21 lip 2016

Rozdzial 6

-Do zobaczenia.
Nathan pocałował mnie w policzek, a ja wpakowałam ręce do kieszeni płaszczyka, nie wiedząc co z nimi zrobić. To było tylko i wyłącznie zwyczajne pożegnanie w jego stylu, ale nie lubiłam gdy tak robił. W odpowiedzi uśmiechnęłam się do niego i po prostu wyszłam. Miałam za chwilę spotkać się z Maggy, i zastanawiałam się co tak w ogóle mam jej powiedzieć. Bo nieuniknione było to, że zapyta mnie jak było z Justinem. Czy pojawił się na imprezie, czy rozmawialiśmy ze sobą, lub czy nie poszliśmy ze sobą do łóżka. To właśnie była bezpośrednia Maggy, a co gorsza, właśnie dokładnie tak było. Ale nie chciałam jej o niczym mówić, po za tym umówiliśmy się z Justinem, że na razie zostanie to między nami. Był to mój pomysł, więc musiałam pomyśleć nad jakąś dobrą wymówką. Albo po prostu nad czymś zwyczajnym i normalnym, zanim skapnie się, że nie mówię prawdy. Podsumowując moje życie już przenigdy nie będzie normalne. Ale sama coraz bardziej się w to wszystko pakowałam, więc byłam przygotowana. Tak mi się zdaje. Poprawiłam torebkę na ramieniu i zwolniłam tempo, gdy spojrzałam na samochód na parkingu przed galerią. Byłam pewna, że był to samochód Justina, i zastanawiałam się co on tu robi. Wyciągnęłam telefon i wystukałam szybko numer Maggy.
-„Tu Maggy. Nie mogę teraz rozmawiać, ale ty możesz zostawić wiadomość..”
Ruszyłam wolnym krokiem, rozglądając się po budynkach w pobliżu galerii. Siłownia. To na pewno tutaj przyjechał.
-Hej, Maggy. Nasze spotkanie jak najbardziej aktualne, ale.. mogę się trochę spóźnić. Mamy z Nathanem do omówienia więcej niż mi się wydawało, i nie zdążę na czas. Ehm.. do zobaczenia później.
Wcisnęłam czerwoną słuchawkę, a telefon wpakowałam do torebki. Podniosłam głowę na wysoki biały budynek, i popchnęłam dłonią drzwi. Było ciemno, ale po drugiej stronie korytarza ujrzałam uchylone drzwi, przez które przebijało się światło. Zatrzymałam się przy drzwiach i lekko je popchnęłam, wchodząc do środka. Było tu pusto, jedynie na samym końcu sali słychać było, że jakaś żywa duża czasami odwiedza to miejsce. Zatrzymałam się, gdy zauważyłam, że w rogu ukryty jest ring, zasłonięty tymi wszystkimi urządzeniami do ćwiczeń i worków bokserskich. Znajdowało się na nim dwóch mężczyzn, dużej postury. Podeszłam bliżej, gdy rozpoznałam w jednym z nich Justina. Przez ostatnie tygodnie wysiadywał tutaj chyba sporo czasu. Jego ramiona było mi objąć jeszcze trudniej niż na początku naszej znajomości. Musiało być to jego nowym hobby. Stał tyłem do mnie, ubrany jedynie w krótkie biało czerwone spodenki i czarne rękawice bokserskie. Jego przeciwnik był nieco wyższy i trochę większy. Oby dwoje minimalnie podskakiwali na macie, ochraniając rękoma twarze. I przyszło mi do głowy, czy czasami tutaj nie dostał, ale nie wiedziałam z jakie powodu miałby mi tego nie powiedzieć. O uszy obijały mi się charakterystyczne dźwięki uderzeń oraz ciężkich i głośnych oddechów.
-A cóż to za prześliczna istotka?
Mężczyzna, który towarzyszył Justinowi spojrzał w moją stronę i po chwili padł na ziemię od uderzenia mojego chłopaka. Leżał teraz na macie, zaciągając powietrze przez zaciśnięte zęby. Justin odwrócił się gwałtownie w moją stronę, a ja uśmiechnęłam się nieśmiało. W powietrzu czuć było testosteron i pot.
-Chloe? Co Ty tutaj robisz?
Nachylił się szybko omijając grube liny i skoczył na drewnianą podłogę, zostawiając przeciwnika samemu sobie. Odpiął w pośpiechu wielkie rękawice i rzucił je na ziemię.
-To twoja dziewczyna? Justin ma dziś dobry dzień, to trzeci raz jak skopał mi tyłek.
Tą druga część zdania skierował do mnie, podnosząc się z maty i krzywiąc się lekko z bólu. Zaśmiałam się, a Justin wplątał jedną dłoń w moje włosy i pocałował mnie namiętnie i długo. W tym pocałunku wyczuć można było także tęsknotę i ulgę. Gdy się ode mnie oderwał, odruchowo odwróciłam się, rozglądając po pomieszczeniu.
-Nikogo nie ma.
Uśmiechnął się, a ja założyłam kosmyk włosów za ucho. Robiłam to za każdym razem, gdy się z jakiegoś powodu denerwowałam. Mężczyzna także zszedł z ringu i podszedł do nas.
-To Theo. Jest moim .. instruktorem.
-I przyjacielem.
Dokończył zdanie Justina i chwycił moją dłoń, zostawiając na niej krótki i dżentelmeński pocałunek.
-Chloe.
-Dzięki stary za dziś.
Theo uśmiechnął się i lekko schylił głowę w moim kierunku. Wydawało się, że było dla niego oczywiste to, że powinien zostawić nas samych.
-Miło było Cię poznać, Chloe. Mam nadzieję, że to nie ostatni raz, kiedy do nas wpadasz.
Odwzajemniłam uśmiech, i po chwili zostaliśmy już sami. Justin splątał nasze palce, a ja ruszyłam za nim. Weszliśmy do szatni, gdzie Justin zostawił swoją torbę. Sięgnął do niej po butelkę wody, a ja oparłam się o ścianę obok.
-Nie wiedziałam, że trenujesz boks. Jak to przegapiłam?
-Trenuję dopiero od miesiąca. Nic takiego.
Odstawił butelkę i wytarł kark ręcznikiem. Podszedł po mnie i objął mnie w talii. Czy to miała być jakiegoś rodzaju obrona przed czymś? Bał się czegoś, więc postanowił nauczyć się lepiej bić? Uznałam to za zbędne.
-Jak mnie tutaj znalazłaś?
-Poznałam samochód. Znam go naprawdę dobrze.
Zaśmiałam się i objęłam go za szyję, po czym namiętnie pocałowałam.
-Zobaczymy się dziś wieczorem?
Zapytał między pocałunkami, a ja odepchnęłam go lekko od siebie, i spuściłam wzrok na jego tors. Naprawdę był mocno umięśniony. A w oczy rzucały się jego nowe tatuaże. Albo tylko ja je dostrzegałam tak uważnie.
-Umówiłam się z Maggy. Znając ją pewnie wymyśli coś, z czego nie będę mogła się wyplątać.
-Łatwiej byłoby, gdyby wiedziała.
-Ale nie wie.
Spojrzałam na niego upewniającym się co do naszej umowy wzrokiem, i oparłam głowę o ścianę.
-Chciałbym się z Tobą dzisiaj zobaczyć, nie możesz tego jakoś załatwić?
-Spróbuję.
-To spróbuj. Bardzo mi na tym zależy, i nie chcę, żeby nasze spotkania odgraniczały się teraz do minimum.
Przygryzł wargę i objął moje policzki odsuwając moją głowę w bok. Delikatnie przejechał językiem po malince, którą zrobił mi zeszłej nocy. Zamknęłam oczy obejmując go w pasie.
-Tak strasznie nie chcę jej okłamywać.
-Wiem, Kotku. Może.. powinnaś jej powiedzieć.
Pocałowałam go szybko w policzek i nachyliłam się, by wydostać się z uścisku.
-Jedyne co powinnam w tej chwili, to się z nią spotkać.
Justin złapał mnie szybko za rękę, powstrzymując od wyjścia. Dotknęłam plecami drzwi, a Justin oparł się o nie ręką, tuż obok mojej głowy.
-Dylan zaprosił mnie na weekend do domu babci z jakąś godzinę drogi stąd. Jestem pewien, że Maggy też Ci to zaproponuje, więc jak to sobie wyobrażasz? Że będziemy spać w osobnych pokojach i udawać, że się nie znamy, a w nocy skradać do siebie po jeden niewinny pocałunek? To mogłoby być naprawdę podniecające ale nie zamierzam patrzeć na ciebie i nie móc Cię dotknąć. To twoja przyjaciółka, zrozumie. Zastanów się.
Doskonale wiedziałam, że Maggy to zrozumie. Zapewne byłaby w siódmym niebie, że miała racje, ale nie chodziło o nią. Tak po prostu było bezpieczniej. Musiałam się nad tym wszystkim zastanowić. Stanęłam na palcach i pocałowałam go szybko w usta.
-Spróbuje jej o tym powiedzieć. Jak będzie okazja. I dobry moment, na takie wyznania.
Justin zabrał rękę a ja otworzyłam drzwi, gotowa, żeby wyjść stąd jako pierwsza. Justin uśmiechnął się do mnie czule a ja poczułam ciepło w środku.
-Daj znać, co do naszego dzisiejszego wieczoru.
-Dobrze.
-Będę dzwonił.
Uśmiechnęłam się i wyszłam.

***

Siedziałam na huśtawce przed domem Maggy i popijałam zrobioną przez przyjaciółkę herbatę. Był ciepły wieczór, a Maggy namówiła mnie, żebym została u niej na noc. Nie potrafiłam wymyślić żadnej dobrej wymówki, dlaczego pilnie musiałabym wracać do pustego mieszkania w trakcie remontu. Co prawda musiałam się wziąć za jego skończenie, ale nie miałam na to jakoś na razie sił. Odrzuciłam warkocz do tyłu i odstawiłam kubek na stolik, gdy Maggy siadła obok mnie. Odepchnęła od siebie huśtawkę, i oby dwie teraz siedziałyśmy z podkulonymi nogami, bujając się do przodu i tyłu.
-Dlaczego zawsze wszystko muszę wyciągać z ciebie siłą? Opowiesz mi w końcu jak było na tej imprezie? Przez te dni nie napisałaś mi nawet jednej głupiej wiadomości. Zgubiłaś telefon czy co?
Sięgnęła na stolik po lakier do paznokci, i z ogromną uwagą i starannością zaczęła malować paznokcie, opierając dłoń starannie o kolano. Przyglądałam się z jakim skupieniem to robi.
-Rozmawialiśmy, było jak kiedyś. Normalnie.
-Coś znowu zaiskrzyło?
-Było normalnie!
Maggy spojrzała na mnie, a ja spuściłam wzrok. Zrobiło mi się głupio, że podniosłam niepotrzebnie głos.
- To znaczy w porządku. Ale musiałam wcześniej wyjść, bolał mnie brzuch.
-To pewnie z nerwów, na pewno zrobiłaś na nim wrażenie tą sukienką. Zazdrościłam Ci.
Wróciła do malowania, szczerze się uśmiechając. Chloe, do jasnej cholery powiedz jej. Jest twoją przyjaciółką!
-Pewnie masz racje.
Stchórzyłam i sięgnęłam po kubek. Dlaczego to było takie trudne? ..
-Szkoda, że między wami nie wydarzyło się nic więcej, ale ciągle jest na to szansa.
Spojrzałam na nią wielkimi oczami, i wiedziałam już co ma zamiar powiedzieć. Błagam nie. Odstawiła lakier i oparła się o oparcie, przekręcając się bardziej w moją stronę. Byłam na celowniku.
-Dylan chce, żebyśmy wyjechali na weekend. To takie mała miasteczko, prawie wioska. To dom letni jego babci, ale ona wyjeżdża do rodziny. Kiedyś tam byłam, i jest tam strasznie przytulnie. Obok jest małe jeziorko i można robić ognisko. Tak jak kiedyś pamiętasz? Dylan chce, żeby pojechał z nami Justin. No i ty. Strasznie bym tego chciała, Chloe. Ale nie wiem co postanowisz w tej sytuacji. Nie chce stawiać was w takiej krępującej..
-Maggy..
Przerwałam jej chcąc coś już z siebie wykrztusić, ale po sekundzie znów zmieniłam zdanie! To było cięższe niż myślałam. Klęknęłam i złapałam Maggy za dłonie.
-Chloe, czy coś się stało? Dlaczego masz taką minę? I co to w ogóle jest?
Patrzyła na mnie przestraszona, ale domyślam się, że nie wyglądała gorzej ode mnie. Wskazała palcem na ślad na mojej szyi.Zamknęłam oczy i przełknęłam ślinę. Czułam, że mam sucho w ustach i nic nie powiem.
-Maggy..
-No mów wreszcie!
-Zrobiłam to!
-Co?
Była już zniecierpliwiona i widziałam, że zaraz wybuchnie z ciekawości. Padłabym na zawał, gdyby ona dostarczała mi takich dawek stresu jak ja jej. Wzięłam głęboki wdech.
-Maggy, ja przespałam się z Justinem.
-Nie..
Otworzyła usta i nachyliła się w moją stronę.
-Tak. Zabrał mnie do siebie. Zgodziłam się, był taki miły. Nie mogłam mu odmówić. Wypiliśmy trochę wina. Więcej niż powinnam.
-Upił Cię?
Spojrzałam na nią poważną miną a Maggy podniosłam do góry ręce, przepraszając.
-Sorry, musiałam zapytać, samo ze mnie wyszło. I to wyjaśniało by TO.
Zaakcentowała ostatnie słowo, znów spoglądając na moją szyję. Zignorowałam to/
-Było naprawdę cudownie, tęskniłam za nim. Za jego dotykiem, głosem, ciałem..
Wstałam i podeszłam do barierki. Maggy szybko poszła w moje ślady i złapała mnie stanowczo za ramiona. Szczerzyła się od ucha do ucha.
-Jesteś w nim na maxa zakochana. Chloe, Ty świata poza nim nie widzisz! Powiedz, że jesteście razem, a zaraz potem wytłumacz mi, dlaczego od razu nie powiedziałaś prawdy.
-Dostałam smsa. Że mam nie zbliżać się do Justina, i że jestem obserwowana. Przestraszyłam się. Pomyślałam, że tak będzie bezpieczniej. I tak, widziałam się dziś z nim. Wariuje gdy go nie widzę.
Ominęłam ją i siadłam z powrotem na huśtawce. Maggy stanęła naprzeciwko mnie i skrzyżowała ręce na piersi.
-Od kogo to był sms? Od Susan?
-Co?
Zaskoczyła mnie tym pytaniem. Aż poczułam, że dostałam w reakcji na jej imię gęsiej skórki.
-Nie wiem. Ale imię tej zdziry pierwsze co wpadło mi do głowy. Zawsze była stuknięta i miała obsesję na punkcie Justina. Z tego co wiem od Dylana. Była gotowa zrobić dla niego wszystko, no ale.. pojawiłaś się Ty i to Ciebie wybrał. Może stwierdziła, że dostała drugą szansę i tym razem nie pozwoli ci wygrać tej wojny.
-To brzmi strasznie.
Miałam ochotę usiąść z lampką wina i wypić całą butelkę. A później powiedzieć jej w twarz co tak naprawdę o niej myślę. Spowodować, żeby zniknęła.
-Może to wcale nie ona.
-Może masz racje. Tak tylko palnęłam. Chodź do środka, robi się zimno.
Złapała za swój kubek i ruszyła do środka. Wstałam i usłyszałam dźwięk smsa. Otworzyłam go i poczułam milion ukłuć w brzuchu.
„ Mam nadzieję, że trzymasz się naszego planu, bo nie chciałabym, żeby stało Ci się coś złego. Tak się nie stanie, jeśli będziesz posłuszna. I tak się dowiem. Całusy.”
Odwróciłam się za siebie i szybko zamknęłam drzwi balkonowe.
__________________________________________
 HEJ SŁONKA <3 MA NADZIEJĘ, ŻE SIĘ PODOBAŁO I ZOSTAWICIE JAKIŚ KOMENTARZ :)

5 komentarzy:

  1. Ach oczywiście boski 😍😍😍 jestem strasznie ciekawa co dalej❤️❤️❤️

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham,kocham i jeszcze raz kocham,czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział ♥ 😍

    OdpowiedzUsuń
  3. Jezu, ale świetny rodział <3 Czekam nn

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak zwykle brak mi już słów 😍😍

    OdpowiedzUsuń
  5. 45 yr old Speech Pathologist Annadiane Waddup, hailing from Gravenhurst enjoys watching movies like Private Parts and Dance. Took a trip to The Sundarbans and drives a Bugatti Type 57SC Atalante Coupe. zobacz tutaj

    OdpowiedzUsuń