzcze czeĸać��

    #FEG- ASK ��

    OdpowiedzUsuń
  3. Boooooski 😍😍😍 kocham ❤️❤️❤️

    OdpowiedzUsuń
  4. I boże te 2 małe małpy są razem i są tacy szczęśliwi♥♡♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Aaaa najlepszy blog jaki czytałam serio 💕💕

    OdpowiedzUsuń
  6. Awwww *_* dodawaj częściej te rozdziały bo są boskie :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dodaje tak często jak mogę naprawdę, są wakacje i różnie to bywa :) i bardzo dziękuję za te słowa <3

      Usuń