26 gru 2016

Rozdzial 34

Bawiłam się pianą układając z niej różne figury, których nawet nie można było nazwać, a po chwili rozwalałam je jednym dłuższym dmuchnięciem. W całej łazience pachniało jakimiś egzotycznymi owocami, a świeczki porozstawiane po całej łazience, odbijające się od kafelek w wodzie wyglądały, jakby na dnie leżały różnokolorowe świecące się kamyczki. To naprawdę robiło na mnie wrażenie, przez co nie miałam ochoty wychodzić z wanny. Woda była gorąca, ale delikatnie i miło szczypała skórę. Justin siedząc za mną masował mi kark, a ja pomyślałam, że się w tej wodzie rozpłynę. Mogłabym w niej nawet zasnąć.
-Jesteś piękna, wiesz?
Poczułam usta Justina na swoim ramieniu i uśmiechnęłam się szeroko, przygryzając wargę. Miał cichy i niski głos, jakby chciał mnie nim uwieść, co mu się udawało. Zamruczał mi do ucha, a ja zamknęłam oczy. Justin przysunął mnie do siebie, przytulając się do moich pleców. Zaczęłam jeździć dłonią po jego udzie, a Justin pocałował mnie za uchem.
-Zmęczona?
Pokiwałam przecząco głową i odwróciłam się lekko w jego stronę. Tak, żeby tylko móc zobaczyć jego twarz.
-Nie. To był fajny dzień.
-Byłby jeszcze fajniejszy, gdybyś się tak nie denerwowała, twoja mama dobrze to przyjęła.
-Wiem, cieszę się. Teraz już na pewno wiem, że cię lubi. Nie wspominając o tacie.
Justin uśmiechnął się szeroko, spuszczając wzrok na moje ramię. Przejechał po mojej skórze delikatnie palcem, by po chwili pocałować mnie po wyznaczonej ścieżce.
-Będziesz moją żoną, i nosisz w sobie moje dziecko, nie mają wyjścia jak tylko mnie polubić.
Obydwoje zaśmialiśmy się i Justin nachylił się, by mnie pocałować. Odwróciłam się całkiem w jego stronę, opierając się rękoma o jego uda. Justin oparł ręce na wannie i uśmiechnął się łobuzersko.
-Dobrze, że nie wiedzą o Tobie wszystkiego, mogliby zmienić zdanie na twój temat. Chyba, że mama marzyła w młodości o niegrzecznym chłopcu. W takiej sytuacji zrozumiałaby mnie.
Uśmiechnęłam się, a Justin się zaśmiał. Podniósł się do pozycji siedzącej i jedną dłonią przejechał po moim policzku, a drugą perfidnie wsadził do wody, chwytając za swojego najbliższego przyjaciela. Justin naprawdę potrafił zmienić się  w zależności od sytuacji. Kochałam go romantycznego czy troskliwego, i kochałam go bezwstydnego, takiego jak teraz.
-Stęskniłem się.
Powiedział niskim głosem, na co zaśmiałam się i usiadłam na nim okrakiem, rozlewając przy tym wodę poza wannę.

***

Justin
-Kochanie, mogę w końcu wejść? Wpuść mnie.
Stanąłem pod drzwiami od łazienki i nie mogłem się doprosić, żeby Chloe wpuściła mnie do środka. Jak rano gwałtownie wyrwała się z moich objęć i wyskoczyła z łóżka jak poparzona, tak siedziała tam już prawie godzinę i co chwilę wymiotowała. Nie odzywała się, co coraz bardziej mnie denerwowało, ale przynajmniej słyszałem ją przez te drzwi. Wziąłem głęboki oddech i zapukałem delikatnie, nie chciałem jej denerwować, ani doprowadzić do kłótni. Nakrzyczałaby, a później nie odzywałaby się przez cały dzień. Starałem się mówić stonowanym głosem.
-Chloe, chcę wejść do łazienki. Wpuść mnie proszę, dlaczego jesteś taka uparta?
-Justin wszystko jest okej, po prostu nie chcę, żebyś na to patrzył. Odejdź od drzwi.
Przejechałem dłonią po włosach, nie wiedząc co mam robić. Nie mogłem tak po prostu iść sobie i założyć nóg na stół, oglądając mecz. Wiedziałem, że to ją męczy i chciałem być przy niej. Ale Chloe nie dawała sobie pomóc.
-Chloe.. Myszko, po prostu otwórz mi drzwi.
Przez chwilę panowała cisza, aż nie usłyszałem jak pociąga nosem. Coraz bardziej wkurzało mnie to, że jestem po drugiej stronie drzwi, a nie mogę tam wejść.
-Kochanie, albo wpuścisz mnie do środka, albo sam tam wejdę.
Pociągnęła nosem, i znowu panowała cisza. Brakowało mi już do niej sił, chciałem zapukać po raz setny, ale zanim zdążyłem przyłożyć rękę, usłyszałem jak otwiera drzwi. Pociągnąłem pośpiesznie za klamkę i wszedłem do środka. Chloe siedziała na podłodze oparta o pralkę, z podciągniętymi pod klatkę piersiową kolanami. Twarz miała zakrytą dłońmi. Podszedłem do niej szybko i usiadłem na podłodze naprzeciwko niej.
-Chloe, spójrz na mnie.
Złapałem za jej dłoń, aby odsłoniła twarz. Była blada, jak najbielsza na świecie ściana, i miała sińce pod oczami. Poczułem się bezradny i aż mnie nosiło od środka nie wiedząc jak mam jej pomóc. Zacisnąłem szczękę, a Chloe spoglądając na moje policzki, przejechała po jednym z nich knykciami. Uśmiechnęła się prawie bez sił, a ja założyłem kosmyki jej włosów za ucho. Jej widok naprawdę mnie przerażał.
-Chcesz jechać do lekarza? Zaraz zadzwonię do pani doktor.
Chciałem wstać, ale Chloe szybko złapała mnie za rękę. Usiadłem z powrotem, przyglądając się jej twarzy, chciała coś chyba powiedzieć. Wytarła pośpiesznie łzę, która zdążyła jej spłynąć tylko do połowy policzka i znów wysiliła się na uśmiech.
-Nie dzwoń, to normalne.
-Siedzisz tutaj od godziny, Chloe, i wymiotujesz, wyglądasz, jakbyś nie miała w sobie życia.
Przejechałem palcami po jej zimnym policzku.
-Po prostu mam mdłości.
-Drzwi nie są dźwiękoszczelne, Skarbie.
Podniosła na mnie wzrok i ułożyła usta w cienką linię.
-Zrobiłbyś kakao?
Uśmiechnąłem się w reakcji na jej ton i wyraz twarzy. Chciała zmienić temat, jak zawsze.
-Jeżeli to się powtórzy, bez informowania cię, dzwonię do lekarza. I tak, oczywiście, że zrobię.
Chloe uśmiechnęła się i obydwoje wstaliśmy z podłogi. Wyglądała jakby miała się za chwilę przewrócić, a mnie aż bolało serce patrząc na nią. Pocałowałem ją w czoło i złapałem pod uda, podnosząc. Zarzuciła ręce na moją szyję i wtuliła policzek w moją koszulkę. Była jak małe chore dziecko. Strasznie ją kochałem, sam sobie nie potrafiłem wyjaśnić jak bardzo.
-Muszę zadzwonić do mamy, że nie przyjedziemy na obiad.
-Ja to zrobię, ty potrzebujesz teraz snu.
Pocałowałem ją w głowę i zszedłem z nią do salonu.

***

Mama Chloe
Popijałam kawę, przerzucając kartki jakiegoś modowego magazynu Chloe, który leżał na stole w kuchni, ale nie sposób było się nie przyglądać jej i Justinowi. Nawet choćbym chciała zainteresować się gazetą, byłam pod wrażeniem, jak mocno się kochają. Obydwoje siedzieli na kanapie naprzeciwko telewizora, ona przytulona do niego plecami, a on obejmował ją, co chwilę całując w głowę, w skroń, pocierał dłonią jej ramie, czy głaskał po włosach. Nie dało się na nich nie spoglądać. Byłam przeszczęśliwa, że moja córka znalazła kogoś takiego jak Justin. Kogoś kto potrafi się nią tak dobrze zaopiekować, i mieć na nią taki dobry wpływ. Chloe wyglądała dziś naprawdę mizernie, była blada i nie miała w sobie w ogóle siły. Justin zadzwonił, żeby odwołać obiad u Sama, więc bez zastanowienia to my postanowiliśmy przyjechać tutaj. Pragnęłam spędzić z nią każdą możliwą minutę, dopóki miałam taką okazję. Nie musiałam jej do siebie tulić, wystarczyło mi, że na własne oczy widziałam jak robi to Justin. W głębi duszy strasznie nie mogłam się doczekać ich ślubu, ale odkąd wiem o ciąży i widzę jak Chloe ją przechodzi, to wiem, że nie jest to na razie jeden z najlepszych momentów. Ashley siedziała w fotelu i sterowała pilotem, a im to kompletnie nie przeszkadzało. Bardziej niż telewizorem zajmowali się sobą. Co chwilę rozmawiali po cichu, śmiali się, lub po prostu cieszyli się sobą nawzajem. Cała nasza czwórka spojrzała na wchodzących do domu męża i Sama. Syn uśmiechnął się do mnie, krzyżując ręce na klatce piersiowej.
-Wybieramy się z tata na ryby, ktoś chętny? Justin?
Justin w pierwszej kolejności spojrzał na Chloe, co ona na to. Jakby potrzebował jej pozwolenia, co oczywiście było mylne, po prostu liczył się z jej zdaniem. Chloe uśmiechnęła się blado, zachęcając Justina, żeby wziął udział w wędkowaniu. Był naprawdę piękny dzień i świeciło słońce. Obaj stojący w progu mężczyźni ubrani byli już w specjalne rybackie stroje, z odwróconymi do tyłu czapkami. Uśmiech sam cisnął się na usta, wyglądali z jednej strony jak bracia.
-Ehm, ja podziękuję.
Justin uśmiechnął się, całując Chloe w głowę. Sam szybko podszedł do kanapy, na której leżeli i oparł się o nią, marudząc im nad głową.
-Stary, kiedy ostatnim razem byliśmy na rybach.. pamiętasz to? Bo ja nie bardzo. Ubieraj się, masz pięć minut.
-Powinienem zostać z Chloe.
Chloe odsunęła się od niego odrobinę i się odwróciła w jego stronę. Próbowała go przekonać, że nie potrzebuje całodobowej opieki.
-Justin, to nie jest konieczne, będę tutaj z mamą, a ty powinieneś odpocząć, zrelaksować się nad wodą. Jedź z nimi.
-Innym razem.
-Justin.
-Kochanie, to..
-Jedź, naprawdę.
Chloe przerwała mu, a Justin uśmiechnął się do niej i pocałował ją długo w czoło. Chloe także się uśmiechnęła i odsunęła się by mógł wstać.
-Wszystko jest gotowe, możesz tylko wziąć coś na komary.
-Mam w garażu.
Wszyscy mężczyźni wyszli, a my zostałyśmy same. Odłożyłam magazyn i już miałam wstać, żeby przesiąść się obok córki, ale Justin wpadł z powrotem do salonu, zakładając w biegu buta. Podszedł jeszcze raz do Chloe i pogłaskał ją po policzku.
-Jeśli coś będzie nie tak, zadzwoń proszę.
Chloe pokiwała głową i pożegnali się długim pocałunkiem. Widać, że ciężko było im się ze sobą rozstać, nie pamiętam, czy przeżyłam coś aż tak intensywnego. Na ich widok usta wykrzywiały się w ogromnym uśmiechu. Byłam pewna, że Chloe jest w dobrych rękach.
-Pa.
Odprowadziła Justina wzrokiem do wyjścia, i gdy usłyszałyśmy, że trzasnęły drzwi, byłyśmy pewne, że zostałyśmy same. Ashley odłożyła pilot na stół i zrobiła udawaną naburmuszoną minę.
-Sam to się aż tak nie stara.
Zaśmiałyśmy się z Chloe i wstałam z kanapy.
-Powinnaś coś córeczko wypić ciepłego. Albo zjeść, nie jesteś głodna?
Wydawało się być z nią już lepiej, ale gdy tylko o tym pomyślałam, stało się odwrotnie. Chciałam wstać, żeby iść do kuchni zrobić nam herbaty, a Chloe wygrzebała się pośpiesznie z pod koca i zakładając w biegu kapcie pobiegła do łazienki. Byłam pewna, że gdyby stało się to dwie minuty wcześniej, nie byłoby takiego, żeby przekonał Justina do ryb. Może to i dobrze, za dużo się przejmował. Spojrzałam na Ashley i szybko ruszyłam za Chloe.

***

Justin
Ryby to nie był jednak najlepszy pomysł. Zamiast skupić się na wędce, zastanawiałem się cały czas co z Chloe. Martwił mnie jej dzisiejszy stań i samopoczucie. Naciągnąłem na oczy czapkę, rozwalając się na tylnym siedzeniu. Korciło mnie, żeby wyciągnąć telefon i zadzwonić do Chloe, ale nie chciałem, żeby jej tata i Sam pomyśleli, że panikuje. Chloe była przecież z najlepszych rękach, była z mamą. Otworzyłem oczy, gdy usłyszałem głos Sama. Nie chciało mi się go dziś specjalnie słuchać.
-Stary jesteś rozkojarzony, przegapiłeś dwie, takie dobre ryby, czy ty w ogóle żyjesz?
Miałem w dupie jego ryby. Chciałem coś odburknąć, ale powstrzymałem się, przypominając sobie szybko, że obok Sama siedzi jego tata. Byłem wdzięczny, że stanął po mojej stronie.
-Synu, to najwidoczniej nie był jego dzień. Po prostu powinniśmy to powtórzyć, mam rację?
Tata Sama odwrócił się do tyłu a ja pokiwałem twierdząco głową siląc się na wiarygodny uśmiech. Ale w duchu jeszcze bardziej ucieszyłem się, gdy podjechaliśmy pod mój dom. Nie widziałem się z Chloe z cztery godziny i naprawdę zdążyłem się stęsknić. Sam się sobie dziwiłem, że aż tak bardzo. Sam z tatą zajęli się wypakowywaniem sprzętu, a ja szybko ruszyłem do domu. W salonie zastałem tylko mamę Chloe i Ashley.
-Gdzie Chloe?
Mama Chloe wstała i podeszła do mnie, łapiąc mnie za rękę. Ściągnąłem czapkę miętoląc ją w palcach.
-Jest w sypialni. Zasnęła jakieś piętnaście minut temu. Jest wykończona, ostatnią godzinę spędziła w łazience męcząc się i wymiotując.
-Dlaczego nikt do mnie nie zadzwonił?
Po chwili zdałem sobie sprawę, że chyba odzywam się nie za odpowiednio, ale Chloe obiecała, że da znać. Ruszyłem do schodów, ale zdążyłem jeszcze usłyszeć słowa Ashley.
-Nie chciała Cię martwić.
Otworzyłem ostrożnie drzwi do sypialni i wszedłem najciszej jak tylko się dało. Chloe leżała na środku łóżka, zwinięta w mały kłębek i przykryta kocem. Była ledwo co zauważalna. Zdjąłem buty i położyłem się obok niej. Chciałem dotknąć jej włosów, ale zastygłem w miejscu, gdy odwróciła się w moją stronę.
-Wróciłeś?
-Nie chciałem Cię Myszko obudzić.
-Nie spałam.
Wtuliła się we mnie i zamknęła zmęczone oczy. Przydałby się jej sen, ale wiedziałem, że jej do tego nie namówię. Zawsze wszystko robiła po swojemu, nawet takie błahostki jak ta. Objąłem ją mocno i pocałowałem w głowę. Była rozpalona i chyba miała gorączkę.
-Pachniesz rybami.
Zaśmiała się cicho, a ja odsunąłem się.
-Przepraszam, pójdę wziąć prysznic.
-Nie, zostań.
Złapała odruchowo za moją koszulkę, a ja uśmiechnąłem się. Musiała mnie naprawdę kochać, skoro miała zamiar znosić ten smród. Pogłaskałem ją po policzku, a Chloe delikatnie się uśmiechnęła. Chciałem, żeby zasnęła.
____________________________________
PO PIERWSZE TO TROCHĘ JUŻ SPÓŹNIONE, ALE JESZCZE SIĘ MIESZCZĘ XD WESOŁYCH ŚWIĄT <3 ZDRÓWKA, MIŁOŚCI, SPEŁNIENIA WSZYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYSTKICH MARZEŃ <3
PO DRUGIE, TO MÓJ KOMENTARZ DO KOMENTARZY Z OSTATNIEGO ROZDZIAŁU :)
TAK ROZDZIAŁY SIĘ POJAWIAJĄ W WEEKENDY, ZAZWYCZAJ SOBOTY LUB NIEDZIELE, RZADZIEJ PIĄTEK, ALE BYWAJĄ RÓŻNE SYTUACJE I CZASAMI ZDARZYŁO SIĘ I NA PEWNO JESZCZE SIĘ ZDARZY, ŻE ROZDZIAŁU W WEEKEND PO PROSTU NIE BĘDZIE. 
DLACZEGO? CHOCIAŻBY Z NAJPROSTSZEGO POWODU, ŻE JA NADAL SIĘ UCZĘ I Z TYM CZASEM JEST RÓŻNIE. KOCHAM DLA WAS PISAĆ, SPRAWIA MI TO NAPRAWDĘ PRZEOGROMNĄ RADOŚĆ ALE CZASAMI SIĘ PO PROSTU NIE DA. CHCIAŁAM WCZORAJ DODAĆ, ALE SĄ ŚWIĘTA, BYŁAM POZA DOMEM I NIE MIAŁAM MOŻLIWOŚCI W OGÓLE NICZEGO DODAĆ, NIE MIAŁAM ZE SOBĄ SWOJEGO KOMPUTERA, NIE OD TEGO SĄ PRZECIEŻ ŚWIĘTA. WIĘC PROSZĘ SKARBY, NIE MOŻECIE MIEĆ MI TEGO ZA ZŁE, ŻE ROZDZIAŁ SIĘ NIE POJAWIŁ WCZORAJ, JA ROBIĘ TO DLA WAS I CHCĘ JAK NAJLEPIEJ <3  NIKT NIE LUBI CZEKAĆ, ALE MUSICIE MNIE ZROZUMIEĆ. AŻ MIAŁAM WCZORAJ WYRZUTY SUMIENIA CZYTAJĄC TE KOMENTARZE, ŻE TEN ROZDZIAŁ SIĘ POJAWIŁ, BO BARDZO CHCIAŁAM GO WAM DODAĆ, ALE WYSZŁO JAK WYSZŁO. MAM NADZIEJĘ, ŻE TEN SIĘ PODOBAŁ, JUŻ NIE BĘDĘ Z GÓRY MÓWIĆ CZY COŚ SIĘ PRZEZ TE WOLNE POJAWI CZY NIE, JAK SIĘ POJAWI TO INFORMACJA NA PEWNO POJAWI SIĘ NA MOIM ASKU ( http://ask.fm/chloe_biieber )
ŻYCZĘ MIŁEGO DRUGIEGO DNIA ŚWIĄT <3333333333333333
I NIE ODBIERAJCIE TEGO KOMENTARZA BROŃ BORZE JAKO ZŁOŚLIWEGO, PO PROSTU CHCIAŁAM TO WYJAŚNIĆ ;)
AAA, I ŚNIŁ MI SIĘ DZISIAJ JUSTIN, ŻE CZĘSTOWAŁ MNIE DELICJAMI XDDDD

9 komentarzy:

  1. Oczywiście ze Cię rozumiem <3
    Wesołych Świąt kochana <3.��
    Czekam na kolejny wspaniały rozdział <3.��
    Kocham Cię Misia <3
    Nie mogłam się doczekać nawet nie wiesz jak długo czekałam
    <3<3<3<<3<3<3<3<3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a dziękuje <3 ja też Was kocham <333 bardzo mi miło :)

      Usuń
  2. Wow. Ale ekstra. Justin I ryby chciałabym to zobaczyć. Chloe I jej poranne mdłości to dopiero coś. Już się nie moge doczekać kolejnego rozdziału

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Justin i ryby xd chciałabym spędzić z nim jeden taki normalny dzień w tygodniu, zobaczyć jego normalne życie, ale takie np u babci czy coś, nie że na ulicy z paparazzi ... zobaczyć jaki on jest <3

      Usuń
  3. Wesołych Świąt kochana i oczywiście rozumiem opóźnienia rozdziałów jesteś człowiekiem a nie robotem i masz swoje prywatne życie .Rozdział jak zwykle cudowny czekam na narodziny dzieciątka i ślub Chloe z Justinem oraz mam nadzieję na świąteczny rozdział :-* :-D

    OdpowiedzUsuń
  4. Och jasne Ze cie rozumiemy. To nawet bardzo dobrze ze nic nie dodałas w święta bo tu nie o to chodzi... trzeba chociaż na te 2 dni odłożyć ten telefon ( chociaż w moim przypadku jest to baaaaaardzo trudne i męczące) i spędzić czas z rodzina bo nie ma dużo takich okazji. A rozdział cudowny mam nadzieje ze Chleo nic poważnego nie jest a to naprawde tylko przez ciąże... i również spóźnionych wesołych świat i szczęśliwego NOWEGO ROKU !!!!!!!! (Z justinem chociaż kilka godzin do tylu ale co tam 😂😂😂)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w moim przypadku też było to trudne, ale lepiej spędzić czas z rodziną :) dziękuję i tobie też szczęśliwego nowego roku <333333

      Usuń
  5. Mi się śniło ze się z nim całowałam XDDD
    no ale rozdział taki miły cieplutki rodzinny akurat na święta♥♥♥
    Kocham do zobaczenia w na st epnym♥

    OdpowiedzUsuń