Bawiłam się pianą układając z niej różne figury, których
nawet nie można było nazwać, a po chwili rozwalałam je jednym dłuższym
dmuchnięciem. W całej łazience pachniało jakimiś egzotycznymi owocami, a
świeczki porozstawiane po całej łazience, odbijające się od kafelek w wodzie
wyglądały, jakby na dnie leżały różnokolorowe świecące się kamyczki. To
naprawdę robiło na mnie wrażenie, przez co nie miałam ochoty wychodzić z wanny.
Woda była gorąca, ale delikatnie i miło szczypała skórę. Justin siedząc za mną
masował mi kark, a ja pomyślałam, że się w tej wodzie rozpłynę. Mogłabym w niej
nawet zasnąć.
-Jesteś piękna, wiesz?
Poczułam usta Justina na swoim ramieniu i uśmiechnęłam
się szeroko, przygryzając wargę. Miał cichy i niski głos, jakby chciał mnie nim
uwieść, co mu się udawało. Zamruczał mi do ucha, a ja zamknęłam oczy. Justin
przysunął mnie do siebie, przytulając się do moich pleców. Zaczęłam jeździć
dłonią po jego udzie, a Justin pocałował mnie za uchem.
-Zmęczona?
Pokiwałam przecząco głową i odwróciłam się lekko w jego
stronę. Tak, żeby tylko móc zobaczyć jego twarz.
-Nie. To był fajny dzień.
-Byłby jeszcze fajniejszy, gdybyś się tak nie
denerwowała, twoja mama dobrze to przyjęła.
-Wiem, cieszę się. Teraz już na pewno wiem, że cię lubi.
Nie wspominając o tacie.
Justin uśmiechnął się szeroko, spuszczając wzrok na moje
ramię. Przejechał po mojej skórze delikatnie palcem, by po chwili pocałować
mnie po wyznaczonej ścieżce.
-Będziesz moją żoną, i nosisz w sobie moje dziecko, nie
mają wyjścia jak tylko mnie polubić.
Obydwoje zaśmialiśmy się i Justin nachylił się, by mnie
pocałować. Odwróciłam się całkiem w jego stronę, opierając się rękoma o jego
uda. Justin oparł ręce na wannie i uśmiechnął się łobuzersko.
-Dobrze, że nie wiedzą o Tobie wszystkiego, mogliby
zmienić zdanie na twój temat. Chyba, że mama marzyła w młodości o niegrzecznym
chłopcu. W takiej sytuacji zrozumiałaby mnie.
Uśmiechnęłam się, a Justin się zaśmiał. Podniósł się do
pozycji siedzącej i jedną dłonią przejechał po moim policzku, a drugą perfidnie
wsadził do wody, chwytając za swojego najbliższego przyjaciela. Justin naprawdę
potrafił zmienić się w zależności od
sytuacji. Kochałam go romantycznego czy troskliwego, i kochałam go
bezwstydnego, takiego jak teraz.
-Stęskniłem się.
Powiedział niskim głosem, na co zaśmiałam się i usiadłam
na nim okrakiem, rozlewając przy tym wodę poza wannę.
***
Justin
-Kochanie, mogę w końcu wejść? Wpuść mnie.
Stanąłem pod drzwiami od łazienki i nie mogłem się
doprosić, żeby Chloe wpuściła mnie do środka. Jak rano gwałtownie wyrwała się z
moich objęć i wyskoczyła z łóżka jak poparzona, tak siedziała tam już prawie
godzinę i co chwilę wymiotowała. Nie odzywała się, co coraz bardziej mnie
denerwowało, ale przynajmniej słyszałem ją przez te drzwi. Wziąłem głęboki
oddech i zapukałem delikatnie, nie chciałem jej denerwować, ani doprowadzić do
kłótni. Nakrzyczałaby, a później nie odzywałaby się przez cały dzień. Starałem
się mówić stonowanym głosem.
-Chloe, chcę wejść do łazienki. Wpuść mnie proszę,
dlaczego jesteś taka uparta?
-Justin wszystko jest okej, po prostu nie chcę, żebyś na
to patrzył. Odejdź od drzwi.
Przejechałem dłonią po włosach, nie wiedząc co mam robić.
Nie mogłem tak po prostu iść sobie i założyć nóg na stół, oglądając mecz.
Wiedziałem, że to ją męczy i chciałem być przy niej. Ale Chloe nie dawała sobie
pomóc.
-Chloe.. Myszko, po prostu otwórz mi drzwi.
Przez chwilę panowała cisza, aż nie usłyszałem jak
pociąga nosem. Coraz bardziej wkurzało mnie to, że jestem po drugiej stronie
drzwi, a nie mogę tam wejść.
-Kochanie, albo wpuścisz mnie do środka, albo sam tam
wejdę.
Pociągnęła nosem, i znowu panowała cisza. Brakowało mi
już do niej sił, chciałem zapukać po raz setny, ale zanim zdążyłem przyłożyć
rękę, usłyszałem jak otwiera drzwi. Pociągnąłem pośpiesznie za klamkę i
wszedłem do środka. Chloe siedziała na podłodze oparta o pralkę, z
podciągniętymi pod klatkę piersiową kolanami. Twarz miała zakrytą dłońmi.
Podszedłem do niej szybko i usiadłem na podłodze naprzeciwko niej.
-Chloe, spójrz na mnie.
Złapałem za jej dłoń, aby odsłoniła twarz. Była blada,
jak najbielsza na świecie ściana, i miała sińce pod oczami. Poczułem się
bezradny i aż mnie nosiło od środka nie wiedząc jak mam jej pomóc. Zacisnąłem
szczękę, a Chloe spoglądając na moje policzki, przejechała po jednym z nich
knykciami. Uśmiechnęła się prawie bez sił, a ja założyłem kosmyki jej włosów za
ucho. Jej widok naprawdę mnie przerażał.
-Chcesz jechać do lekarza? Zaraz zadzwonię do pani
doktor.
Chciałem wstać, ale Chloe szybko złapała mnie za rękę. Usiadłem
z powrotem, przyglądając się jej twarzy, chciała coś chyba powiedzieć. Wytarła
pośpiesznie łzę, która zdążyła jej spłynąć tylko do połowy policzka i znów
wysiliła się na uśmiech.
-Nie dzwoń, to normalne.
-Siedzisz tutaj od godziny, Chloe, i wymiotujesz,
wyglądasz, jakbyś nie miała w sobie życia.
Przejechałem palcami po jej zimnym policzku.
-Po prostu mam mdłości.
-Drzwi nie są dźwiękoszczelne, Skarbie.
Podniosła na mnie wzrok i ułożyła usta w cienką linię.
-Zrobiłbyś kakao?
Uśmiechnąłem się w reakcji na jej ton i wyraz twarzy.
Chciała zmienić temat, jak zawsze.
-Jeżeli to się powtórzy, bez informowania cię, dzwonię do
lekarza. I tak, oczywiście, że zrobię.
Chloe uśmiechnęła się i obydwoje wstaliśmy z podłogi.
Wyglądała jakby miała się za chwilę przewrócić, a mnie aż bolało serce patrząc
na nią. Pocałowałem ją w czoło i złapałem pod uda, podnosząc. Zarzuciła ręce na
moją szyję i wtuliła policzek w moją koszulkę. Była jak małe chore dziecko.
Strasznie ją kochałem, sam sobie nie potrafiłem wyjaśnić jak bardzo.
-Muszę zadzwonić do mamy, że nie przyjedziemy na obiad.
-Ja to zrobię, ty potrzebujesz teraz snu.
Pocałowałem ją w głowę i zszedłem z nią do salonu.
***
Mama Chloe
Popijałam kawę, przerzucając kartki jakiegoś modowego
magazynu Chloe, który leżał na stole w kuchni, ale nie sposób było się nie
przyglądać jej i Justinowi. Nawet choćbym chciała zainteresować się gazetą,
byłam pod wrażeniem, jak mocno się kochają. Obydwoje siedzieli na kanapie
naprzeciwko telewizora, ona przytulona do niego plecami, a on obejmował ją, co
chwilę całując w głowę, w skroń, pocierał dłonią jej ramie, czy głaskał po
włosach. Nie dało się na nich nie spoglądać. Byłam przeszczęśliwa, że moja
córka znalazła kogoś takiego jak Justin. Kogoś kto potrafi się nią tak dobrze
zaopiekować, i mieć na nią taki dobry wpływ. Chloe wyglądała dziś naprawdę
mizernie, była blada i nie miała w sobie w ogóle siły. Justin zadzwonił, żeby
odwołać obiad u Sama, więc bez zastanowienia to my postanowiliśmy przyjechać
tutaj. Pragnęłam spędzić z nią każdą możliwą minutę, dopóki miałam taką okazję.
Nie musiałam jej do siebie tulić, wystarczyło mi, że na własne oczy widziałam
jak robi to Justin. W głębi duszy strasznie nie mogłam się doczekać ich ślubu,
ale odkąd wiem o ciąży i widzę jak Chloe ją przechodzi, to wiem, że nie jest to
na razie jeden z najlepszych momentów. Ashley siedziała w fotelu i sterowała
pilotem, a im to kompletnie nie przeszkadzało. Bardziej niż telewizorem
zajmowali się sobą. Co chwilę rozmawiali po cichu, śmiali się, lub po prostu
cieszyli się sobą nawzajem. Cała nasza czwórka spojrzała na wchodzących do domu
męża i Sama. Syn uśmiechnął się do mnie, krzyżując ręce na klatce piersiowej.
-Wybieramy się z tata na ryby, ktoś chętny? Justin?
Justin w pierwszej kolejności spojrzał na Chloe, co ona
na to. Jakby potrzebował jej pozwolenia, co oczywiście było mylne, po prostu
liczył się z jej zdaniem. Chloe uśmiechnęła się blado, zachęcając Justina, żeby
wziął udział w wędkowaniu. Był naprawdę piękny dzień i świeciło słońce. Obaj
stojący w progu mężczyźni ubrani byli już w specjalne rybackie stroje, z
odwróconymi do tyłu czapkami. Uśmiech sam cisnął się na usta, wyglądali z
jednej strony jak bracia.
-Ehm, ja podziękuję.
Justin uśmiechnął się, całując Chloe w głowę. Sam szybko
podszedł do kanapy, na której leżeli i oparł się o nią, marudząc im nad głową.
-Stary, kiedy ostatnim razem byliśmy na rybach..
pamiętasz to? Bo ja nie bardzo. Ubieraj się, masz pięć minut.
-Powinienem zostać z Chloe.
Chloe odsunęła się od niego odrobinę i się odwróciła w
jego stronę. Próbowała go przekonać, że nie potrzebuje całodobowej opieki.
-Justin, to nie jest konieczne, będę tutaj z mamą, a ty
powinieneś odpocząć, zrelaksować się nad wodą. Jedź z nimi.
-Innym razem.
-Justin.
-Kochanie, to..
-Jedź, naprawdę.
Chloe przerwała mu, a Justin uśmiechnął się do niej i
pocałował ją długo w czoło. Chloe także się uśmiechnęła i odsunęła się by mógł
wstać.
-Wszystko jest gotowe, możesz tylko wziąć coś na komary.
-Mam w garażu.
Wszyscy mężczyźni wyszli, a my zostałyśmy same. Odłożyłam
magazyn i już miałam wstać, żeby przesiąść się obok córki, ale Justin wpadł z
powrotem do salonu, zakładając w biegu buta. Podszedł jeszcze raz do Chloe i
pogłaskał ją po policzku.
-Jeśli coś będzie nie tak, zadzwoń proszę.
Chloe pokiwała głową i pożegnali się długim pocałunkiem.
Widać, że ciężko było im się ze sobą rozstać, nie pamiętam, czy przeżyłam coś
aż tak intensywnego. Na ich widok usta wykrzywiały się w ogromnym uśmiechu.
Byłam pewna, że Chloe jest w dobrych rękach.
-Pa.
Odprowadziła Justina wzrokiem do wyjścia, i gdy
usłyszałyśmy, że trzasnęły drzwi, byłyśmy pewne, że zostałyśmy same. Ashley
odłożyła pilot na stół i zrobiła udawaną naburmuszoną minę.
-Sam to się aż tak nie stara.
Zaśmiałyśmy się z Chloe i wstałam z kanapy.
-Powinnaś coś córeczko wypić ciepłego. Albo zjeść, nie
jesteś głodna?
Wydawało się być z nią już lepiej, ale gdy tylko o tym
pomyślałam, stało się odwrotnie. Chciałam wstać, żeby iść do kuchni zrobić nam
herbaty, a Chloe wygrzebała się pośpiesznie z pod koca i zakładając w biegu
kapcie pobiegła do łazienki. Byłam pewna, że gdyby stało się to dwie minuty
wcześniej, nie byłoby takiego, żeby przekonał Justina do ryb. Może to i dobrze,
za dużo się przejmował. Spojrzałam na Ashley i szybko ruszyłam za Chloe.
***
Justin
Ryby to nie był jednak najlepszy pomysł. Zamiast skupić
się na wędce, zastanawiałem się cały czas co z Chloe. Martwił mnie jej
dzisiejszy stań i samopoczucie. Naciągnąłem na oczy czapkę, rozwalając się na
tylnym siedzeniu. Korciło mnie, żeby wyciągnąć telefon i zadzwonić do Chloe,
ale nie chciałem, żeby jej tata i Sam pomyśleli, że panikuje. Chloe była
przecież z najlepszych rękach, była z mamą. Otworzyłem oczy, gdy usłyszałem
głos Sama. Nie chciało mi się go dziś specjalnie słuchać.
-Stary jesteś rozkojarzony, przegapiłeś dwie, takie dobre
ryby, czy ty w ogóle żyjesz?
Miałem w dupie jego ryby. Chciałem coś odburknąć, ale
powstrzymałem się, przypominając sobie szybko, że obok Sama siedzi jego tata.
Byłem wdzięczny, że stanął po mojej stronie.
-Synu, to najwidoczniej nie był jego dzień. Po prostu
powinniśmy to powtórzyć, mam rację?
Tata Sama odwrócił się do tyłu a ja pokiwałem twierdząco
głową siląc się na wiarygodny uśmiech. Ale w duchu jeszcze bardziej ucieszyłem
się, gdy podjechaliśmy pod mój dom. Nie widziałem się z Chloe z cztery godziny
i naprawdę zdążyłem się stęsknić. Sam się sobie dziwiłem, że aż tak bardzo. Sam
z tatą zajęli się wypakowywaniem sprzętu, a ja szybko ruszyłem do domu. W
salonie zastałem tylko mamę Chloe i Ashley.
-Gdzie Chloe?
Mama Chloe wstała i podeszła do mnie, łapiąc mnie za
rękę. Ściągnąłem czapkę miętoląc ją w palcach.
-Jest w sypialni. Zasnęła jakieś piętnaście minut temu. Jest
wykończona, ostatnią godzinę spędziła w łazience męcząc się i wymiotując.
-Dlaczego nikt do mnie nie zadzwonił?
Po chwili zdałem sobie sprawę, że chyba odzywam się nie
za odpowiednio, ale Chloe obiecała, że da znać. Ruszyłem do schodów, ale
zdążyłem jeszcze usłyszeć słowa Ashley.
-Nie chciała Cię martwić.
Otworzyłem ostrożnie drzwi do sypialni i wszedłem
najciszej jak tylko się dało. Chloe leżała na środku łóżka, zwinięta w mały
kłębek i przykryta kocem. Była ledwo co zauważalna. Zdjąłem buty i położyłem
się obok niej. Chciałem dotknąć jej włosów, ale zastygłem w miejscu, gdy
odwróciła się w moją stronę.
-Wróciłeś?
-Nie chciałem Cię Myszko obudzić.
-Nie spałam.
Wtuliła się we mnie i zamknęła zmęczone oczy. Przydałby
się jej sen, ale wiedziałem, że jej do tego nie namówię. Zawsze wszystko robiła
po swojemu, nawet takie błahostki jak ta. Objąłem ją mocno i pocałowałem w
głowę. Była rozpalona i chyba miała gorączkę.
-Pachniesz rybami.
Zaśmiała się cicho, a ja odsunąłem się.
-Przepraszam, pójdę wziąć prysznic.
-Nie, zostań.
Złapała odruchowo za moją koszulkę, a ja uśmiechnąłem
się. Musiała mnie naprawdę kochać, skoro miała zamiar znosić ten smród. Pogłaskałem
ją po policzku, a Chloe delikatnie się uśmiechnęła. Chciałem, żeby zasnęła.
____________________________________
PO PIERWSZE TO TROCHĘ JUŻ SPÓŹNIONE, ALE JESZCZE SIĘ MIESZCZĘ XD WESOŁYCH ŚWIĄT <3 ZDRÓWKA, MIŁOŚCI, SPEŁNIENIA WSZYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYSTKICH MARZEŃ <3
PO DRUGIE, TO MÓJ KOMENTARZ DO KOMENTARZY Z OSTATNIEGO ROZDZIAŁU :)
TAK ROZDZIAŁY SIĘ POJAWIAJĄ W WEEKENDY, ZAZWYCZAJ SOBOTY LUB NIEDZIELE, RZADZIEJ PIĄTEK, ALE BYWAJĄ RÓŻNE SYTUACJE I CZASAMI ZDARZYŁO SIĘ I NA PEWNO JESZCZE SIĘ ZDARZY, ŻE ROZDZIAŁU W WEEKEND PO PROSTU NIE BĘDZIE.
DLACZEGO? CHOCIAŻBY Z NAJPROSTSZEGO POWODU, ŻE JA NADAL SIĘ UCZĘ I Z TYM CZASEM JEST RÓŻNIE. KOCHAM DLA WAS PISAĆ, SPRAWIA MI TO NAPRAWDĘ PRZEOGROMNĄ RADOŚĆ ALE CZASAMI SIĘ PO PROSTU NIE DA. CHCIAŁAM WCZORAJ DODAĆ, ALE SĄ ŚWIĘTA, BYŁAM POZA DOMEM I NIE MIAŁAM MOŻLIWOŚCI W OGÓLE NICZEGO DODAĆ, NIE MIAŁAM ZE SOBĄ SWOJEGO KOMPUTERA, NIE OD TEGO SĄ PRZECIEŻ ŚWIĘTA. WIĘC PROSZĘ SKARBY, NIE MOŻECIE MIEĆ MI TEGO ZA ZŁE, ŻE ROZDZIAŁ SIĘ NIE POJAWIŁ WCZORAJ, JA ROBIĘ TO DLA WAS I CHCĘ JAK NAJLEPIEJ <3 NIKT NIE LUBI CZEKAĆ, ALE MUSICIE MNIE ZROZUMIEĆ. AŻ MIAŁAM WCZORAJ WYRZUTY SUMIENIA CZYTAJĄC TE KOMENTARZE, ŻE TEN ROZDZIAŁ SIĘ POJAWIŁ, BO BARDZO CHCIAŁAM GO WAM DODAĆ, ALE WYSZŁO JAK WYSZŁO. MAM NADZIEJĘ, ŻE TEN SIĘ PODOBAŁ, JUŻ NIE BĘDĘ Z GÓRY MÓWIĆ CZY COŚ SIĘ PRZEZ TE WOLNE POJAWI CZY NIE, JAK SIĘ POJAWI TO INFORMACJA NA PEWNO POJAWI SIĘ NA MOIM ASKU ( http://ask.fm/chloe_biieber )
ŻYCZĘ MIŁEGO DRUGIEGO DNIA ŚWIĄT <3333333333333333
I NIE ODBIERAJCIE TEGO KOMENTARZA BROŃ BORZE JAKO ZŁOŚLIWEGO, PO PROSTU CHCIAŁAM TO WYJAŚNIĆ ;)
AAA, I ŚNIŁ MI SIĘ DZISIAJ JUSTIN, ŻE CZĘSTOWAŁ MNIE DELICJAMI XDDDD
Oczywiście ze Cię rozumiem <3
OdpowiedzUsuńWesołych Świąt kochana <3.��
Czekam na kolejny wspaniały rozdział <3.��
Kocham Cię Misia <3
Nie mogłam się doczekać nawet nie wiesz jak długo czekałam
<3<3<3<<3<3<3<3<3
a dziękuje <3 ja też Was kocham <333 bardzo mi miło :)
UsuńWow. Ale ekstra. Justin I ryby chciałabym to zobaczyć. Chloe I jej poranne mdłości to dopiero coś. Już się nie moge doczekać kolejnego rozdziału
OdpowiedzUsuńTak, Justin i ryby xd chciałabym spędzić z nim jeden taki normalny dzień w tygodniu, zobaczyć jego normalne życie, ale takie np u babci czy coś, nie że na ulicy z paparazzi ... zobaczyć jaki on jest <3
UsuńWesołych Świąt kochana i oczywiście rozumiem opóźnienia rozdziałów jesteś człowiekiem a nie robotem i masz swoje prywatne życie .Rozdział jak zwykle cudowny czekam na narodziny dzieciątka i ślub Chloe z Justinem oraz mam nadzieję na świąteczny rozdział :-* :-D
OdpowiedzUsuńdziękuję, kochana <3333333333333333
UsuńOch jasne Ze cie rozumiemy. To nawet bardzo dobrze ze nic nie dodałas w święta bo tu nie o to chodzi... trzeba chociaż na te 2 dni odłożyć ten telefon ( chociaż w moim przypadku jest to baaaaaardzo trudne i męczące) i spędzić czas z rodzina bo nie ma dużo takich okazji. A rozdział cudowny mam nadzieje ze Chleo nic poważnego nie jest a to naprawde tylko przez ciąże... i również spóźnionych wesołych świat i szczęśliwego NOWEGO ROKU !!!!!!!! (Z justinem chociaż kilka godzin do tylu ale co tam 😂😂😂)
OdpowiedzUsuńw moim przypadku też było to trudne, ale lepiej spędzić czas z rodziną :) dziękuję i tobie też szczęśliwego nowego roku <333333
UsuńMi się śniło ze się z nim całowałam XDDD
OdpowiedzUsuńno ale rozdział taki miły cieplutki rodzinny akurat na święta♥♥♥
Kocham do zobaczenia w na st epnym♥