7 sty 2017

Rozdzial 38

Była godzina około osiemnastej, a Justin z Dylanem siedzieli od wczesnego ranka w warsztacie i grzebali coś przy aucie. Było to pewnie coś więcej niż tylko grzebanie, coś co miało pomóc Dylanowi w wygraniu dzisiejszego wyścigu. Nie znałam się na tych całych technologiach, nie miałam pojęcia jak można jeszcze bardziej udoskonalić samochód, ale wiedziałam, że Justin chociaż w taki sposób chciałby mu pomóc. Dać od siebie cokolwiek. Wiedziałam, że jemu też jest ciężko odmówić przyjacielowi. Coraz bardziej zaczynała wpędzać mnie w poczucie winy świadomość jaką okropną jestem przyjaciółką. Miało się dzisiaj dziać coś ważnego dla Dylana. Cokolwiek to dla niego znaczyło, nie wnikałam, mnie przerażało. Strasznie martwiłam się o Justina, gdy on wsiadał w któryś z tych przeklętych samochodów, a ona nie miała nawet o niczym pojęcia. Miałam też wyrzuty sumienia, że to przeze mnie Justin nie pomaga Dylanowi. Mimo, że naprawdę nie chciałam, żeby tego robił czułam się z tym źle. Potrzebowałam chyba z kimś porozmawiać. Ta cisza zabijała mnie od środka, a stuk obijających się o siebie szklanek odbijał się echem od tych wszystkich dziwnych myśli. Musiałam je czymś zagłuszyć. Zakręciłam kran i wycierając dłonie w ściereczkę ruszyłam do salonu . Włączyłam muzykę chcąc pomyśleć o czymś innym, ale gdy tylko spojrzałam w stronę okna i ujrzałam deszcz, zaczynałam się bać o Dylana. Ta pogoda naprawdę nie pomagała. Jeśli w ogóle było coś co mogłoby pomóc. Nigdy nie zmienię zdania co do tego, że to najniebezpieczniejsza rzecz, którą jak na razie widziałam na oczy. Odwróciłam się i podskoczyłam przestraszona, kładąc rękę na sercu. Biło przynajmniej dwa razy szybciej, a moim oczom ukazał się przecież mój przepiękny mężczyzna. Miał umazane na czarno policzki i podwinięte za łokcie rękawy koszuli, aby jej nie pobrudzić. Uśmiechnął się, ale spojrzał na telewizor lekko się krzywiąc. Zastanawiał się pewnie jak to możliwe, że jeszcze nie ogłuchłam. Wyciągnęłam w stronę telewizora pilot, który jeszcze trzymałam w dłoni i zapadła nagle cisza. Trochę przerażająca. Justin przekrzywił lekko głowę, przyglądając mi się.
-W kuchni nie brzmiało to aż tak głośno.
Wydukałam przygryzając przy tym usta. Justin uśmiechnął się szeroko a mi aż samej chciało się z siebie śmiać. Nie wiem dlaczego to powiedziałam, i skąd wzięłam to wytłumaczenie.
-Od kiedy słuchasz takiej ciężkiej muzyki? Wydajesz się być na takie rzeczy za delikatna.
Zaśmiałam się i podeszłam do Justina. Stanęłam na palcach a on chętnie się nachylił, żeby mnie pocałować. Uśmiechał się cały czas ale nie dotykał, żeby mnie nie pobrudzić.
-Jesteś głodny? Zrobiłam kurczaka. Takiego jak lubisz.
Schowałam ręce za plecy jak mała zawstydzona dziewczynka, a Justin zmrużył oczy.
-Zasłużyłem sobie czymś?
Pokiwałam przecząco głową, a Justin jeszcze raz się zaśmiał.
-W takim razie zaraz wracam. Bo szczerze umieram z głodu.
Pomachał umazanymi rękoma przed twarzą i puścił mi oczko wbiegając na schody. Weszłam do kuchni i wyłączyłam piekarnik. Miał wyjątkowo dobry humor. Myślałam, że spędzając z Dylanem cały dzień w warsztacie będzie wystarczająco przygnębiony, po wysłuchiwaniu jego żalów. Ale tak nie było. I miałam nadzieje, że tak zostanie. Nie chciałam kolejnego wieczoru patrzeć jak go to gryzie. Nie rozumiałam też, dlaczego jest to dla nich aż takie ważne, ale obawiałam się, że za szybko nie zrozumiem. Siadłam przy stole i gdy właśnie Justin schodził po schodach zauważyłam, że telefon przede mną zaświecił się. Wyskoczył komunikat nadawcy, którym była Maggy, ale nie miałam jej zamiaru na razie odbierać. Justin usiadł obok i głodny wziął się za jedzenie.
-To jest pyszne. Kurde, będę miał najlepszą żonę na świecie.
Zaśmiałam się i nie zdarzyłam nic nawet odpowiedzieć, a telefon zawibrował ponownie. Oby dwoje na niego spojrzeliśmy.
-To Maggy.
Wyjaśniłam szybko, chociaż nie wiem skąd ta nagłe poczucie, że musze się z tego wytłumaczyć. Na moje słowa Justin spoważniał, a jego zapał do jedzenia znacznie się zmniejszył.
-Wie?
Dłubał w jedzeniu patrząc przed siebie. Dopiero gdy zaczęłam kiwać przecząco głową, zerknął na mnie.
-Unikałam rozmowy z nią. Dopóki to się nie skończy. O której zaczyna się wyścig?
-Za godzinę.. Na razie wrócił do domu, żeby Maggy nic nie podejrzewała. Chociaż to pewnie trudne..
Justin odłożył nagle widelec i wstał od stołu podchodząc do mnie i przede mną kucając. Złapał w swoje dłonie moje i ułożył nerwowo usta w cienką linie. Uśmiechnęłam się minimalnie aby zachęcić go do tego, co zamierzał mi powiedzieć. Wahał się.
-Nie chcę cię o to prosić, ale .. to jedyna rzecz jaką mogę dla niego zrobić.
Patrzał mi w oczy badając grunt. Splątałam nasze palce i skinięciem głowy stanowczo dałam znak, żeby skończył swoją myśl.
-Jeśli Maggy zapyta, potwierdzisz, że był u mnie w czasie wyścigu?
Znów miałam kłamać. Miałam kłamać Maggy, żeby chronić dupę Dylana.. no prawie.. Gdyby naprawdę to tak wyglądało, nie zastanawiałabym się ani sekundy. Od razu powiedziałabym jej o wszystkim. Ale prosił mnie o to Justin. Przeze mnie to jedyne co mógł zrobić. Prosić mnie właśnie o to.
-Dobrze.
Powiedziałam ciszej niż zamierzałam, a Justin pokiwał przecząco głową sam do siebie i pocałował mnie w zewnętrzną stronę dłoni. Widziałam, że Ciężko przychodzi mu proszenie mnie o to.
-Przepraszam.
Wyszeptał, a ja poczułam ukłucie w żołądku. To uczucie było nie do zniesienia.
-Powinieneś tam pojechać.
Justin podniósł wzrok przyglądając mi się badawczo.
-Wspierać go. Twoja obecność na pewno mu pomoże.
Justin wstał i nachylił się by złapać za moje policzki i złożyć na moich ustach długi, przedługi pocałunek. Czułam w nim cały ból, który czuł Justin. Wstałam i złapałam mocno za jego koszulę. Zacisnęłam na niej palce, jakby miał mi uciec na zawsze, a ja za wszelką cenę chciałam go przy sobie zatrzymać.
-Ale obiecaj,  że gdy to się skończy dowiem się prawdy. Powiesz mi o co w tym wszystkim chodzi.
-Jasne. Powiem.
Justin objął mnie za szyję i pocałował w czoło. Dopiero teraz, gdy był przy mnie tak blisko, poczułam jaki jest zimny. Puściłam go, a Justin wyciągnął z tylnej kieszeni spodni kluczyki od auta.
-Jedź.
-Niczym się nie martw.
Pocałował mnie ostatni raz w głowę i wyszedł z domu. Podeszłam do okna i przyglądałam się jak pośpiesznie wsiada do samochodu i nie zapinając nawet pasów rusza spod domu. Na myśl przychodziły mi same przekleństwa. Miałam ochotę w coś uderzyć. Wyładować energie. Odwróciłam się w stronę stołu, gdy telefon znów wibrował. Tym razem Maggy dzwoniła. Byłam gotowa kłamać. I nie ważne jak strasznie to brzmiało podeszłam do stołu i wcisnęłam zieloną słuchawkę.
-Chloe?!
-Maggy? Co się stało?
Jej zapłakany, piszczący i załamujący się głos mnie przerażał. Odruchowo znowu spojrzałam na okno. Robiło się ciemno.
-Dylan ma dziś wyścig. Musze tam jechać!

***

-Proszę cię, zwolnij.
Starałam się mówić spokojnie, ale Maggy wcale taka nie była. Nie wiem co mnie skłoniło do tego, żeby wsiąść z nią do tego głupiego samochodu i tam jechać. Ręce miała mocno zaciśnięte na kierownicy, a po jej policzkach ciekły łzy.
-Powiedział mi, że jedzie do Justina. Zapomniał telefonu i wtedy wyszłam za nim. Znam ten samochód, i ty też go znasz. Dylan się dziś ściga, jestem tego pewna, to samochód Justina.
Mówiła naprawdę szybko, urywając co chwile i nabierając powietrza.
-Powinnaś zwolnić, jeśli nie chcesz, żebym przypadkiem zaczęła rodzić.
Unikałam odpowiedzi. Złapałam się drzwi, gdy weszła ostro w zakręt.
-Jeśli to nie byłoby nic poważnego, powiedziałby mi o tym.
Zatrzymała się przed dobrze nam obydwóm znaną bramą i momentalnie uspokoiła się, wycierając w rękaw łzy.
-Chodź.
Wyszła pośpiesznie z samochodu, trzaskając przesadnie drzwiami. Drgnęłam kiwając do siebie głową. Co ja do diabła w ogóle tutaj robiłam. Już widzę tą kłótnie z Justinem.. Wysiadłam, biorąc naprawdę duży oddech. Maggy ruszyła pośpiesznie, a ja za nią. Poczułam kłucie w gardle, gdy moim oczom ukazał się znów ten widok. Masa ludzi, piski opon i te gołe laski. Tym razem z brzuchem nie pasowałam tutaj jeszcze bardziej niż wcześniej. Maggy złapała mnie za dłoń przeciskając się między ludźmi. Krzywiłam się słysząc pretensje ludzi. Nie zdążyłyśmy dopchać się do barierki, a dziewczyna w staniku zaczęła odliczać przez megafon.  Było zimno i dopiero co padał deszcz, co ona do cholery miała w głowie?!.. Zatrzymałyśmy się gwałtownie, gdy ktoś złapał Maggy mocno za rękę. Otworzyłam usta, gdy ujrzałam Justina.
-Maggy? Chloe? Co ty tutaj do cholery robisz?
-Justin, puść mnie.
Maggy wyrwała gwałtownie rękę z jego uścisku, puszczając także mnie. Zrobiłam krok do przodu, żeby ją złapać, ale Justin chwycił mnie za rękę i stanął przede mnie. Nie widziałam teraz co się z nią dzieję.
-Co wy tu robicie?! Zwariowałaś, Chloe?!
-Maggy się dowiedziała, widziała Dylana w twoim samochodzie. Domyśliła się.
-Kurwa.
Powiedział bardziej do siebie i odwrócił się. Maggy stanęła jak wryta kilka metrów od nas, gdy samochody ruszyły. Zrobił się jeszcze większy hałas. Wyścig trwał.
-Przepraszam.
Wybąkałam nie wiedząc co powiedzieć. Sama nie wiem dlaczego zgodziłam się tutaj z nią przyjechać.
-Jak mogłaś wsiąść z nią do auta? Nie powinno cię tu być, zwłaszcza w twoim stanie!..
Był zły, ale nie chciał na mnie krzyczeć. Przytulił mnie do siebie a ja wtuliłam policzek w jego bluzę. Nadal był zimny.
-Nie mogłam zostawić jej w tym samej. Tak jak ty Dylana.
Oby dwoje odwróciliśmy się, gdy usłyszeliśmy huk. Samochód, który prowadził Dylan otarł się o wielką metalową beczkę, która stała wyznaczając zakręt i jednocześnie połowę wyścigu. Byli daleko od nas, ale Dylan zdecydowanie z tyłu.
-Z kim jedzie?
Spojrzałam na stojące na stracie inne trzy auta. Czekały na swoją kolej, gdy wrócą ich współzawodnicy. Justin już kiedyś brał udział w takim wyścigu. Wiedziałam o co chodzi. Gdy pierwszy z nich przekroczy linie mety, drugi startuje. Wtedy wszytsko w jego rękach.
-Zielony.
Powiedział a ja spojrzałam na stojący pośrodku samochód. Maggy nadal stała bliżej barierki wyrywając się do chwilę jakiemuś umięśnionego facetowi, który powstrzymywał ją przed wbiegnięciem na tor. Dylan był w tyle. Nie znałam się na tym, ale nie byłam głupia, żeby sama nie móc stwierdzić, że nie miał szans.
-Kurwa, Dylan. Pociągnij za to.
Mówił bardziej do siebie, ale domyślałam się, że cokolwiek by to nie było chyba miało zwiększyć szanse na niezostanie w tyle. Nagle odruchowo ścisnęłam mocniej jego palce i lekko go do siebie pociągnęłam. Justin spojrzał na mnie, a ja przeklinałam się w duchu za to co zaraz chciałam powiedzieć. Przełknęłam głośno ślinę.
-Jedź.
Zaschło mi w ustach. Przeszedł mnie dreszcz i otworzyłam szeroko usta, gdy poczułam na sobie krople deszczu. Tak nagle zaczęło padać. Nie wiem, czy coś to właściwie miało oznaczać, ale szybko powtórzyłam.
-Jedź, Justin!
-Co?
Skrzywił się patrząc na mnie z przestraszoną miną. Musiałam przekrzykiwać ludzi, pierwsze auta zbliżały się do mety.
-Bez ciebie tego, nie wygra. Jesteś w tym najlepszy i wierzę, że wszystko będzie dobrze. Musi być.
-Chloe, nie mogę!
Mrużyłam oczy, gdy ciężkie krople leciały mi na twarz. Byłam cała mokra. Każdy tutaj był.
-Jedź do cholery! Zanim zmienię zdanie!
Złapał za moje policzki i pocałował mnie. Zdecydowanie za długo jak na taką sytuacje. Krople deszczu spływały nam do ust. Odsunęłam się lekko i gdy w sekundę pomyślałam, że za chwilę nie będę już czuć jego dotyku poczułam jednak strach.
-Kocham, Cię Justin.
Spojrzał na mnie jakby miał się za chwilę skończyć świat, a ja chciałam spuścił na dół wzrok.
-Ja ciebie też, Chloe. Jesteś całym moim światem.
W jednej sekundzie wplątał palce w moje włosy i poczułam na wargach jego język, a w drugiej odwrócił się a ja już nie czułam jego obecności. Poczułam jak serce podchodzi mi go gardła, gdy straciłam go z zasięgu wzroku.


__________________________________________
HEJ MIŚKI <3
ZASTANAWIAŁAM SIĘ CO MAM DALEJ POCZĄĆ XD IIIIIII... PO PRAWEJ STRONIE W KOLUMNIE POJAWIŁA SIĘ ANKIETA :) PYTANIE BRZMI: MAM ZAKOŃCZYĆ TO OPOWIADANIE NA TEJ CZĘŚCI, CZY MAM KONTYNUOWAĆ PISANIE I ROZPOCZĄĆ TRZECIĄ CZĘŚĆ? MAM W GŁOWIE DWA ZAKOŃCZENIA, ALE ZALEŻY CZEGO CHCECIE. JAKIEŚ OPINIE POJAWIAŁY SIĘ JUŻ WCZEŚNIEJ, ALE BARDZO PROSZĘ O WASZE ZDANIE ALBO POPRZEZ ODDANIE GŁOSU W ANKIECIE, ALBO W KOMENTARZU LUB JEŚLI WOLICIE U MNIE NA ASKU :) 
TO DLA MNIE WAŻNE I Z GÓRY DZIĘKUJĘ

33 komentarze:

  1. Mam nadzieje że Justin'owi się nic nie stanie. Rozdział jest genialny. Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak mogłaś skończyć w takim momencie!?!?!?!?
    Rozdział super.
    Rób część 3
    Ale spróbuj zrobić coś Justinowi to nie ręcze za siebie
    Czekam na więcej
    Kocham Cię Misia

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział super
    Czekam na więcej

    OdpowiedzUsuń
  4. Musisz zrobić część 3 nie możesz kończyć w takim momencie
    Czekam do następnego

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie nie i nie !!!!!!!!! Nie w tym momencie. Cala trzese sie ze strachu i stresu... ma byc trzecia czesc i musi skanczyc sie szczesliwie... blagam... az teraz mi serce bije tak mocno... boje sie myslec jak bys zakonczyla to opowiadanie na tej czesci... ale nie. 3 czesc bo chce widziec justina jako tatusia

    OdpowiedzUsuń
  6. Proszę dodaj kolejna cześć jak najszybciej Bo nie mogę sie doczekać co sie stanie (może jtr ? )����

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, Skarbie chyba nie dam rady dziś już nic dodać. Nie mam napisane kompletnie nic, a na dziś raczej nic już nie zdążę napisać :/ ;*

      Usuń
  7. Nie zabijaj Justina, to na pewno. Jak już chcesz możesz go lekko uszkodzić, ale to tyle ��i uwielbiam Twoje opowiadania więc fajnie by było z trzecia częścią bo nie często ktoś w ogóle pisze 3.. Ale tak żeby Justin żył �� love you ��

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie zgadzam sie na żaden koniec, tym bardziej nieszczęśliwy. Jak mówiłam znajdę cie 😂 Rodzisl świetny ❤

    OdpowiedzUsuń
  9. Chce ich razem?????? Żadnego wypadku ma nie być aha?????????????????????? Nie chce płakać ok??????? Chce ich więcej ale błagam zakończ ta część szczęśliwie a 3 rozpocznij o ich życiu jak taka zwykłą książkę, nie nie wiem co . Chyba się po płacze jak coś mu się stanie......

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli trzecia część, to myślę, że i tak nie będzie to tylko zwykła książka o ich życiu, bo byłoby to trochę nudne ;) Ale jakkolwiek zakończę to opowiadanie, to z wielkim bólem serca... <3

      Usuń
    2. Wiesz, mówiąc zwykłą książkę miałam na myśli coś wiesz takiego ciekawego raczej hah. Jakieś perypetie z ich życia. Jak miałoby się w trzeciej części ciągnąc jakies wydarzenia z Suzann czy wyścigami to byłoby już nudne. No ale kocham to wic tylko czekam i mocno trzymam kciuki :*

      Usuń
  10. Dlaczego ma się zakończyć smutno ? Nie przeżyje tego ☹️☹️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mówię czy smutno, czy nie smutno. nic nie mówię :)

      Usuń
  11. Czyli
    Mam rozumieć ze bedzie 3 cz ? ����

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raczej tak, ale nie na 100% Jeszcze nie podjęłam decyzji :)

      Usuń
  12. Błagam, niech Justin wyjdzie z tego cało. Właściwie nic się jeszcze nie stało a ja już mam przed oczami najgorsze scenariusze.
    Uważam też że powinnaś zrobić 3 cześć.
    Powodzenia w dalszym pisaniu.

    OdpowiedzUsuń
  13. Jezu jak ja cię kocham dziewczyno 😂💋❤❤❤ Wszystko ma być szczęśliwie zakończone !💓

    OdpowiedzUsuń
  14. Kochana to było genialne!! Łał serio, już dawno nie było takiej adrenaliny, fajnie że znowu jest cos o tych wyścigach 😍
    A i nie kończ tego!! Pisz 3 rozdział, 4,5,6 ile ci tam pasuje, ale nie kończ tego jeszcze bo ja się popłacze!!! 😫
    Kocham ich, tak samo jak twoje ff i ja nwm jak będę bez tego żyła!! 😥😫 Jak mi to zakończysz na tym rozdziale to nie skończy się to za dobrze 😂

    OdpowiedzUsuń
  15. Mam nadzieję, że to ff będzie pisane jak najdłużej bo jest genialne, serio ❤ Ten rodział również cudowny, czekam nn 💘

    OdpowiedzUsuń
  16. Ale nasz trzymasz w napięciu :-(

    OdpowiedzUsuń