13 lip 2016

Rozdzial 4

ROZDZIAŁ ZAWIERA SCENY PRZEZNACZONE DLA OSÓB PEŁNOLETNICH

Justin
Od godziny nie mogłem skupić się na rozmowie z.. nikim. Wpatrywałem się zamyślony w rządek zdjęć na kominku, zastanawiając się, czy Chloe przyjdzie. Miałem nadzieję, że Hannah przekonała ją na tyle, by w ostatniej chwili nie postanowiła zmienić zdania. Chciałem ją zobaczyć, porozmawiać. Po prostu wiedzieć, że jest w pobliżu. Tęskniłem za nią tak bardzo..
-Pijesz?
Spojrzałem na Grega, gdy szturchnął mnie, żebym musiał zareagować. Układałem sobie w głowie co mam jej powiedzieć, ale zatrzymywałem się zaraz na początku przemyśleń. I tak byłem pewien, że zapomnę, że mam w ogóle język.
-Nie. Pójdę zapalić.
Pokiwałem przecząco głową i odwróciłem się w kierunku drzwi. Zatrzymałem się w połowie kroku, gdy zobaczyłem z progu Chloe. Poczułem okropnie wielki strach, przewracający się w moim żołądku. Strach sam nie wiem przed czym. Przed tym, że nie będzie chciała ze mną porozmawiać, albo  że zakończy to na zawsze. Spojrzała na mnie, a ja tylko otworzyłem usta. Wyglądała pięknie. Miała na sobie granatową sukienkę i wysokie czarne buty. Uśmiechnąłem się w duchu wiedząc, jak cholernie nie lubi ich zakładać. Wolała chodzić boso, niż się w nich męczyć. Uśmiechnęła się lekko, chowając swoje loki za ucho. Zrobiłbym dosłownie wszystko, gdybym mógł teraz do niej podejść i po prostu ją pocałować. Wplątałbym palce w jej miękkie włosy, a Chloe zamknęłaby oczy. Poczułem nieprzyjemne skręcenie w brzuchu, i spuściłem wzrok na podłogę. Nie zdążyłem się nawet zastanowić, ruszając w jej kierunku.
-Zatańczysz ze mną? Proszę.
Dodałem szybko, zanim zdążyła mi odmówić. Zamknęła usta, delikatnie  kiwając głową, że się zgadza. Złapałem jej dłoń i ruszyłem na środek pokoju. Nie znałem piosenki, która właśnie leciała, ale nadawała się do wolnego tańca. Zawiesiłem jej ręce na mojej szyi, a Chloe nie pewnie ją objęła, spuszczając wzrok.
-Cieszę się, że tu jesteś. Ślicznie wyglądasz.
-Dziękuję.
Odpowiedziała i spojrzała na mnie przymrużając oczy.
-To twoja sprawka? Dlatego tutaj jestem?
-Nie.
Zaprzeczyłem widząc, że się denerwuje. Nie mogłem powstrzymać się od tego, żeby ją pocałować. Objąłem ją pewniej w pasie, tak że nie zmieściłaby się między nami nawet kartka papieru. Czułem jak bierze większy oddech. Chloe zamknęła oczy, a ja zanurzyłem nos w jej włosach.
-Prawie zapomniałem jak pachniesz.
Czułem jak szybko bije jej serce. Szybciej od mojego, a myślałem, że moje zaraz wyskoczy. Chloe podniosła na mnie wzrok i uśmiechnęła się. Poczułem ulgę. Odwzajemniłem uśmiech i zacząłem pewniej się poruszać.
-A ja jak wyglądasz w krawacie.
Zaśmiałem się, a Chloe przytuliła się do mnie policzkiem. Otworzyłem usta, ale zaraz szybko je zamknąłem, unosząc kąciki ust najwyżej jak tylko mogłem.

***
Chloe
Chwyciłam za szklankę coli z lodem i rozejrzałam się po pokoju, nigdzie nie widziałam Justina. Nie był dzisiaj taki jak kiedyś. Był bardziej przygnębiony, smutny i jakby nieobecny. Wstałam z kanapy i ruszyłam w stronę drzwi prowadzących na taras. Zatrzymałam się w progu, gdy zauważyłam go opierającego się tam o drewniany i solidny stół, z papierosem w ręku. Gdy mnie usłyszał odwrócił się szybko, i zakłopotany rzucił spalonego do połowy papierosa na ziemię. Podeszłam wolnym krokiem do stołu i odłożyłam na niego szklankę. Czułam na sobie jego wzrok. Obserwował uważnie każdy mój ruch. Oparłam się o stół obok niego, i skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej.
-Nigdy nie paliłeś.
-Popalam.
Odpowiedział pośpiesznie, a ja popatrzałam na niego. Chciałam w nim ujrzeć dawnego Justina, ale poczułam ból w brzuchu, gdy zdałam sobie sprawę, że prawdopodobnie już nie wróci. Nie mogłam patrzeć na to jaki jest smutny, miałam ochotę go przytulić, ale wiedziałam, że nie mogę. Nadal przerażała mnie jego poobijana twarz. Odepchnęłam się od stołu i odeszłam opierając się o barierkę przy schodach do ogrodu. Zastanawiałam się czy to wszystko co się dzieję, dzieję się z mojego powodu. Ja do tego doprowadziłam? Nabrałam do płuc powietrza i w jednej chwili stwierdziłam, że nie powinno mnie tu być. Znów tylko namieszam.
-Powinnam chyba wracać do domu.
Zaczęłam bawić się swoimi palcami, ruszając w stronę drzwi. Justin podszedł do mnie szybkim krokiem i złapał za rękę.
-Dlaczego? Zostań jeszcze.
Spojrzałam na jego dłoń i otworzyłam usta. Chciałam powiedzieć coś sensownego, ale nie wiedziałam co. To było męczące. Silenie się na normalną rozmowę z nim. To było trudniejsze niż myślałam.
-Jestem trochę zmęczona.
Justin stanął naprzeciwko mnie i złapał w palce mój podbródek, chcąc żebym na niego spojrzała. Tak zrobiłam. Spojrzałam na jego usta, ale szybko uciekłam wzrokiem.
-Szczerze też nie chce mi się tu siedzieć, może.. zabrałbym Cię do siebie.
Podniosłam szybko wzrok, a Justin wycofał rękę.
-To znaczy.. moglibyśmy spędzić resztę tego wieczoru u mnie. Możemy coś obejrzeć. Po prostu, jak przyjaciele. Taksówka odwiozłaby Cię później do domu.
Trochę mnie zatkało, ale przyłapałam się na tym, że nie chciałam mu od razu odmawiać. Mimo wszystko tak było dużo rozsądniej.
-Powinnam zadzwonić po Sama, odbierze mnie.
-Proszę Cię. To tylko film, Chloe.
Złapał mnie za ramiona, patrząc na mnie błagalnym wzrokiem. Spuściłam wzrok i uformowałam usta w cienką linię. Szczerze chciałam zdjąć już te okropne buty.. i przejść się po miękkim dywanie w jego salonie. Uśmiechnęłam się lekko i pokiwałam twierdząco głową. Justin także się uśmiechnął.

***


Odłożyłam buty w przedpokoju i ruszyłam powoli do salonu. Uśmiechnęłam się do siebie, gdy stanęłam na białym dywanie.
-Napijesz się wina?
Odwróciłam się w stronę kuchni i pokiwałam głową. Usiadłam na kanapie, rozglądając się po salonie. Za wiele się tu nie zmieniło, praktycznie wcale. Nad kominkiem stały te same zdjęcia, na kanapie leżały te same poduszki, a przy telewizorze tak samo poukładane płyty. Jakbym była tutaj wczoraj. Albo wcale stąd nie wychodziła, znałam ten dom na pamięć. Odwróciłam wzrok na Justina, gdy wszedł po pokoju i uśmiechnęłam się lekko. Wyciągnął w moim kierunku dłoń, a ja zabrałam kieliszek z zabarwionym na czerwono płynem.
-Dziękuję.
Upiłam małego łyczka zamykając oczy. Dobre. Justin usiadł obok mnie, odkładając pilota na stół. Nie miał zamiaru chyba włączać telewizora. Przełknęłam nerwowo ślinę i ostawiłam kieliszek.
-Co chcesz obejrzeć?
Justin przejechał dłonią po włosach i wskazał głową w stronę szafki przy telewizorze.
-Możesz coś wybrać, jeśli masz ochotę.
Justin uśmiechnął się, a ja wstałam i podeszłam do telewizora. Poprawiłam sukienkę, i klękłam na dywanie. Wzięłam płytki przebierając je w rękach w poszukiwaniu czegoś, czego jeszcze nie miałam okazji oglądać. Mimo, że byłam tyłem do niego, wiedziałam, że mi się przygląda. Jego wzrok prawie przewiercał mnie na wylot. Zamarłam, gdy zamiast plastikowego pudełka, w dłonie dostało mi się zdjęcie, którego naprawdę wolałabym nie widzieć. Odłożyłam je szybko, zastanawiając się, dlaczego nadal ma na wierzchu nasze wspólne zdjęcia. Odłożyłam także resztę płytek, biorąc pierwszą lepszą i wsadzając ją do DVD.
Siedziało mi się naprawdę dobrze, i nie miałam ochoty wstawać z kanapy. Piłam już trzeci kieliszek, śmiejąc się i rozmawiając z Justinem. Jak zawsze film poszedł w zapomnienie, przyciszony pilotem. Nie pamiętam, czy kiedykolwiek w ogóle daliśmy radę tak po prostu obejrzeć coś od początku do końca. Siedziałam wygodnie z poduszką na udach, a Justin z rozłożonymi na stole stopami, i odpiętą lekko koszulą. Tak jak ja nienawidziłam wysokich butów, tak Justin nie nosił krawatów. Mimo, że wyglądał w nich naprawdę seksownie. Odstawiłam kieliszek, gdy zdałam sobie sprawę, o czym właśnie pomyślałam. Justin nagle spoważniał, a ja oparłam się z powrotem o kanapę.
-Dlaczego się nie odwróciłaś?
Spojrzałam na niego gwałtownie, ale nie podniósł na mnie wzroku, uniósł jedynie kieliszek do ust. Wiedziałam dokładnie o co mu chodzi. Wstałam i podeszłam lekko chwiejnie do okna. Było już ciemno.
-To nie byłoby właściwe… Odwrócić się.
-A co teraz jest właściwe, Chloe. Jeśli wiesz to powiedz, bo nie potrafię dłużej udawać.
Odwróciłam się czując przewracanie w żołądku. Justin odstawił swój kieliszek i podszedł do mnie, stając centymetry od mojego ciała.
-Jeśli zaprosiłeś mnie po to, żeby rozmawiać właśnie o tym, to..
-Powiedz mi co czujesz.
Przerwał mi, przybliżając się. Zaczynałam się bać. Ale nie jego. Tej rozmowy i sytuacji.
-Pójdę.
Ruszyłam szybko w stronę wyjścia, ale Justin podbiegł do mnie i złapał mnie za łokieć. Odwróciłam się w jego stronę pod wpływem ucisku. Opuściłam wzrok na jego ściśnięte na mojej ręce palce, a później z powrotem na niego.
-Przepraszam, nie chciałem Cię wystraszyć.
-Nie boję się.
Powiedziałam pewnym tonem, a Justin  mnie puścił.
-Każdego dnia, gdy Ciebie nie było.. przeżywałem koszmar. To właśnie się działo, gdy zamykałem oczy, a bolało jeszcze gorzej gdy je otwierałem. Kiedy docierało do mnie, że to moje prawdziwe życie. Że Ty naprawdę zniknęłaś.
-Sam tego chciałeś! Nie masz pojęcia co ja czułam, i jak cholernie trudno mi było się nie odwrócić. Ale to była Twoja decyzja.
Nie spodziewałam się, że rozmowa tak gwałtownie się zmieni. Łzy zaczęły napływać mi do oczu, ale skoro zaczęłam, postanowiłam skończyć tę rozmowę. Miał racje, ja też miałam już dość duszenia wszystkiego w sobie, i zagnębiania się tym.
-Byłem największym palantem na świecie, pozwalając Ci odejść. Ale nie miałem pojęcia co mogę zrobić, żebyś była…
-Byłam szczęśliwa! Cholernie szczęśliwa, jak nigdy wcześniej. I bezpieczna. Zawsze się tak czuję w Twojej obecności, nawet teraz. Ale ty wszystko zniszczyłeś.. Nie było dla ciebie ważne to co do ciebie mówię..
Justin złapał moje policzki w dłonie i przysunął się zdecydowanie bliżej.
-Nigdy nie przestałem Cię kochać, i nie potrafię dłużej bez Ciebie żyć. Nie umiem i nie chcę. Jesteś całym moim światem.
-Puść mnie..
Złapałam go za rękę, ale Justin nie miał zamiaru mnie puścić. Spojrzałam na niego, a po moim policzku spłynęła łza. Justin wytarł ją kciukiem i zamknął na chwilę oczy.
-Powiedz, że mnie nie kochasz, Chloe. Wtedy Cię puszczę. Ale powiedz to. Że nie czujesz tego co wcześniej. Powiedz do cholery, że mnie nie kochasz.
Poczułam, że wszystkie emocje jakie przed chwilą mną rządziły, zniknęły. Nie czułam nic.  Zastanawiałam się, czy potrafię powiedzieć to na głos. Wydusić to z siebie i pozwolić, żeby stało się to, co miało się stać. Zaczęłam machać przecząco głową, otwierając tylko usta. Chciałam, żeby w końcu to ze mnie wyszło. Żebym przyznała się sama przed sobą.
-Co To znaczy?
-Że nigdy nie przestałam.
Wpatrywał się we mnie nie wiedząc co zrobić, nawet się zbytnio nie ruszał. Zastygł w miejscu. Jego oczy wwiercały się w moje, paląc spojrzeniem. Czułam jakby zatrzymał się czas, a powietrze skończyło się. Justin spojrzał na moje usta, a ja odruchowo przygryzłam wargę. Poczułam nagle jak łapie mnie pod uda, i sadza na zimnej komodzie. Objęłam go za szyję i poczułam jego spragnione usta na moich. Sprawa szybko zmieniła bieg. Nasze pocałunki były zachłanne, namiętne i długie. Zaczęłam odpinać niechlujnie guziki od jego koszuli, opierając się o ścianę. Niecierpliwe palce Justina wbijały się w moje ciało pod sukienką.
-Justin, co my robimy?
Odepchnęłam go lekko od siebie, i poczułam, że kręci mi się w głowie. Justin głęboko oddychając wpatrywał się w moją twarz. Uśmiechnął się lekko, a ja poprawiłam się, prostując plecy. Przełknęłam głośno ślinę.
-Nie masz pojęcia, jak strasznie za Tobą tęskniłem. To były najgorsze i najdłuższe trzy miesiące w całym moim pieprzonym życiu. Nie zamierzam pozwolić Ci odejść po raz drugi.
Justin przeczesał moje włosy palcami i delikatnie pociągnął je do tyłu tak, że musiałam odchylić głowę. Objęłam go w pasie, gdy poczułam jego język na mojej szyi. Ja sama nie miałam pojęcia jak bardzo za nim tęskniłam. Wygrzebałam jego koszulę ze spodni, a Justin pomógł mi ją całkiem z siebie zdjąć. Rzucił ją na ziemię i z powrotem mnie objął. Poczułam jak jego sprawne palce odpinają moją sukienkę. Przesunął palcem w dół moich pleców, a przez moje ciało przeszedł silny dreszcz wyczekiwania. Odsunął ramiączko mojej sukienki, a ja odchyliłam głowię, robiąc mu lepszy dostęp do mojej skóry.
-Pięknie pachniesz.
Uśmiechnęłam się, a Justin złapał mnie za tyłek i podniósł. Objęłam go mocniej, a Justin ruszył w stronę schodów.
-Wypiłam chyba za dużo wina.
Poczułam jak zakręciło mi się z głowie, gdy weszliśmy na schody. Pocałowałam Justina pod uchem, i wplątałam palce we włosy.
-Zawsze miałaś słabą głowę.
Zaśmiałam się. Justin wszedł do sypialni i pchnął nogą drzwi, zatrzaskując je za sobą. Postawił mnie na podłodze, a ja objęłam go, wsadzając dłonie w jego spodnie. Justin złapał za moje policzki i uśmiechnął się, gdy poczuł, jak ściskam jego pośladki. Stanęłam na palcach i nasze usta znów się złączyły. Justin złapał w między czasie za materiał mojej sukienki i podniósł go do góry. Odsunęłam się od niego odrobinę, a Justin przeciągnął mi ją przez głowę. Otworzył usta i złapał w dłonie moją szyję. Przejechał językiem do linii mojej szczęki, a ja złapałam za guzik od jego spodni.
-Jesteś taka piękna.
Odpięłam jego spodnie i pociągnęłam za nie w dół. Wyszedł z nich, i objął mnie mocno, cofając się z stronę łóżka. Już po chwili leżałam pod nim, i czułam jak mocno bije mi serce. Odsunęłam się lekko od niego i spojrzałam mu w oczy.
-Co teraz będzie?
Justin przejechał kciukiem po moim policzku i lekko się uśmiechnął. Nie chciałam, żeby to był po prostu seks. Nadal strasznie go kochałam, i tego bym nie zniosła. Justin pokręcił lekko głową.
-Chloe, już Ci mówiłem. Nie wyobrażam sobie, że znowu znikniesz. Pozwól mi znów się do ciebie zbliżyć. Naprawmy to. Zaopiekuje się Tobą, jak tylko będę potrafił.
-Wiem to.
Złożyłam na jego ustach krótki pocałunek i zamknęłam oczy. Wiedziałam to, że chciał dobrze, chciał mnie chronić. Nie zdawał sobie sprawy jak bardzo przez to cierpiałam, ale nie chciał tego.
-Kocham Cię, Chloe. Nigdy nie przestałem.
Złapałam za jego umięśnione ramiona, gdy Justin oparł ręce po oby dwóch stronach mojej głowy. Poczułam jak osuwa się coraz bardziej na dół, cały czas mnie całując. Moje ciało bardziej się napięło, gdy poczułam jego krocze, na moim udzie. Wyprostował się nagle, i klęknął między moimi nogami. Jego opalone i umięśnione ciało powodowało, że moje reagowało w intensywny sposób. Justin złapał za moją prawą nogę i zaczął całować mnie wzdłuż łydki. Jego pocałunki były mokre i długie. Nie lubiłam, gdy tak wszystko spowalniał. Byłam niecierpliwa i nie potrafiłam tak długo czekać.
-Nie wierć się.
Uśmiechnął się i poczułam jego język po wewnętrznej stronie uda. Zaśmiałam się i wypchnęłam biodra w jego kierunku. Poczułam jego nos w złączeniu ud i zamknęłam oczy. Wplątałam odruchowo palce w jego włosy, a Justin podniósł lekko głowę i wsadził we mnie palce. Byłam tak niecierpliwa i niesamowicie go pragnęłam, że nie potrafiłam uleżeć w spokoju. Wierciłam się i nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Nachylił się by mnie pocałować, a ja złapałam za jego bokserki i pociągnęłam w dół. Twardość jego erekcji wywołała u mnie ciarki
-Justin.. błagam Cię, nie przedłużaj tego..
Uśmiechnął się szeroko i pozbył się swoich majtek. Mogłam godzinami przyglądać się jego sylwetce i mocno zarysowanym mięśniom. Podniosłam pupę do góry, a Justin zdjął także i moje majtki, potem stanik. Położył się na mnie, a ja otworzyłam usta i wstrzymałam oddech, gdy poczułam jego gotową do działania męskość na moim brzuchu.  Sięgnął do szafki, i już po chwili miał na sobie prezerwatywę. Unieruchomił mi głowę, chwytając policzki w palce i namiętnie pocałował.
-Ach..
Odchyliłam głowę do tyłu, gdy poczułam jak we mnie wchodzi. Zamknęłam oczy i objęłam go, zjeżdżając powoli dłońmi wzdłuż jego pleców.
-Cśśś..
Szepnął mi do ucha i mnie pod nim pocałował. Czułam dokładnie pod palcami każdy jego najmniejszy mięsień, gdy się we mnie poruszał. Jego język rozpraszał mnie co chwilę zmieniając miejsce na pocałunki. Usta, szyja, ramiona, dekolt. Odchyliłam na bok głowę, gdy poczułam jak zasysa mi skórę, a ta zaczyna mnie piec. Pocałował mnie w usta i spojrzał na mnie, nie przestając się ruszać. Objęłam dłońmi jego policzki i uśmiechnęłam się. Zadawałam sobie w myślach pytanie, dlaczego tak długo przed nim uciekałam. Miałam ochotę rozpłakać się, ale ze szczęścia. Prawdopodobnie jeden kieliszek więcej dodał mi odwagi. Powiedzieć wszystko na głos i dać nam szansę. Pragnęłam go tak bardzo, że nie chciałam go puszczać z objęć.
-Ja też Cię kocham, Justin.
Justin spoważniał odrobinę, i pocałował mnie delikatnie, namiętnie i długo. Poczułam przyjemne uczucie w brzuchu, a zaraz szybko po nim ukłucie poniżej pasa. Justin wszedł we mnie bardziej stanowczo, a ja wydałam z siebie gardłowy jęk. Justin uśmiechnął się, także jęcząc mi do ucha. Zakręciło mi się w głowie, i poczułam ciepło w dole brzucha. Ukłucia powtórzyły się, a ja wiedziałam, że jestem blisko. Jedną ręką zgniotłam prześcieradło, a drugą wciąż się go trzymałam.
-Tęskniłem.
Powiedział, wolno we mnie wchodząc. Czułam jak jego ciało zaczyna wibrować, popędzając tym i moje. Otworzyłam usta odchylając do tyłu głowę, gdy poczułam jak orgazm zawłada moim ciałem. Wbiłam paznokcie w skórę Justina, a on odchylił głowę, i powiedział coś przez zaciśnięte zęby. Nie czekałam długo, by poczuć w sobie jego ciepło. Oby dwoje oddychaliśmy szybko i głęboko. Nasze języki plątały się ze sobą i nie mogliśmy się od siebie oderwać. Justin oparł swoje czoło o moje a ja szeroko się uśmiechnęłam.


_________________________________________________________
JEŚLI SIĘ PODOBAŁO, ZOSTAW PROSZĘ KOMENTARZ :) JEŚLI POJAWIŁY SIĘ JAKIEŚ BŁĘDY, PRZEPRASZAM <33

13 komentarzy: