-Do zobaczenia.
Nathan pocałował mnie w policzek, a ja wpakowałam ręce do
kieszeni płaszczyka, nie wiedząc co z nimi zrobić. To było tylko i wyłącznie
zwyczajne pożegnanie w jego stylu, ale nie lubiłam gdy tak robił. W odpowiedzi
uśmiechnęłam się do niego i po prostu wyszłam. Miałam za chwilę spotkać się z
Maggy, i zastanawiałam się co tak w ogóle mam jej powiedzieć. Bo nieuniknione
było to, że zapyta mnie jak było z Justinem. Czy pojawił się na imprezie, czy
rozmawialiśmy ze sobą, lub czy nie poszliśmy ze sobą do łóżka. To właśnie była
bezpośrednia Maggy, a co gorsza, właśnie dokładnie tak było. Ale nie chciałam
jej o niczym mówić, po za tym umówiliśmy się z Justinem, że na razie zostanie
to między nami. Był to mój pomysł, więc musiałam pomyśleć nad jakąś dobrą
wymówką. Albo po prostu nad czymś zwyczajnym i normalnym, zanim skapnie się, że
nie mówię prawdy. Podsumowując moje życie już przenigdy nie będzie normalne.
Ale sama coraz bardziej się w to wszystko pakowałam, więc byłam przygotowana.
Tak mi się zdaje. Poprawiłam torebkę na ramieniu i zwolniłam tempo, gdy
spojrzałam na samochód na parkingu przed galerią. Byłam pewna, że był to
samochód Justina, i zastanawiałam się co on tu robi. Wyciągnęłam telefon i
wystukałam szybko numer Maggy.
-„Tu Maggy. Nie mogę teraz rozmawiać, ale ty możesz
zostawić wiadomość..”
Ruszyłam wolnym krokiem, rozglądając się po budynkach w
pobliżu galerii. Siłownia. To na pewno tutaj przyjechał.
-Hej, Maggy. Nasze spotkanie jak najbardziej aktualne,
ale.. mogę się trochę spóźnić. Mamy z Nathanem do omówienia więcej niż mi się
wydawało, i nie zdążę na czas. Ehm.. do zobaczenia później.
Wcisnęłam czerwoną słuchawkę, a telefon wpakowałam do
torebki. Podniosłam głowę na wysoki biały budynek, i popchnęłam dłonią drzwi.
Było ciemno, ale po drugiej stronie korytarza ujrzałam uchylone drzwi, przez
które przebijało się światło. Zatrzymałam się przy drzwiach i lekko je
popchnęłam, wchodząc do środka. Było tu pusto, jedynie na samym końcu sali
słychać było, że jakaś żywa duża czasami odwiedza to miejsce. Zatrzymałam się,
gdy zauważyłam, że w rogu ukryty jest ring, zasłonięty tymi wszystkimi
urządzeniami do ćwiczeń i worków bokserskich. Znajdowało się na nim dwóch
mężczyzn, dużej postury. Podeszłam bliżej, gdy rozpoznałam w jednym z nich
Justina. Przez ostatnie tygodnie wysiadywał tutaj chyba sporo czasu. Jego
ramiona było mi objąć jeszcze trudniej niż na początku naszej znajomości.
Musiało być to jego nowym hobby. Stał tyłem do mnie, ubrany jedynie w krótkie
biało czerwone spodenki i czarne rękawice bokserskie. Jego przeciwnik był nieco
wyższy i trochę większy. Oby dwoje minimalnie podskakiwali na macie,
ochraniając rękoma twarze. I przyszło mi do głowy, czy czasami tutaj nie
dostał, ale nie wiedziałam z jakie powodu miałby mi tego nie powiedzieć. O uszy
obijały mi się charakterystyczne dźwięki uderzeń oraz ciężkich i głośnych
oddechów.
-A cóż to za prześliczna istotka?
Mężczyzna, który towarzyszył Justinowi spojrzał w moją
stronę i po chwili padł na ziemię od uderzenia mojego chłopaka. Leżał teraz na
macie, zaciągając powietrze przez zaciśnięte zęby. Justin odwrócił się
gwałtownie w moją stronę, a ja uśmiechnęłam się nieśmiało. W powietrzu czuć
było testosteron i pot.
-Chloe? Co Ty tutaj robisz?
Nachylił się szybko omijając grube liny i skoczył na
drewnianą podłogę, zostawiając przeciwnika samemu sobie. Odpiął w pośpiechu
wielkie rękawice i rzucił je na ziemię.
-To twoja dziewczyna? Justin ma dziś dobry dzień, to
trzeci raz jak skopał mi tyłek.
Tą druga część zdania skierował do mnie, podnosząc się z
maty i krzywiąc się lekko z bólu. Zaśmiałam się, a Justin wplątał jedną dłoń w
moje włosy i pocałował mnie namiętnie i długo. W tym pocałunku wyczuć można
było także tęsknotę i ulgę. Gdy się ode mnie oderwał, odruchowo odwróciłam się,
rozglądając po pomieszczeniu.
-Nikogo nie ma.
Uśmiechnął się, a ja założyłam kosmyk włosów za ucho.
Robiłam to za każdym razem, gdy się z jakiegoś powodu denerwowałam. Mężczyzna
także zszedł z ringu i podszedł do nas.
-To Theo. Jest moim .. instruktorem.
-I przyjacielem.
Dokończył zdanie Justina i chwycił moją dłoń, zostawiając
na niej krótki i dżentelmeński pocałunek.
-Chloe.
-Dzięki stary za dziś.
Theo uśmiechnął się i lekko schylił głowę w moim
kierunku. Wydawało się, że było dla niego oczywiste to, że powinien zostawić
nas samych.
-Miło było Cię poznać, Chloe. Mam nadzieję, że to nie
ostatni raz, kiedy do nas wpadasz.
Odwzajemniłam uśmiech, i po chwili zostaliśmy już sami.
Justin splątał nasze palce, a ja ruszyłam za nim. Weszliśmy do szatni, gdzie
Justin zostawił swoją torbę. Sięgnął do niej po butelkę wody, a ja oparłam się
o ścianę obok.
-Nie wiedziałam, że trenujesz boks. Jak to przegapiłam?
-Trenuję dopiero od miesiąca. Nic takiego.
Odstawił butelkę i wytarł kark ręcznikiem. Podszedł po
mnie i objął mnie w talii. Czy to miała być jakiegoś rodzaju obrona przed
czymś? Bał się czegoś, więc postanowił nauczyć się lepiej bić? Uznałam to za
zbędne.
-Jak mnie tutaj znalazłaś?
-Poznałam samochód. Znam go naprawdę dobrze.
Zaśmiałam się i objęłam go za szyję, po czym namiętnie pocałowałam.
-Zobaczymy się dziś wieczorem?
Zapytał między pocałunkami, a ja odepchnęłam go lekko od
siebie, i spuściłam wzrok na jego tors. Naprawdę był mocno umięśniony. A w oczy
rzucały się jego nowe tatuaże. Albo tylko ja je dostrzegałam tak uważnie.
-Umówiłam się z Maggy. Znając ją pewnie wymyśli coś, z
czego nie będę mogła się wyplątać.
-Łatwiej byłoby, gdyby wiedziała.
-Ale nie wie.
Spojrzałam na niego upewniającym się co do naszej umowy
wzrokiem, i oparłam głowę o ścianę.
-Chciałbym się z Tobą dzisiaj zobaczyć, nie możesz tego
jakoś załatwić?
-Spróbuję.
-To spróbuj. Bardzo mi na tym zależy, i nie chcę, żeby
nasze spotkania odgraniczały się teraz do minimum.
Przygryzł wargę i objął moje policzki odsuwając moją
głowę w bok. Delikatnie przejechał językiem po malince, którą zrobił mi zeszłej
nocy. Zamknęłam oczy obejmując go w pasie.
-Tak strasznie nie chcę jej okłamywać.
-Wiem, Kotku. Może.. powinnaś jej powiedzieć.
Pocałowałam go szybko w policzek i nachyliłam się, by
wydostać się z uścisku.
-Jedyne co powinnam w tej chwili, to się z nią spotkać.
Justin złapał mnie szybko za rękę, powstrzymując od
wyjścia. Dotknęłam plecami drzwi, a Justin oparł się o nie ręką, tuż obok mojej
głowy.
-Dylan zaprosił mnie na weekend do domu babci z jakąś
godzinę drogi stąd. Jestem pewien, że Maggy też Ci to zaproponuje, więc jak to
sobie wyobrażasz? Że będziemy spać w osobnych pokojach i udawać, że się nie
znamy, a w nocy skradać do siebie po jeden niewinny pocałunek? To mogłoby być
naprawdę podniecające ale nie zamierzam patrzeć na ciebie i nie móc Cię
dotknąć. To twoja przyjaciółka, zrozumie. Zastanów się.
Doskonale wiedziałam, że Maggy to zrozumie. Zapewne
byłaby w siódmym niebie, że miała racje, ale nie chodziło o nią. Tak po prostu
było bezpieczniej. Musiałam się nad tym wszystkim zastanowić. Stanęłam na
palcach i pocałowałam go szybko w usta.
-Spróbuje jej o tym powiedzieć. Jak będzie okazja. I
dobry moment, na takie wyznania.
Justin zabrał rękę a ja otworzyłam drzwi, gotowa, żeby
wyjść stąd jako pierwsza. Justin uśmiechnął się do mnie czule a ja poczułam
ciepło w środku.
-Daj znać, co do naszego dzisiejszego wieczoru.
-Dobrze.
-Będę dzwonił.
Uśmiechnęłam się i wyszłam.
***
Siedziałam na huśtawce przed domem Maggy i popijałam
zrobioną przez przyjaciółkę herbatę. Był ciepły wieczór, a Maggy namówiła mnie,
żebym została u niej na noc. Nie potrafiłam wymyślić żadnej dobrej wymówki,
dlaczego pilnie musiałabym wracać do pustego mieszkania w trakcie remontu. Co
prawda musiałam się wziąć za jego skończenie, ale nie miałam na to jakoś na
razie sił. Odrzuciłam warkocz do tyłu i odstawiłam kubek na stolik, gdy Maggy
siadła obok mnie. Odepchnęła od siebie huśtawkę, i oby dwie teraz siedziałyśmy
z podkulonymi nogami, bujając się do przodu i tyłu.
-Dlaczego zawsze wszystko muszę wyciągać z ciebie siłą?
Opowiesz mi w końcu jak było na tej imprezie? Przez te dni nie napisałaś mi
nawet jednej głupiej wiadomości. Zgubiłaś telefon czy co?
Sięgnęła na stolik po lakier do paznokci, i z ogromną
uwagą i starannością zaczęła malować paznokcie, opierając dłoń starannie o
kolano. Przyglądałam się z jakim skupieniem to robi.
-Rozmawialiśmy, było jak kiedyś. Normalnie.
-Coś znowu zaiskrzyło?
-Było normalnie!
Maggy spojrzała na mnie, a ja spuściłam wzrok. Zrobiło mi
się głupio, że podniosłam niepotrzebnie głos.
- To znaczy w porządku. Ale musiałam wcześniej wyjść,
bolał mnie brzuch.
-To pewnie z nerwów, na pewno zrobiłaś na nim wrażenie tą
sukienką. Zazdrościłam Ci.
Wróciła do malowania, szczerze się uśmiechając. Chloe, do
jasnej cholery powiedz jej. Jest twoją przyjaciółką!
-Pewnie masz racje.
Stchórzyłam i sięgnęłam po kubek. Dlaczego to było takie
trudne? ..
-Szkoda, że między wami nie wydarzyło się nic więcej, ale
ciągle jest na to szansa.
Spojrzałam na nią wielkimi oczami, i wiedziałam już co ma
zamiar powiedzieć. Błagam nie. Odstawiła lakier i oparła się o oparcie,
przekręcając się bardziej w moją stronę. Byłam na celowniku.
-Dylan chce, żebyśmy wyjechali na weekend. To takie mała
miasteczko, prawie wioska. To dom letni jego babci, ale ona wyjeżdża do
rodziny. Kiedyś tam byłam, i jest tam strasznie przytulnie. Obok jest małe
jeziorko i można robić ognisko. Tak jak kiedyś pamiętasz? Dylan chce, żeby
pojechał z nami Justin. No i ty. Strasznie bym tego chciała, Chloe. Ale nie
wiem co postanowisz w tej sytuacji. Nie chce stawiać was w takiej krępującej..
-Maggy..
Przerwałam jej chcąc coś już z siebie wykrztusić, ale po
sekundzie znów zmieniłam zdanie! To było cięższe niż myślałam. Klęknęłam i
złapałam Maggy za dłonie.
-Chloe, czy coś się stało? Dlaczego masz taką minę? I co
to w ogóle jest?
Patrzyła na mnie przestraszona, ale domyślam się, że nie
wyglądała gorzej ode mnie. Wskazała palcem na ślad na mojej szyi.Zamknęłam oczy
i przełknęłam ślinę. Czułam, że mam sucho w ustach i nic nie powiem.
-Maggy..
-No mów wreszcie!
-Zrobiłam to!
-Co?
Była już zniecierpliwiona i widziałam, że zaraz wybuchnie
z ciekawości. Padłabym na zawał, gdyby ona dostarczała mi takich dawek stresu
jak ja jej. Wzięłam głęboki wdech.
-Maggy, ja przespałam się z Justinem.
-Nie..
Otworzyła usta i nachyliła się w moją stronę.
-Tak. Zabrał mnie do siebie. Zgodziłam się, był taki miły.
Nie mogłam mu odmówić. Wypiliśmy trochę wina. Więcej niż powinnam.
-Upił Cię?
Spojrzałam na nią poważną miną a Maggy podniosłam do góry
ręce, przepraszając.
-Sorry, musiałam zapytać, samo ze mnie wyszło. I to wyjaśniało
by TO.
Zaakcentowała ostatnie słowo, znów spoglądając na moją
szyję. Zignorowałam to/
-Było naprawdę cudownie, tęskniłam za nim. Za jego
dotykiem, głosem, ciałem..
Wstałam i podeszłam do barierki. Maggy szybko poszła w
moje ślady i złapała mnie stanowczo za ramiona. Szczerzyła się od ucha do ucha.
-Jesteś w nim na maxa zakochana. Chloe, Ty świata poza
nim nie widzisz! Powiedz, że jesteście razem, a zaraz potem wytłumacz mi,
dlaczego od razu nie powiedziałaś prawdy.
-Dostałam smsa. Że mam nie zbliżać się do Justina, i że
jestem obserwowana. Przestraszyłam się. Pomyślałam, że tak będzie bezpieczniej.
I tak, widziałam się dziś z nim. Wariuje gdy go nie widzę.
Ominęłam ją i siadłam z powrotem na huśtawce. Maggy stanęła
naprzeciwko mnie i skrzyżowała ręce na piersi.
-Od kogo to był sms? Od Susan?
-Co?
Zaskoczyła mnie tym pytaniem. Aż poczułam, że dostałam w
reakcji na jej imię gęsiej skórki.
-Nie wiem. Ale imię tej zdziry pierwsze co wpadło mi do
głowy. Zawsze była stuknięta i miała obsesję na punkcie Justina. Z tego co wiem
od Dylana. Była gotowa zrobić dla niego wszystko, no ale.. pojawiłaś się Ty i
to Ciebie wybrał. Może stwierdziła, że dostała drugą szansę i tym razem nie
pozwoli ci wygrać tej wojny.
-To brzmi strasznie.
Miałam ochotę usiąść z lampką wina i wypić całą butelkę.
A później powiedzieć jej w twarz co tak naprawdę o niej myślę. Spowodować, żeby
zniknęła.
-Może to wcale nie ona.
-Może masz racje. Tak tylko palnęłam. Chodź do środka,
robi się zimno.
Złapała za swój kubek i ruszyła do środka. Wstałam i
usłyszałam dźwięk smsa. Otworzyłam go i poczułam milion ukłuć w brzuchu.
„ Mam nadzieję, że trzymasz się naszego planu, bo nie
chciałabym, żeby stało Ci się coś złego. Tak się nie stanie, jeśli będziesz
posłuszna. I tak się dowiem. Całusy.”
Odwróciłam się za siebie i szybko zamknęłam drzwi
balkonowe.
__________________________________________
HEJ SŁONKA <3 MA NADZIEJĘ, ŻE SIĘ PODOBAŁO I ZOSTAWICIE JAKIŚ KOMENTARZ :)
Ach oczywiście boski 😍😍😍 jestem strasznie ciekawa co dalej❤️❤️❤️
OdpowiedzUsuńKocham,kocham i jeszcze raz kocham,czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział ♥ 😍
OdpowiedzUsuńJezu, ale świetny rodział <3 Czekam nn
OdpowiedzUsuńJak zwykle brak mi już słów 😍😍
OdpowiedzUsuń45 yr old Speech Pathologist Annadiane Waddup, hailing from Gravenhurst enjoys watching movies like Private Parts and Dance. Took a trip to The Sundarbans and drives a Bugatti Type 57SC Atalante Coupe. zobacz tutaj
OdpowiedzUsuń