Przyglądałam się jak chmury z sekundy na sekundę
przesuwają się pod nami, tworząc przy tym coraz piękniejszy bajkowy obraz.
Uśmiechnęłam się na myśl jaką jestem szczęściarą. Cieszyłam się, że mogę uciec
chociaż na chwilę. Miałam dość Susan, Jordana, nadąsanego przez ostatni dzień w
pracy Nathan’a, Sam’a z którym musiałam pokłócić się na dzień przed wyjazdem, i
natarczywej Maggy. Cieszyłam się w sumie, że nie zdążyłam z nią porozmawiać, że
po prostu się minęłyśmy. Nie wiedziałam co miałabym jej powiedzieć i jak się
zachować. Zdawałam sobie sprawę, że w końcu będę zmuszona stanąć z nią twarz w
twarz i porozmawiać. Musiałam jakoś poukładać sobie to wszystko w głowie. Nie
było to jednak takie proste. Łatwiej było mi jej unikać.
-Kochanie?
Odwróciłam się do Justina. Trzymał w ręku kabelek od
moich słuchawek, które miałam wsadzone w uszy, i dopiero teraz zdałam sobie
sprawę, że nic w nich nie leci. Nawet nie były podłączone do telefonu. Uśmiechnęłam
się blado i wyjęłam słuchawki, zwijając je w kłębek i bawiąc się nimi.
-Wystarczy już tego. Chciałbym dowiedzieć się co gryzie
cię od dobrych kilku dni.
-Masz wystarczająco swoich problemów. A to nic wielkiego.
Odwróciłam się do okienka, przełykając z trudem ślinę.
Zaczął boleć mnie z nerwów brzuch i miałam ochotę zwymiotować. Justin złapał
mnie za dłoń i przyłożył ją sobie do ust, całując kilka razy zewnętrzną jej
stronę. Odwróciłam się do niego, i spojrzałam mu w oczy.
-Twoje problemy są moimi problemami. Proszę cię, nie rób
tego.
Wiedziałam dobrze, że ma rację. Nie chciałam, żebyśmy
kłócili się z tego powodu, ani żeby wyjazd nie wyszedł ze względu na Maggy. Zamknęłam
oczy i ścisnęłam jego dłoń. Oprałam się o fotel i wzięłam głęboki oddech.
-Na tej imprezie pokłóciłam się z Maggy. To od niej nie
odbieram telefonów, i nie chcę z nią rozmawiać.
-To coś poważnego?
Nabrałam do płuc powietrza i spuściłam wzrok. Nie mogło
mi to przejść przez usta.
-I tak i nie. Po prostu wolałabym o tym nie rozmawiać,
ale to ciągle siedzi mi w głowie. Chciałabym zapomnieć o tym chociaż na ten
tydzień, nie chcę go zepsuć.
Justin usiadł bokiem w moją stronę i położył dłoń na moim
udzie, pocierając je lekko. Złapał w palce moje policzki, żebym na niego
spojrzała.
-Nie zepsujesz, i nie powinnaś się tym zadręczać.
-To moja przyjaciółka.
-Chloe, za dwie
godziny będziemy w Paryżu, zostaw wszystkie zmartwienia w tym samolocie.
Chciałbym, żeby wszystko wyszło jak najlepiej.
Uśmiechnęłam się i pokiwałam twierdząco głową.
-Na pewno takie będzie. Już jest.
Justin uśmiechną się szeroko i pocałował mnie delikatnie
w usta. Mimo, że nie powiedziałam mu całej prawdy, tylko nabąknełam, poczułam
małą ulgę. Oparłam głowę na jego ramieniu i zamknęłam oczy. Miał racje, nie
mogłam psuć sobie – nam- wyjazdu.
***
Justin otworzył drzwi, i odsunął się na bok, abym weszła
pierwsza. Weszłam do środka dwa kroki i stanęłam jak zaczarowana, nie mogąc się
ruszyć. Na środku stał szklany stół z dwoma kremowymi kanapami, obładowanymi
różnego rodzaju i wielkości poduszkami, z puchatym beżowym dywanem pod spodem.
Na wprost znajdowało się wielkie okno z ciężkimi, jasnymi zasłonami z klamrami
w kwiaty, z widokiem na miasto i to co w Paryżu najpiękniejsze – wieżę Eiffla.
Otworzyłam usta płycej oddychając, i postawiłam swoją torbę na podłodze. Justin
minął mnie, ciągnąć walizki do pomieszczenia obok, a ja ruszyłam małymi
kroczkami, oglądając dokładnie salon. Nad stołem z wielkim wazonem kwiatów,
wisiał ogromny szklany żyrandol. Od salonu dwie pary drzwi prowadziły do innych
pokoi, a w powietrzu pachniało coś niespotykanie pięknego. Odwróciłam się w
stronę Justina, gdy usłyszałam, że jest znów obok.
-Podoba się?
Podszedł do mnie i odjął mnie w pasie, przytulając mocno
do siebie. Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się szeroko. Nie spodziewałam się
nawet czegoś tak eleganckiego i zapewne drogiego.
-Tu jest pięknie, ale..
-Ale?
Przymrużył oczy, uśmiechając się lekko.
-Liczyłam na coś bardziej.. skromniejszego? Nie
potrzebuję tego wszystkiego.
-Ale na to zasługujesz.
Dodał szybko puszczając mnie z objęć i łapiąc za dłoń.
-Wiem, że jesteś pewnie zmęczona po podróży, ale..
chciałbym ci coś pokazać. I zjeść z Tobą kolację.
Co prawda miał rację, marzyłam o kąpieli i śnie, ale myśl
o kolacji z nim, także była dobrym zakończeniem tego dnia.
-Z wielką przyjemnością.
Justin pocałował mnie w czoło i ruszył do pokoju, w
którym przed chwilą zostawił nasze walizki. Pociągnął mnie za sobą, a ja znowu
zaniemówiłam z zachwytu. Nigdy wcześniej nie widziałam większej i piękniejszej
sypialni niż ta, także z takim samym widokiem jak w salonie. Justin podszedł do
łóżka i podniósł z niego średniej wielkości czarno- bordowe pudełko z cekinową
wstążką. Uśmiechnął się, i wręczył mi je.
-Co to?
-Chciałbym, żebyś ubrała to na kolację. Dam ci trochę
czasu, sam muszę załatwić jeszcze coś w recepcji. Mam nadzieję, że godzina Ci
wystarczy.
Pocałował mnie ponownie w czoło, i z uśmiechem wyszedł z
sypialni. Zostałam sama. Siadłam na łóżku i starannie odpakowałam pudełko.
Uniosłam przykrywkę i odłożyłam starannie obok siebie. W środku znajdowała się
piękna granatowa sukienka. Wstałam i rozłożyłam ją przed sobą. Byłam tym
wszystkim zaszokowana. Oczywiście pozytywnie, ale.. ten apartament, sukienka,
kolacja. Podeszłam do lustra, przykładając do ciała sukienkę, i zastanawiając
się, czy czasami o czymś nie zapomniałam. Czy to był jakiś ważny dzień, który
przegapiłam? Odłożyłam sukienkę na bok, i położyłam się na miękkiej, satynowej
pościeli.
***
-Justin, mogę to ściągnąć?
Złapałam odruchowo za zawiązaną na moich oczach chustkę,
ale Justin złapał mnie szybko za rękę, nie pozwalając mi jej ściągnąć.
-Jeszcze chwilkę, Skarbie.
Wzięłam głęboki oddech i stanęłam prosto, bawiąc się
palcami. Nienawidziłam wind i chciałam jak najszybciej z niej już wyjść.
Zasłonięte oczy sprawiały, że kręciło mi się w głowie ze zdwojoną siłą. Nie
miałam pojęcia co on cuduje i gdzie mnie zabiera. Mieliśmy zjeść kolację, a on
zamiast na dół, prowadził mnie na górę. Zastanawiałam się ile ten budynek może
mieć pięter. Przyznam, że czułam się dzisiaj jak księżniczka. Piękny
apartament, sukienka.. Czułam jakbym miała na sobie coś naprawdę mega drogiego.
I tak pewnie było. Materiał mile ocierał się o moją skórę, chcąc więcej. Justin
był też dzisiaj niebywale miły. Aż za miły. I jakby odrobinkę zestresowany.
Chciałam dowiedzieć się już o co chodzi. Winda zatrzymała się, a ja odruchowo
chwyciłam się barierki. Poczułam też od razu dłonie Justina na moich biodrach.
Słyszałam, że drzwi rozsunęły się, a ja poczułam na twarzy lekki wiatr. Byliśmy
na powietrzu. Zrobiłam dwa kroki do przodu i zatrzymałam się. Justin stanął
przede mną i myślałam, że ściągnie mi już chustkę, ale pocałował mnie namiętnie
w usta. Uśmiechnęłam się, i sama złapałam za materiał zasłaniający mi oczy.
Otworzyłam ze zdziwienia usta, a ciepły wiatr momentalnie roztargał mi na
wszystkie strony włosy. Założyłam pośpiesznie kosmyki za uszy, a wiatr ustał.
Mimo, że chwilami wiało, było ciepło. Znajdowaliśmy się na dachu ogromnie
wysokiego budynku, w których z resztą mieszkaliśmy. Barierki ochraniające
dookoła obiektu przeplecione były kolorowymi lampeczkami, a naprzeciwko nas
stał stolik elegancko ustrojony, z jedzeniem, dwoma kieliszkami i butelką wina.
Odwróciłam się do Justina, czując na skórze ciarki. Poczułam w brzuchu
zdenerwowane motylki. Byłam też pod wrażeniem jego ubioru. Granatowy garnitur
pod kolor mojej sukienki, biała lniana koszula i czarny krawat, ale nadal ta
sama rozczochrana czupryna.
-Justin, czy ja o czymś zapomniałam?
-Nie.
Uśmiechnął się i splątał nasze palce, ruszając w stronę
stolika.
-To po co to wszystko? Czuje się dziwnie?
Puściłam jego dłoń i ominęłam stolik, podchodząc do
barierki. Oparłam się ostrożnie uważając na lampeczki i zamrugałam kilka razy
powiekami, zastanawiając się, czy ja przypadkiem nie śnie. Z tej wysokości było
widać prawie całe miasto, jakby tego było mało niebo przybierało właśnie
pomarańczowo różowy kolor, z zachodzącym rozpalonym słońcem na czele. Drgnęłam,
gdy Justin podszedł obok mnie.
-Nie musisz się tak czuć. Po prostu chciałem to dla
ciebie zrobić.
Odwróciłam się do niego i zarzuciłam mu ręce na szyję, mocno
przytulając.
-Dziękuję, Justin. Tu jest przepięknie. Wszystko jest przepiękne
i.. perfekcyjne.
Złączyłam nasze usta w pocałunku, a Justin objął mnie w
pasie i uśmiechnął się szeroko.
-Wina?
Zaśmiałam się i pokiwałam twierdząco głową.
Było naprawdę przepyszne. Wino jak i jedzenie. Cały czas
śmialiśmy się i rozmawialiśmy. O niczym i o wszystkim. Pozwalał mi zapominać o
wszystkich moich zmartwieniach. Jakby ich wcale nie było.
-Rozmawiałem wczoraj z Maddie, bardzo chciałaby Cię
zobaczyć.
Upiłam łyk przepysznego białego wina i ostawiłam
kieliszek na stolik, przyglądając się jak słonce zanika powoli za linią
horyzontu.
-Dzwoniłeś do niej?
-Rozmawialiśmy trochę. Podobno Mellanie też się za Tobą
stęskniła. Obiecałem, że jak tylko się zgodzisz, to nie długo przyjedziemy.
Szczerze sama się stęskniłam za małą, śliczną Mellanie.
Lubiłam obserwować ją bawiącą się z Justinem. Zachowywał się wtedy jakby miał
pięć lat, a ona ciągle się do niego śmiała. Mimo, że większość ludzi uważała
Justina za ścigającego się faceta z czarnym charakterem, wdającego się na
okrągło bójki i awantury, miał bardzo duże serce. Potrafił opiekować się
najbliższymi jak tylko potrafił, był wrażliwy i żartobliwy. Uroczy,
konsekwentny i czarujący, a przede wszystkim potrafił kochać. Uśmiechnęłam się
do niego i pokiwałam głową.
-Oczywiście, że się zgadzam.
Wydawało mi się, że jest trochę spięty lub zamyślony.
Jakby nie był ze mną tutaj w stu procentach.
-Justin, o co chodzi?
Podniósł na mnie szybko wzrok i uśmiechnął się
zdenerwowany. Nabrał do płuc dużo więcej powietrza niż potrzebował i wstał,
zapinając powoli guziki marynarki. Obserwowałam każdy jego ruch i zastanawiałam
się co on właściwie robi. Chciałam się zaśmiać lub powiedzieć jakiś żart, ale
szybko na szczęście wyleciało mi to z głowy. Spoważniał nagle i podszedł do
mnie. Chciałam wstać, ale zrezygnowałam, gdy zobaczyłam, że klęka.
-Justin, co Ty robisz?
Przełknął głośno ślinę i złapał moje dłonie w swoje.
Pocałował je i podniósł na mnie wzrok.
-Chloe, chciałbym Ci coś powiedzieć, i prosić.. żebyś
mnie wysłuchała. To dla mnie bardzo ważne.
Nie odpowiedziałam, bo po prostu nie wiedziałam co. Ale
na szczęście doskonale wiedział, że cisza oznacza zgodę. Wsłuchiwałam się w każde
jedno jego słowo, jakby były zaczarowane i dawały siłę.
-Nawet nie wiem od czego mam zacząć.. układałem sobie to
w głowie kilkaset razy, nawet zapisałem całą kartkę, ale..
Uśmiechnął się, łapiąc się za kieszeń, ale zrezygnował z
szukania, z powrotem łapiąc mnie za dłonie. Czułam, że robi mi się strasznie
duszno.
-I tak już niczego praktycznie nie pamiętam, więc powiem
to po prostu z serca..
Przyłożył sobie moje dłonie do ust, i złożył na nich
długi pocałunek.
-Chloe, jesteś najważniejsza osobą w moim życiu. Cały
czas zastanawiam się jak to możliwe, że tyle ze mną wytrzymałaś. Jesteś
niebywale silną osobą, a jesteś przecież taka drobniutka.
Justin zaśmiał się, ale ja nie byłam w stanie nic
odpowiedzieć, ani nawet mrugnąć powiekami.
-Kocham Cię za to jaką jesteś osobą, kocham twój uśmiech,
twoje oczy, kocham twoje reakcje. Kocham widzieć cię rano w moich ubraniach,
być obok ciebie gdy zasypiasz. Kocham nawet kłócić się z tobą, a później
godzić. Jesteś pierwszą osobą, którą szczerze pokochałem. I nie chcę tego
tracić, nie chce nic zmieniać. Chciałbym po prostu, żebyś o tym wiedziała,
Chloe. I mam nadzieję, że czujesz to samo.. Wiem, że do tej poru nie było
perfekcyjnie, nawaliłem tyle razy, ale.. to chyba moja bezradność, nigdy
wcześniej nie czułem takie czegoś, nie potrafię tego nazwać. Ale obiecuję, że
naprawię to wszystko. I będzie perfekcyjnie. Tak jak na to zasługujesz. Kocham
cię, Chloe. I pragnę tylko jednego. Chcę spędzić resztę mojego życia tylko z
Tobą.
Justin puścił moją dłoń, szukając czegoś w marynarce. Gdy
po chwili zobaczyłam przed sobą małe, bordowe pudełeczko, zabrakło mi tlenu.
Poczułam, że przestałam oddychać.
-Chloe, zostaniesz moją żoną? Wyjdziesz za mnie?
_______________________________
MA NADZIEJĘ, ŻE SIĘ PODOBAŁO, BO JA SAMA JESTEM PODJARANA TYM ROZDZIAŁEM <3 *.*
ALE MIŚKI, MAM DLA WAS TAKĄ WIADOMOŚĆ, ŻE.. NIESTETY WAKACJE SIĘ JUŻ SKOŃCZYŁY I ROZDZIAŁY TAK JAK Z PRZED DWÓCH MIESIĘCY DODAWAĆ BĘDĘ TYLKO W WEEKENDY. a JAKO, ŻE JESTEM W KLASIE MATURALNEJ I ZAPEWNE NA GŁOWIE BĘDĘ MIAŁA DUŻO WIĘCEJ NIŻ DO TERAZ, Z ROZDZIAŁAMI BĘDZIE RÓŻNIE. BĘDĘ ROBIĆ NAPRAWDĘ WSZYSTKO CO W MOJEJ MOCY, ŻEBY PISAĆ I DODAWAĆ WAM KOLEJNE CZĘŚCI CO TYDZIEŃ, ALE NIE OBIECUJĘ, ŻE TAK BĘDZIE. BARDZO BYM TEGO NIE CHCIAŁA ALE JEŚLI BĘDĘ ZAWALONA KSIĄŻKAMI, TO MOŻLIWE, ŻE BĘDĘ PISAĆ CO DWA TYGODNIE. NIESTETY, ALE MAM NADZIEJĘ, ŻE MIMO TO I TAK ZE MNĄ ZOSTANIECIE I BĘDZIE CIE DALEJ WCIĄŻ WSPIERAĆ. ZA CO OCZYWIŚCIE Z CAŁEGO SERCA DZIĘKUJĘ, BO TO DODAJE NAPRAWDĘ OGROMNEJ WENY :*
Najlepszy rozdział jak na razie,cudownie i jeszcze raz cudownie czekam na dalej i pisz jak najwięcej bo jest romantycznie,kocham :* ♥
OdpowiedzUsuńKocham to opowiadanie :) jest naprawdę świetne, czekam na więcej :* :)
OdpowiedzUsuńOmg kocham cie i twoje opowiadanie ❤️😍❤️ Rozumiem ze musisz sie teraz skupić na nauce. O jezu nie moge doczekac sie następnego i życzę duuuuzo weny ❤️❤️😍😘
OdpowiedzUsuńNosz kurwa
OdpowiedzUsuńty mała suko
♥♥♥♥
kocham to
i chce więcej
dużo więcej
O boże dziewczyno szalejesz!! Kocham ten rozdział jest mega!!! Boziu kiedy następny ? Ja się nie mogę doczekać!!!Super !!!
OdpowiedzUsuńPS. FaniElizabethGillies xD
Jezusie no ten rodział rozwalił system <3 Tak się cieszę, że się jej oświadczył. Chcę już kolejny rodział <3
OdpowiedzUsuń