Założyłam kosmyk włosów za ucho, wkładając do ust
ubrudzoną od słodkiej masy łyżeczkę. Najchętniej to zjadłabym dziś całą
cukiernie. Jak nigdy miałam chyba olbrzymi spadek cukru. Ruszałam się do
muzyki, starannie wylewając do foremki na ciasto masę, podśpiewując przy tym
pod nosem. Odkąd zobaczyłam dziś rano Justina, a później.. przywitałam się w
nim w sypialni, dopisywał mi niesamowity humor. Postanowiłam od niepamiętnych
czasów w końcu coś upiec, a wieczorem spotkać się z Maggy. Nie miałam pojęcia,
o wcześniejszym powrocie Justina, a nie mogłam tego odwołać. Odkąd jej związek
z Dylanem rozsypał się, nie była tą samą Maggy. Potrzebowała przyjaciółki, a ja
i tak już wystarczająco zawaliłam. Justin siedział w warsztacie razem z Dylanem
i wręcz błagałam w duchu, żeby z Maggy na siebie nie natrafili. To jeszcze
bardziej by ją przygnębiło. Ułożyłam starannie ostatnią truskawkę, i wsadziłam
foremkę do piekarnika. Odwróciłam się, i podskoczyłam kładąc dłoń na klatce
piersiowej. Nie spodziewałam się stojącego za mną Justina.
-Nie słyszałam, że wszedłeś.
Nic dziwnego, skoro muzyka dudniła mi w słuchawkach,
zagłuszając myśli. Wyciągnęłam telefon z kieszonki na piersi, zawijając wokół
niego biały kabelek, i odkładając na blat obok zlewu.
-Co?
Justin uśmiechnął się szeroko, pokazując swoje zęby, a ja
poczułam się nagle trochę skrępowana, miałam wrażenie, że śmieje się ze mnie.
-Nic, tylko.. masz ciasto we włosach.
Złapał w palce kosmyki moich włosów, przyglądając się im.
Sama się zaśmiałam, sięgając po papierowy ręcznik. Justin zabrał go ode mnie,
gdy z powrotem się do niego odwróciłam, i starannie próbował pozbyć się z
pomiędzy moich kosmyków klejącej masy. Spojrzałam na niego uśmiechając się i
stając na palcach, by dosięgnąć jego ust. Justin chętnie objął mnie w pasie, i
wsadził mi do ust język. Uśmiechnęłam się, a on przygryzł moją wargę,
zamieniając po chwili te igraszki w namiętny pocałunek. Poczułam nagle jego
dłonie na swoim tyłku, i to jak mocno mnie do siebie przytula. Objęłam go za
szyję, odrywając się od jego ust.
-Skończyłeś?
-Gdybym wiedział, że siedzisz w kuchni tak ubrana,
skończyłbym o wiele, wiele wcześniej.
Zaśmiałam się, wydostając się w jego uścisku. To, że
byłam ubrana w jakąś część jego garderoby zawsze go pociągało, a ja po prostu
kochałam w chodzić w czymkolwiek co do niego należało. Jego czarna rozpinana
koszula, mimo wszystko zasłaniająca mój tyłek, bielizna i podkolanówki działały
na niego dość wyczuwalnie. Odsunęłam się od niego i zabrałam się za chowanie
produktów na swoje miejsce. Justin siadł przy stole, cały czas mnie obserwując.
Śmiałam się pod nosem.
-Jesteś głodny?
Sprzątałam i widziałam jak Justin zaczął bawić się
podstawkami pod kubki. Spoważniał trochę.
-Nie, Skarbie. Ale zaprosiłem na wieczór Dylana.
Chciałem, żeby nasz wieczór wyglądał inaczej, ale.. widziałem, że tego
potrzebuje. Nie masz mi tego za złe?
Czuł się jakoś winny, ale nie miał powodów. Odłożyłam
ściereczkę na blat i podeszłam do niego, siadając mu bokiem na kolana. Justin
chętnie mnie objął, a na jego twarzy uśmiech delikatnie się poszerzył.
-Oczywiście, że nie. Ja spotkam się dziś Maggy. Ona też
nie najlepiej sobie radzi. To nasi przyjaciele, potrzebują nas. Nic nie
szkodzi.
Złożyłam na jego ustach krótki pocałunek, a Justin
uśmiechnął się nagle.
-Może powinniśmy zaprosić ich tutaj oboje?
Odsunęłam się trochę, przyglądając mu się z przymrużonymi
oczami. Pewnie wpadł na jakiś pomysł, nie wiem w tej sytuacji czy najlepszy.
-Chcesz zaprosić na wieczór i Maggy i Dylana? Tutaj,
razem?
-Tak, może to coś da. Dylan wspominał dziś o niej, nie
miałem pojęcia co mu powiedzieć.
Wstałam z kolan Justina, i oparłam się o tyłkiem o blat,
krzyżując na piersi ręce. Justin odwrócił się w moją stronę, opierając łokciem
o stół. Już wiedziałam, że ma zamiar przekonywać mnie do swojego pomysłu.
-Co jeśli Maggy mnie za to zabije?
-Zaprosimy ich na kolacje, zjemy, napijemy się wina. Może
to coś da, przecież oboje wiemy, że nadal się kochają, a ja nie wiem już co mam
radzić Dylanowi.
Teraz to Maggy na pewno mnie zabije gdy się dowie, co z
Justinem uknuliśmy. Justin wstał i podszedł do mnie, wkładając swoje dłonie pod
moją koszulę, nachylając się i całując mnie krótko w usta.
-Zaprosisz Maggy na kolacje, nie mówiąc jej kto będzie,
ja powiem to samo Dylanowi. Zobaczysz, że się uda. Tymczasem ja ściągam koszulkę,
zakładam sexy fartuszek i robimy niesamowitą kolacje.
Podrzucił uwodzicielsko brwiami a ja zaczęłam się śmiać.
Potrafił być niebywale zabawny i przekonujący. Przejechał palcem po moim
kręgosłupie, tuż nad majtkami i przygryzł lekko swoją wargę. Miałam nadzieję, że
ten jego pomysł wypali i wyjdę z tego w jednym kawałku. Pokiwałam twierdząco
głową a Justin się uśmiechnął.
-Zgadzasz się?
-Okej. Zaprośmy ich. Ale to tylko dlatego, że chcę cię
zobaczyć w tym fartuszku.
***
Założyłam na tyłek majtki i poprawiając na głowie ręcznik
ruszyłam do sypialni. Justin pilnował w piekarniku kurczaka, a ja latałam po
pokoju w bieliźnie, zastanawiając się co mam na siebie ubrać. Nie miałam u
Justina prawie wcale rzeczy, które nadawałyby się na taką kolację. Z drugiej
strony nie była to nie wiadomo jaka kolacja, ale nie mogłam usiąść do stołu w
dresach. Puki co sięgnęłam po szczotkę do włosów, odbierając przy tym komórkę.
Dzwoniła Maggy.
-Halo, Chloe. Dostałam od ciebie wiadomość, jakaś zmiana
planów?
Wzięłam głęboki oddech, zastanawiając się jak jej to
przedstawić, żeby się nie domyśliła. Skrzywiłam się, wyrywając szczotkę z
poplątanym włosów. Nie mogłam tego zrobić jedną ręką.
-Ehm.. nie tak bardzo, ale.. nie będzie to typowy babski
wieczór. Dziś rano wrócił Justin i nie będziemy same.
Usłyszałam jak Justin wchodzi do sypialni, i przystawiłam
palec wskazujący do ust, że ma być cicho. Podniósł do góry ręce dając znak, że
zrobi co mówię.
-Oh, to może powinnyśmy to przełożyć, nie chcę psuć wam wieczoru.
Justin zabrał ode mnie szczotkę, i pokazał, że mam się
odwrócić. Uśmiechnęłam się, i stanęłam do niego tyłem, wdzięczna, że chce mnie
wyręczyć w rozczesaniu włosów. Był cicho, i słuchał o czym rozmawiam z
przyjaciółką.
-Nie. Jasne, że masz przyjść. Po prostu to będzie taki inny
wieczór. Justin przygotował przepyszną kolacje, a ty musisz się wbić w jakąś
ładną kieckę.
-To jakaś okazja? Będzie ktoś oprócz mnie?
-Nie. To znaczy tak. To znaczy zobaczysz, po prostu mamy
ci coś ważnego do przekazania. Przyjdziesz?
-Chloe, jesteś w ciąży? Bierzecie ślub?
Otworzyłam usta, ale nie wyszło ze mnie ani jedno słowo.
Justin także przestał mnie czesać i odłożył szczotkę na komodę obok szafy,
uśmiechając się pod nosem. Maggy była taka bezpośrednia, zresztą jak zawsze.
-Nie, Maggy. Ani to, ani to. Przyjdziesz prawda?
-Tak przyjdę, tylko.. nie jestem w ogóle uszykowana.
-Masz godzinę. Musze kończyć, czekam na ciebie.
Rozłączyłam się i rzuciłam telefon na łóżko. Justin
szczerzył się pod nosem, a ja podeszłam do jego szafy, stając przed nią zrezygnowana.
- Nie mam co na siebie założyć.
Justin podszedł do mnie i przytulił się do moich pleców.
Jego dłonie błądziły po moim brzuchu i dekolcie.
-Ubierz cokolwiek. I tak będziesz wyg..
-Nie mogę założyć na siebie czegokolwiek.
Odsunęłam od siebie jego ręce i zaczęłam przeszukiwać
swoje bluzki. Justin nie zwracał jednak na to uwagi, dalej się do mnie klejąc.
Tym razem jego pocałunki wzdłuż mojego ramienia i na szyi nie działały.
Naprawdę nie miałam niczego eleganckiego.
-Justin.
Burknęłam i zabierając czarną bluzkę odeszłam od szafy.
Wciągnęłam ją na siebie w drodze do lusterka w łazience, ale szybko z niej
zrezygnowałam. Miała zdecydowanie za duży dekolt. Ściągnęłam ją z siebie i
rzuciłam na łóżko, znów stając przed ubraniami.
-Co z nią nie tak? Masz w niej świetne..
Spojrzałam na Justina siedzącego na łóżku, a on szybko
odłożył bluzkę, nie kończąc zdania.
-Dzwoniłeś do Dylana?
-Tak, pięć minut temu. Będzie o osiemnastej.
-To dobrze. Maggy znając życie spóźni się, więc będzie
akurat.
Siadłam na podłogę, przeszukując dolne szuflady. Nie
miałam u Justina akurat takich ubrań jakich bym teraz potrzebowała. Czułam na
sobie jego wzrok. Nie myliłam się, przyglądał mi się z łobuzerskim uśmieszkiem.
-Dlaczego się śmiejesz?
-Powinnaś ubrać tą czarną sukienkę.
-Tą?
Wyciągnęłam ją przed siebie , a po chwili spojrzałam na Justina.
-Tak. Wyglądasz w niej naprawdę świetnie. Jest lepsza niż
ta bluzka.
Uśmiechnęłam się, i jeszcze raz spojrzałam na sukienkę.
Chyba miał racje, nadawała się na dzisiejszy wieczór. Miała przewiązane w
poprzek sznureczki, i była dopasowana do ciała. Wstałam, i zamknęłam szafę.
-Chodź do mnie na chwilę.
-Justin, powinieneś pilnować piekarnika.
-Na chwilę.
Wyciągnął w moim kierunku rękę, a ja uśmiechnęłam się
przygryzając wargę, i podeszłam do niego, odkładając po drodze sukienkę na
krzesło. Justin objął mnie w pasie i pocałował delikatnie w brzuch.
-Justin, to nie jest odpowiedni moment.
Chciałam odejść, ale Justin złapał mnie szybko za dłoń i
jeszcze raz do siebie przyciągnął.
-Zawsze może być odpowiedni moment.
Złapał mnie z tyłu ud, i przyciągając do siebie, złożył
jeszcze kilka mokrych pocałunków nad moimi majtkami.
-Justin.
Chciałam przerwać jego pieszczoty, ale tym razem Justin
nie pozwolił mi się wyrwać. Przekręciłam oczami i złapałam go za ramiona.
-Pięć minut.
Zaśmiałam się, gdy zrobił udawaną smutną minę.
-Powinieneś wskoczyć w jakąś fajną koszulę, a nie się
wygłupiać.
-Lubię się z tobą wygłupiać. Do tego.. tak pięknie wyglądasz.
Uśmiechnęłam się, wplątując w jego włosy palce, i lekko
je zacieśniając. Justin od razu jeszcze bardziej rozpogodził się. Objął mnie
nagle w pasie, i w dwie sekundy znalazłam się na łóżku, pod nim. Nachylił się
nade mną, i przejechał językiem wzdłuż mojej szyi. Moje dłonie powędrowały od
razu na jego plecy, podciągając do góry czerwoną koszulkę.
-Jak sobie pani życzy.
Wyprostował się i w ekspresowym tempie pozbył się górnej
garderoby. Złapał za moje nadgarstki i przesunął je nad moją głowę, ciasno
trzymając.
-Kochanie, za chwilę będzie Dylan. Powinieneś się
przyszykować. I ogolić.
-Ogolić?
Uśmiechnął się szeroko, całując mnie po ciele coraz to
niżej.
-Tak, łaskoczesz mnie.
Pocałował mnie tuż nad pępkiem, puszczając moje dłonie. Chcąc,
nie chcąc, moje palce szybko powędrowały do jego włosów. Oby dwoje zastygliśmy
w bezruchu, gdy rozległ się dzwonek do drzwi. Zaśmiałam się na minę Justina.
Wstał niechętnie, pozostawiając mnie na łóżku.
-Kurwa..
Powiedział pod nosem, i wyszedł niezadowolony z sypialni.
***
Dylan siedział z Justinem przy stole w jadalni, i
popijali wino. W tle w salonie obok grał telewizor, a ja siedziałam przy blacie
i pilnowałam piekarnika, zajadając się winogronem. Nagle poczułam, jakbyśmy siedzieli
przy wigilijnym stole, i czekali na kolacje. Uśmiechnęłam się, gdy spojrzałam,
że Dylan też założył koszulę. Szczerze mówiąc nigdy go tak ubranego nie
widziałam. Siedział naprzeciwko Justina, i bez żadnego wyrazu twarzy sięgał co
chwilę do kieliszka. Wyglądał jakby nie miał w sobie siły, i było mu wszystko
jedno. Od czasu do czasu uśmiechał się jednak na żarty Justina, lub dogryzał
mu, jak to Dylan. Justin zerkał na mnie co chwilę, i obdarowywał swoim
uśmiechem. Maggy jak zwykle spóźniała się już dwadzieścia minut, a z każdą
sekundą brzuch z nerwów bolał mnie coraz bardziej. Nie miałam ochoty na wino,
ale byłam już w sumie głodna. Miałam ochotę na sałatkę z ananasem. Zeskoczyłam
pośpiesznie z krzesła, gdy usłyszałam pukanie do drzwi. Zagadką dla mnie było,
dlaczego Maggy nigdy nie korzystała ze dzwonka. Mogła za to walić do osranej
śmierci w drzwi, gdybym jednak jej nie usłyszała. Naciągnęłam niżej sukienkę,
która podwinęła mi się, i złapałam za klamkę. Na widok Maggy uśmiechnęłam się
szeroko. Miała wyprostowane włosy i granatową sukienkę. Już wiedziałam jak
Dylan zareaguje na jej widok. Taką miałam przynajmniej nadzieję. Zawisłam jej
od razu na szyi i mocno przytuliłam.
-No hej, Chloe. Aż tak się za mną zdążyłaś stęsknić?
Zaśmiałyśmy się oby dwie, a ja poczułam jak serce
podchodzi mi do gardła.
-Tęsknie, bo Cię kocham. Pamiętaj o tym mimo wszystko.
Maggy spojrzała na mnie z podejrzliwą miną, a ja
odsunęłam się, żeby szła przodem. Zatrzymała się w połowie kroku, gdy zobaczyła
Dylana. Ten bez słowa wstał z krzesła, wpatrując się w jej twarz. Spojrzałam na
Justina, spotykając się z nim wzrokiem. Miałam nadzieję, że to był dobry
pomysł.
_______________________________________________________________
Jak zwykle nie mam słów żeby opisać rozdział... po prostu cudo
OdpowiedzUsuńdziękuję <3
UsuńNormalnie wymiatasz laska! 🙌
OdpowiedzUsuńhaha dziękuję kochanie :*
UsuńSuper i jeszcze raz super! ��
OdpowiedzUsuń<3
UsuńNajlepszy wygląd bloga ever,najlepszy rozdział na świecie :* ♥
OdpowiedzUsuńily <3
UsuńA i jeszcze jedno czekam na bahora. I fajnie by bylo jak bs opisała jak wygląda ich życie kiedy chloe jest w ciąży trochę po narodzeniu itd
OdpowiedzUsuńJezu jedyne ff gdzie tego chce XD