23 paź 2016

Rozdzial 21

Założyłam kosmyk włosów za ucho, wkładając do ust ubrudzoną od słodkiej masy łyżeczkę. Najchętniej to zjadłabym dziś całą cukiernie. Jak nigdy miałam chyba olbrzymi spadek cukru. Ruszałam się do muzyki, starannie wylewając do foremki na ciasto masę, podśpiewując przy tym pod nosem. Odkąd zobaczyłam dziś rano Justina, a później.. przywitałam się w nim w sypialni, dopisywał mi niesamowity humor. Postanowiłam od niepamiętnych czasów w końcu coś upiec, a wieczorem spotkać się z Maggy. Nie miałam pojęcia, o wcześniejszym powrocie Justina, a nie mogłam tego odwołać. Odkąd jej związek z Dylanem rozsypał się, nie była tą samą Maggy. Potrzebowała przyjaciółki, a ja i tak już wystarczająco zawaliłam. Justin siedział w warsztacie razem z Dylanem i wręcz błagałam w duchu, żeby z Maggy na siebie nie natrafili. To jeszcze bardziej by ją przygnębiło. Ułożyłam starannie ostatnią truskawkę, i wsadziłam foremkę do piekarnika. Odwróciłam się, i podskoczyłam kładąc dłoń na klatce piersiowej. Nie spodziewałam się stojącego za mną Justina.
-Nie słyszałam, że wszedłeś.
Nic dziwnego, skoro muzyka dudniła mi w słuchawkach, zagłuszając myśli. Wyciągnęłam telefon z kieszonki na piersi, zawijając wokół niego biały kabelek, i odkładając na blat obok zlewu.
-Co?
Justin uśmiechnął się szeroko, pokazując swoje zęby, a ja poczułam się nagle trochę skrępowana, miałam wrażenie, że śmieje się ze mnie.
-Nic, tylko.. masz ciasto we włosach.
Złapał w palce kosmyki moich włosów, przyglądając się im. Sama się zaśmiałam, sięgając po papierowy ręcznik. Justin zabrał go ode mnie, gdy z powrotem się do niego odwróciłam, i starannie próbował pozbyć się z pomiędzy moich kosmyków klejącej masy. Spojrzałam na niego uśmiechając się i stając na palcach, by dosięgnąć jego ust. Justin chętnie objął mnie w pasie, i wsadził mi do ust język. Uśmiechnęłam się, a on przygryzł moją wargę, zamieniając po chwili te igraszki w namiętny pocałunek. Poczułam nagle jego dłonie na swoim tyłku, i to jak mocno mnie do siebie przytula. Objęłam go za szyję, odrywając się od jego ust.
-Skończyłeś?
-Gdybym wiedział, że siedzisz w kuchni tak ubrana, skończyłbym o wiele, wiele wcześniej.
Zaśmiałam się, wydostając się w jego uścisku. To, że byłam ubrana w jakąś część jego garderoby zawsze go pociągało, a ja po prostu kochałam w chodzić w czymkolwiek co do niego należało. Jego czarna rozpinana koszula, mimo wszystko zasłaniająca mój tyłek, bielizna i podkolanówki działały na niego dość wyczuwalnie. Odsunęłam się od niego i zabrałam się za chowanie produktów na swoje miejsce. Justin siadł przy stole, cały czas mnie obserwując. Śmiałam się pod nosem.
-Jesteś głodny?
Sprzątałam i widziałam jak Justin zaczął bawić się podstawkami pod kubki. Spoważniał trochę.
-Nie, Skarbie. Ale zaprosiłem na wieczór Dylana. Chciałem, żeby nasz wieczór wyglądał inaczej, ale.. widziałem, że tego potrzebuje. Nie masz mi tego za złe?
Czuł się jakoś winny, ale nie miał powodów. Odłożyłam ściereczkę na blat i podeszłam do niego, siadając mu bokiem na kolana. Justin chętnie mnie objął, a na jego twarzy uśmiech delikatnie się poszerzył.
-Oczywiście, że nie. Ja spotkam się dziś Maggy. Ona też nie najlepiej sobie radzi. To nasi przyjaciele, potrzebują nas. Nic nie szkodzi.
Złożyłam na jego ustach krótki pocałunek, a Justin uśmiechnął się nagle.
-Może powinniśmy zaprosić ich tutaj oboje?
Odsunęłam się trochę, przyglądając mu się z przymrużonymi oczami. Pewnie wpadł na jakiś pomysł, nie wiem w tej sytuacji czy najlepszy.
-Chcesz zaprosić na wieczór i Maggy i Dylana? Tutaj, razem?
-Tak, może to coś da. Dylan wspominał dziś o niej, nie miałem pojęcia co mu powiedzieć.
Wstałam z kolan Justina, i oparłam się o tyłkiem o blat, krzyżując na piersi ręce. Justin odwrócił się w moją stronę, opierając łokciem o stół. Już wiedziałam, że ma zamiar przekonywać mnie do swojego pomysłu.
-Co jeśli Maggy mnie za to zabije?
-Zaprosimy ich na kolacje, zjemy, napijemy się wina. Może to coś da, przecież oboje wiemy, że nadal się kochają, a ja nie wiem już co mam radzić Dylanowi.
Teraz to Maggy na pewno mnie zabije gdy się dowie, co z Justinem uknuliśmy. Justin wstał i podszedł do mnie, wkładając swoje dłonie pod moją koszulę, nachylając się i całując mnie krótko w usta.
-Zaprosisz Maggy na kolacje, nie mówiąc jej kto będzie, ja powiem to samo Dylanowi. Zobaczysz, że się uda. Tymczasem ja ściągam koszulkę, zakładam sexy fartuszek i robimy niesamowitą kolacje.
Podrzucił uwodzicielsko brwiami a ja zaczęłam się śmiać. Potrafił być niebywale zabawny i przekonujący. Przejechał palcem po moim kręgosłupie, tuż nad majtkami i przygryzł lekko swoją wargę. Miałam nadzieję, że ten jego pomysł wypali i wyjdę z tego w jednym kawałku. Pokiwałam twierdząco głową a Justin się uśmiechnął.
-Zgadzasz się?
-Okej. Zaprośmy ich. Ale to tylko dlatego, że chcę cię zobaczyć w tym fartuszku.

***

Założyłam na tyłek majtki i poprawiając na głowie ręcznik ruszyłam do sypialni. Justin pilnował w piekarniku kurczaka, a ja latałam po pokoju w bieliźnie, zastanawiając się co mam na siebie ubrać. Nie miałam u Justina prawie wcale rzeczy, które nadawałyby się na taką kolację. Z drugiej strony nie była to nie wiadomo jaka kolacja, ale nie mogłam usiąść do stołu w dresach. Puki co sięgnęłam po szczotkę do włosów, odbierając przy tym komórkę. Dzwoniła Maggy.
-Halo, Chloe. Dostałam od ciebie wiadomość, jakaś zmiana planów?
Wzięłam głęboki oddech, zastanawiając się jak jej to przedstawić, żeby się nie domyśliła. Skrzywiłam się, wyrywając szczotkę z poplątanym włosów. Nie mogłam tego zrobić jedną ręką.
-Ehm.. nie tak bardzo, ale.. nie będzie to typowy babski wieczór. Dziś rano wrócił Justin i nie będziemy same.
Usłyszałam jak Justin wchodzi do sypialni, i przystawiłam palec wskazujący do ust, że ma być cicho. Podniósł do góry ręce dając znak, że zrobi co mówię.
-Oh, to może powinnyśmy to przełożyć, nie chcę psuć wam wieczoru.
Justin zabrał ode mnie szczotkę, i pokazał, że mam się odwrócić. Uśmiechnęłam się, i stanęłam do niego tyłem, wdzięczna, że chce mnie wyręczyć w rozczesaniu włosów. Był cicho, i słuchał o czym rozmawiam z przyjaciółką.
-Nie. Jasne, że masz przyjść. Po prostu to będzie taki inny wieczór. Justin przygotował przepyszną kolacje, a ty musisz się wbić w jakąś ładną kieckę.
-To jakaś okazja? Będzie ktoś oprócz mnie?
-Nie. To znaczy tak. To znaczy zobaczysz, po prostu mamy ci coś ważnego do przekazania. Przyjdziesz?
-Chloe, jesteś w ciąży? Bierzecie ślub?
Otworzyłam usta, ale nie wyszło ze mnie ani jedno słowo. Justin także przestał mnie czesać i odłożył szczotkę na komodę obok szafy, uśmiechając się pod nosem. Maggy była taka bezpośrednia, zresztą jak zawsze.
-Nie, Maggy. Ani to, ani to. Przyjdziesz prawda?
-Tak przyjdę, tylko.. nie jestem w ogóle uszykowana.
-Masz godzinę. Musze kończyć, czekam na ciebie.
Rozłączyłam się i rzuciłam telefon na łóżko. Justin szczerzył się pod nosem, a ja podeszłam do jego szafy, stając przed nią zrezygnowana.
- Nie mam co na siebie założyć.
Justin podszedł do mnie i przytulił się do moich pleców. Jego dłonie błądziły po moim brzuchu i dekolcie.
-Ubierz cokolwiek. I tak będziesz wyg..
-Nie mogę założyć na siebie czegokolwiek.
Odsunęłam od siebie jego ręce i zaczęłam przeszukiwać swoje bluzki. Justin nie zwracał jednak na to uwagi, dalej się do mnie klejąc. Tym razem jego pocałunki wzdłuż mojego ramienia i na szyi nie działały. Naprawdę nie miałam niczego eleganckiego.
-Justin.
Burknęłam i zabierając czarną bluzkę odeszłam od szafy. Wciągnęłam ją na siebie w drodze do lusterka w łazience, ale szybko z niej zrezygnowałam. Miała zdecydowanie za duży dekolt. Ściągnęłam ją z siebie i rzuciłam na łóżko, znów stając przed ubraniami.
-Co z nią nie tak? Masz w niej świetne..
Spojrzałam na Justina siedzącego na łóżku, a on szybko odłożył bluzkę, nie kończąc zdania.
-Dzwoniłeś do Dylana?
-Tak, pięć minut temu. Będzie o osiemnastej.
-To dobrze. Maggy znając życie spóźni się, więc będzie akurat.
Siadłam na podłogę, przeszukując dolne szuflady. Nie miałam u Justina akurat takich ubrań jakich bym teraz potrzebowała. Czułam na sobie jego wzrok. Nie myliłam się, przyglądał mi się z łobuzerskim uśmieszkiem.
-Dlaczego się śmiejesz?
-Powinnaś ubrać tą czarną sukienkę.
-Tą?
Wyciągnęłam ją przed siebie , a po chwili spojrzałam  na Justina.
-Tak. Wyglądasz w niej naprawdę świetnie. Jest lepsza niż ta bluzka.
Uśmiechnęłam się, i jeszcze raz spojrzałam na sukienkę. Chyba miał racje, nadawała się na dzisiejszy wieczór. Miała przewiązane w poprzek sznureczki, i była dopasowana do ciała. Wstałam, i zamknęłam szafę.
-Chodź do mnie na chwilę.
-Justin, powinieneś pilnować piekarnika.
-Na chwilę.
Wyciągnął w moim kierunku rękę, a ja uśmiechnęłam się przygryzając wargę, i podeszłam do niego, odkładając po drodze sukienkę na krzesło. Justin objął mnie w pasie i pocałował delikatnie w brzuch.
-Justin, to nie jest odpowiedni moment.
Chciałam odejść, ale Justin złapał mnie szybko za dłoń i jeszcze raz do siebie przyciągnął.
-Zawsze może być odpowiedni moment.
Złapał mnie z tyłu ud, i przyciągając do siebie, złożył jeszcze kilka mokrych pocałunków nad moimi majtkami.
-Justin.
Chciałam przerwać jego pieszczoty, ale tym razem Justin nie pozwolił mi się wyrwać. Przekręciłam oczami i złapałam go za ramiona.
-Pięć minut.
Zaśmiałam się, gdy zrobił udawaną smutną minę.
-Powinieneś wskoczyć w jakąś fajną koszulę, a nie się wygłupiać.
-Lubię się z tobą wygłupiać.  Do tego.. tak pięknie wyglądasz.
Uśmiechnęłam się, wplątując w jego włosy palce, i lekko je zacieśniając. Justin od razu jeszcze bardziej rozpogodził się. Objął mnie nagle w pasie, i w dwie sekundy znalazłam się na łóżku, pod nim. Nachylił się nade mną, i przejechał językiem wzdłuż mojej szyi. Moje dłonie powędrowały od razu na jego plecy, podciągając do góry czerwoną koszulkę.
-Jak sobie pani życzy.
Wyprostował się i w ekspresowym tempie pozbył się górnej garderoby. Złapał za moje nadgarstki i przesunął je nad moją głowę, ciasno trzymając.
-Kochanie, za chwilę będzie Dylan. Powinieneś się przyszykować. I ogolić.
-Ogolić?
Uśmiechnął się szeroko, całując mnie po ciele coraz to niżej.
-Tak, łaskoczesz mnie.
Pocałował mnie tuż nad pępkiem, puszczając moje dłonie. Chcąc, nie chcąc, moje palce szybko powędrowały do jego włosów. Oby dwoje zastygliśmy w bezruchu, gdy rozległ się dzwonek do drzwi. Zaśmiałam się na minę Justina. Wstał niechętnie, pozostawiając mnie na łóżku.
-Kurwa..
Powiedział pod nosem, i wyszedł niezadowolony z sypialni.

***

Dylan siedział z Justinem przy stole w jadalni, i popijali wino. W tle w salonie obok grał telewizor, a ja siedziałam przy blacie i pilnowałam piekarnika, zajadając się winogronem. Nagle poczułam, jakbyśmy siedzieli przy wigilijnym stole, i czekali na kolacje. Uśmiechnęłam się, gdy spojrzałam, że Dylan też założył koszulę. Szczerze mówiąc nigdy go tak ubranego nie widziałam. Siedział naprzeciwko Justina, i bez żadnego wyrazu twarzy sięgał co chwilę do kieliszka. Wyglądał jakby nie miał w sobie siły, i było mu wszystko jedno. Od czasu do czasu uśmiechał się jednak na żarty Justina, lub dogryzał mu, jak to Dylan. Justin zerkał na mnie co chwilę, i obdarowywał swoim uśmiechem. Maggy jak zwykle spóźniała się już dwadzieścia minut, a z każdą sekundą brzuch z nerwów bolał mnie coraz bardziej. Nie miałam ochoty na wino, ale byłam już w sumie głodna. Miałam ochotę na sałatkę z ananasem. Zeskoczyłam pośpiesznie z krzesła, gdy usłyszałam pukanie do drzwi. Zagadką dla mnie było, dlaczego Maggy nigdy nie korzystała ze dzwonka. Mogła za to walić do osranej śmierci w drzwi, gdybym jednak jej nie usłyszała. Naciągnęłam niżej sukienkę, która podwinęła mi się, i złapałam za klamkę. Na widok Maggy uśmiechnęłam się szeroko. Miała wyprostowane włosy i granatową sukienkę. Już wiedziałam jak Dylan zareaguje na jej widok. Taką miałam przynajmniej nadzieję. Zawisłam jej od razu na szyi i mocno przytuliłam.
-No hej, Chloe. Aż tak się za mną zdążyłaś stęsknić?
Zaśmiałyśmy się oby dwie, a ja poczułam jak serce podchodzi mi do gardła.
-Tęsknie, bo Cię kocham. Pamiętaj o tym mimo wszystko.
Maggy spojrzała na mnie z podejrzliwą miną, a ja odsunęłam się, żeby szła przodem. Zatrzymała się w połowie kroku, gdy zobaczyła Dylana. Ten bez słowa wstał z krzesła, wpatrując się w jej twarz. Spojrzałam na Justina, spotykając się z nim wzrokiem. Miałam nadzieję, że to był dobry pomysł.
_______________________________________________________________
NASTĄPIŁA ZMIANA BLOGA ( WIDOCZNA NA KOMPUTERZE) JAK WAM SIĘ PODOBA? :*

9 komentarzy:

  1. Jak zwykle nie mam słów żeby opisać rozdział... po prostu cudo

    OdpowiedzUsuń
  2. Super i jeszcze raz super! ��

    OdpowiedzUsuń
  3. Najlepszy wygląd bloga ever,najlepszy rozdział na świecie :* ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. A i jeszcze jedno czekam na bahora. I fajnie by bylo jak bs opisała jak wygląda ich życie kiedy chloe jest w ciąży trochę po narodzeniu itd
    Jezu jedyne ff gdzie tego chce XD

    OdpowiedzUsuń