21 sie 2016

Rozdzial 12

ROZDZIAŁ ZAWIERA SCENY EROTYCZNE

Była może jakoś już po drugiej w nocy a ja leżałam na łóżku z głową na kolanach Justina, bokiem do niego i popijałam czerwone wino, zagryzając je owocami. Justin siedział oparty o wysoko ułożoną stertę poduszek i też pił wino. Zajadałam się truskawkami, a Justin gładził moje udo, coraz wyżej unosząc prześcieradło i odsłaniając moje nagie ciało. Sam przykryte miał tylko uda, a ja chętnie podziwiałam jego tors ozdobiony czarnymi malunkami.
-Lubię ten pieprzyk.
-Który?
Spojrzałam na Justina, przyłapując go na tym, że gapi mi się na dekolt. Zaśmiałam się i naciągnęłam prześcieradło bardziej zasłaniając biust. Dłoń Justina nadal coraz bardziej odsłaniała moje uda. Uśmiechnął się szeroko i upił spory łyk wina. Nie chciało mi się spać, i mogłam leżeć tak do rana, nawet o niczym nie rozmawiając. Wystarczy, że po prostu czułam jego obecność.
-Masz ochotę zrobić coś szalonego?
Odwróciłam się przodem do Justina, opierając się łokciem o jego nogi, i odrzucając na bok włosy. Ja także upiłam łyk i odstawiłam kieliszek z powrotem na drewnianą okrągłą takce.
-Co masz na myśli mówiąc szalonego?
-Nie wiem, na przykład.. wyjechać w takie miejsce, gdzie moglibyśmy cały czas chodzić nago, nawet po plaży.
Zaśmiałam się, poprawiając prześcieradło. Z jednej strony trochę mi to do niego pasowało, ale z drugiej potrafił mnie zaskakiwać.
-Pozwoliłbyś na to, żebym chodziła tam bez jakiegokolwiek ubrania?
-Jasne, jeśli wykupiłbym całą plaże tylko i wyłącznie dla nas, w promieniu jakichś pięciu kilometrów. Kochalibyśmy się na plaży, pijali dobre wino.
-Jesteś wariat, wiesz? Do tego zboczony.
Justin zaśmiał się, udając zdziwionego.
-A o czym ma myśleć facet, mając przy sobie taką kobietę jak ty? Dobrze wiesz, że mógłbym nie wychodzić z Tobą z łóżka.
-To jednak choroba.
Wróciłam do swojej poprzedniej pozycji, śmiejąc się.
-Czy ty się ze mnie śmiejesz?
Justin zabrał drewnianą tace i odłożył ją na szafkę nocną.
-W takim razie zobaczymy jak będziesz śmiała się za chwilę.
Usiadłam szybko, zdając sobie sprawę z tego, że ma zamiar mnie łaskotać.
-Jeśli to zrobisz, śpisz dzisiaj sam! I jutro i za tydzień też.
Justin zaśmiał się, i podniósł, powodując że pościel opadła na łóżko, odkrywając go całego. Złapał mnie w pasie, zmuszając abym się położyła. Nadal przykryta byłam prześcieradłem, a Justin klęczał między moimi nogami.
-Okej, wygrałaś, ale.. chciałbym, żebyś coś zrobiła.
-Co takiego?
Złapał za moje ręce i ułożył je po obu dwóch stronach głowy, delikatnie przyszpilając je do materaca. Otworzyłam lekko usta. Jego penis ocierał się o wewnętrzną stronę mojego uda. Justin nachylił się nade mną, i przygryzł lekko płatek mojego ucha. Po chwili składał pocałunki tuż pod uchem, na linii mojej szczęki, na brodzie, na szyi. Zamknęłam oczy rozkoszując się tym uczuciem.
-Pozwól mi zobaczyć.
-Zobaczyć co?
Otworzyłam oczy, spoglądając prosto w jego pociemniałe, duże źrenice. Pokierował moją dłoń do mojego krocza i potarł nią dwa razy. Następnie zabrał moją rękę i zassał dwa moje palce.
-Justin..
-Zrób to, kochanie.
Justin złapał za prześcieradło i odsłonił moje piersi. Nachylił się znów i przejechał językiem po moim sutku, który momentalnie stwardniał. Jęknął, gdy przez przypadek dotknęłam jego członka, a następnie zaczęłam to o co poprosił. Zamknęłam oczy i odchyliłam głowę do tyłu.
-Cholera.
Czułam na sobie wzrok Justina, przeszywający mnie na wylot. Otworzyłam oczy i ujrzałam Justina z otwartymi ustami, przyglądającego się każdemu mojemu ruchowi.
-Spójrz co ty ze mną robisz.
Oparł się rękoma obok mojej głowy, ocierając swoim kroczem o moje. Dokładnie czułam jego twardą i gotową do działania męskość. Odepchnęłam go od siebie, podpierając się na rękach by wstać. Popchnęłam Justina na poduszki i usiadłam na nim okrakiem. Chwyciłam jego penisa w dłoń, i przejechałam kilka razy po całej jego długości. Chwilę potem opadałam powoli na niego, czując jak wchodzi we mnie całą swoją długością. Jęknęłam cicho, zaczynając poruszać się w górę i w dół.
-Cholera, Chloe.
Oparłam dłonie po oby dwóch stronach jego głowy i zaczęłam całować go namiętnie i długo. Jego dłonie ściskały boleśnie moje pośladki, a ja cały czas się poruszałam. Justin zamknął oczy a ja zaczęłam jak najszybciej poruszać tyłkiem. Justin wydawał z siebie ciche jęki, a ja robiłam się coraz bardziej mokra. Poczułam nagle lekki zawrót głowy. Czułam w środku ciepło, i wiedziałam, że to od wina. Justin podniósł się nagle, przybierając pozycje siedzącą, i objął mnie mocno w pasie.
-Jesteś niesamowita wiesz?
Mówił między pocałunkami, a ja uśmiechałam się, cały czas się poruszając. Przeniosłam usta na jego szyję, delikatnie przejeżdżając po niej językiem. Justin przycisnął mnie mocno w dół, a ja odchyliłam głowę do tyłu, wydając z siebie urywany krzyk. Czułam, że zbliżam się ku końcowi, a moje myśli nie potrafiły zebrać się w jedną całość. Zamknęłam oczy, otwierając szeroko usta. Justin złapał mnie za szyję, przejeżdżając kciukiem po mojej dolnej wardze.
-Spójrz na mnie.
Przygryzłam delikatnie opuszka jego palca i spuściłam na niego wzrok. Zamknęłam usta zasysając jego palca, a Justin jęknął gardłowo ściskając mój pośladek. Na samą myśl o jego orgazmie, sama odchyliłam głowę do tyłu, a moje ciało zaczęło drżeć. Uśmiechnęłam się, gdy Justin przygryzł mojego sutka, lekko na niego dmuchając. Obydwoje oddychaliśmy głośno i nierówno.
-Wow, ciągle mnie zaskakujesz.

***

Wpakowałam zakupy do bagażnika, i wyciągnęłam z tylnej kieszeni spodenek dzwoniący telefon. Maggy.
-Hej, Chloe.
Oparłam się o samochód, przyglądając się moim poobijanym nogom. Skąd to zadrapanie wzięło się na moim kolanie? Byłam pewna, że rano jeszcze tego nie miałam. Był dziś naprawdę ładny dzień i mocno świeciło słonce, mimo że wiatr nie wkomponował się w tą całą harmonie. Miałam w końcu okazję wyciągnąć swoje ulubione dżinsowe spodenki z kolorowymi kieszeniami, dobierając do tego czerwono- czarną koszulę w kratę Justina. Była za wielka, ale dzięki temu dodawała charakteru.
-Hej. Dlaczego tak długo się nie odzywałaś?
Oczywiście mogłam zrobić to pierwsza, ale pomyślałam, że skoro nic nie powiedziała mi o kłótni z Dylanem, potrzebowała więcej czasu. Chciałam być wyrozumiała, ale wydawała się być smutna.
-Przepraszam. Masz może dzisiaj  czas? Wiem, że jest piątek i pewnie chciałabyś spędzić go z Justinem, ale wyjeżdżam w niedzielę do ojca, i nie będzie mnie cały tydzień.
-Wyjeżdżasz do taty?
Odepchnęłam się od samochodu, poprawiając słoneczne okulary. Z tego co wiem, mieli średnie relacje i naprawdę nie była u niego masę czasu. Czy to miała być ucieczka przed Dylanem? Nie zdawałam sobie sprawy, że to może być aż tak poważna sprawa. Co prawda Justin wspominał coś o weekendzie, ale nie mogłam jej zostawić.
-Chcę odpocząć, ale tak naprawdę. Spotkamy się?
-Jasne, załatwię to. Dam znać dobrze?
-Dziękuję, kocham Cię.
-Ja ciebie też, Maggy. Do zobaczenia.
Rozłączyłam się i przyłożyłam telefon do ust w zamyśleniu. Cholera, mogłam od razu do niej zadzwonić. Wsiadłam szybko do auta i odpaliłam silnik. Sięgnęłam po pasy, ale w połowie zamarłam. Zgasiłam szybko samochód i wyskoczyłam z niego jak poparzona. Tego było za wiele. Miałam dość śledzenia mnie przez tą sukę. Trzasnęłam drzwiami i podeszłam szybkim krokiem do Susan.
-Dasz mi spokój? Przestań w końcu za mną łazić.
Dziewczyna wyrwała rękę z mojego uścisku i poprawiła torebkę na ramię.
-Radzę Ci, żebyś się do mnie nie zbliżała.
Nie rozumiałam za bardzo o co jej chodzi, przecież to ja mogłabym jej tak powiedzieć.
-Susan, wiem, że to ty wysyłałaś wiadomości, widziałam Cię, więc przestań już kłamać!
 -Jasne, że wiesz. I nie musisz mi tego powtarzać, wyraźnie zrozumiałam co powiedział mi Justin. Zresztą bardzo dobitnie.
Co? Justin rozmawiał z nią? Kiedy? I dlaczego nic mi o tym nie powiedział. Susan spoważniała nagle i podeszła do mnie bliżej.
-Nic nie wiesz, prawda?
Dziewczyna zdjęła z oczu okulary przeciwsłoneczne, a ja otworzyłam usta ze zdziwienia. Miała podbite oko, i dopiero teraz zauważyłam, że lekko rozciętą wargę.
-Co to ma znaczyć?
-Nie zostawię tego tak. Zapłaci za to co mi zrobił.
Nie mogłam uwierzyć własnym uszom.
-O czym ty do cholery mówisz?
Krzyknęłam a Susan wzdrygnęła się. Założyła kosmyk włosów za ucho i spojrzała mi prosto w oczy.
-Ty naprawdę nic nie wiesz..
-Kto Ci to zrobił?
-Justin. Był u mnie kilka dni temu. Zapytaj go o to, to ci powie. Kazał mi zostawić cię w spokoju i trzymać się od ciebie z daleka. Masz racje, to było celowe, ale chciałam mu to wszystko wyjaśnić. Powiedziałam coś co mu się nie spodobało i złapał mnie za rękę, zaczęłam się wyrywać, a on popchnął mnie na ziemie. Uderzyłam głową w stół w kuchni, nie miałam jak się bronić. To on mi to zrobił!
-Nie..
Mówiła tak szybko, że miałam wrażenie, że przestała oddychać. Pociągnęła nosem, jakby zaraz miała się rozpłakać.
-Podniosłam się, a Justin przestraszony zaczął mnie przepraszać, i się do mnie dobierać. Zaproponował mi seks w zamian za to, że będę milczeć.
Czułam, że brakuje mi powietrza, a klatka piersiowa ogranicza moje wdechy. O czym ona do cholery mówiła.. Cofnęłam się i odwróciłam idąc pośpiesznie w stronę samochodu.
-Nie zostawię tego!
Krzyknęła za mną, ale w głowie cały czas odtwarzał mi się nasz dialog. Nie mogłam skupić się na niczym innym. Odpaliłam silnik i odjechałam szybko, nie patrząc nawet w jej kierunku. Czułam, że trzęsą mi się ręce i nogi. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w jego domu i zabrać stamtąd wszystkie swoje rzeczy. Nie wiedziałam co mam myśleć, po prostu miałam pustą głowę. Czułam, że za chwilę wybuchnę płaczem, ale z jakiegoś niewytłumaczalnego powodu powstrzymywałam się. Gdy dojechałam zaparkowałam auto przed garażem i wyszłam z niego trzaskając drzwiami. Ruszyłam do sypialni ściągając z siebie jego koszulę i nakładając swoją bluzkę. Prawie że wbiegłam do łazienki zabierając wszystkie swoje rzeczy, pakując je do torebki.
-Chloe?
Usłyszałam głos Justina i wyszłam z powrotem do sypialni. Nie spodziewałam się go, ale stał już obok łóżka, przyglądając się mojej torbie.
-Co Ty robisz?
-Odsuń się.
Przeszłam obok niego, trącając go ramieniem. Wpakowałam kosmetyki i zapięłam torbę.
-Chloe, co ty wyprawiasz? Dlaczego się pakujesz?
Wyprostowałam się i spojrzałam na niego. Był zdezorientowany i nie wiedział co się dzieje. Postanowiłam w takim razie wszystko mu wyjaśnić.
-Byłeś u niej.
Podeszłam do niego jeszcze bliżej, i z całych sił popchnęłam. Nie mogłam na niego patrzeć.
-O kim Ty mówisz, Chloe?
Pchnęłam go jeszcze raz, i zaczęłam walić pięściami w jego klatkę piersiową.
-Jesteś zwykłym, totalnym dupkiem. Jesteś nikim.
Justin złapał mnie za nadgarstek, i przysunął się do mnie. Robił się zły.
-Co ci odbiło? Nie rozumiem..
-Chciałeś zaciągnąć ją do łóżka. Przelecieć, i udawać, że nic się nie stało? Jesteś największym palantem z jakim miałam kiedykolwiek do czynienia.
Powiedziałam spokojnie, przerywając mu i cały czas patrząc mu prosto w oczy.
-O kim Ty kurwa mówisz, co? O czym ty pieprzysz?
-Widziałam co jej zrobiłeś. Widziałam się z Susan, wiem że u niej byłeś!
Chciałam go wyminąć ale Justin złapał mnie znowu za rękę i pociągnął do siebie tak, że wpadłam na jego ciało.
-Puść mnie, to boli!
Poluźnił uścisk i złapał mnie za drugie ramię tak, żebym na niego spojrzała. Miałam ochotę się rozryczeć
-Byłem u niej, ale tylko po to, żeby powiedzieć, że ma dać ci spokój! Nic jej nie zrobiłem, rozumiesz? Jakie przelecieć, jakie zaciągnąć do łóżka, czy ty siebie słyszysz? Ona kłamie, wierzysz jej?!
-Wszystko mi powiedziała. Puść mnie, i daj mi spokój, rozumiesz?
-Nie puszcze cię, dopóki nie dotrze do ciebie, że nic nie zrobiłem.
Spuściłam głowę, czując jak łzy spływając mi po poliku. Justin przytulił mnie do siebie, ale ja próbowałam się wyrwać. Na nic.
-Nie ważne, daj mi spokój, chce wyjść stąd.
-Chodź.
Ścisnął mój nadgarstek i ruszył do drzwi.
-Puść mnie!
-Zamierzam to wszystko wyjaśnić. Właśnie teraz. Ty jedziesz ze mną.
-Co? Puść mnie bo zacznę krzyczeć.
Justin odwrócił się i podniósł mnie obejmując w pasie.
-Krzycz, proszę bardzo.
Próbowałam się wyrywać, ale to kompletnie nic nie dawało. Justin wyszedł ze mną z domu i na siłę wsadził mnie do samochodu.
-Spróbuj tylko wyjść.
Trzasnął drzwiami i obszedł samochód, szybko do niego wsiadając. Poczułam strach.

***

-Przestań!
Krzyknęłam, gdy zaczął walić w drzwi tak głośno, że bałam się, że ktoś zaraz wezwie policje. Nie słuchał co mówię, jakby wcale mnie tam nie było. Drzwi otworzyły się, i ujrzałam rozczochraną Susan. Jej mina była obojętna, tak jakby się nas spodziewała. Ruszyła do kanapy i rozłożyła się na niej, śmiejąc się. Justin pociągnął mnie za sobą, wchodząc do salonu. Na stole stała butelka wypitej do połowy wódki. Byłam zdziwiona, bo widziałam się z nią zaledwie dwie godziny temu. Była pijana i nie zwracała uwagi na naszą obecność.
-Masz mi wyjaśnić w co ty pogrywasz? Zapewniam, nie uda ci się to.
Justin krzyczał do niej, ale Susan tylko się śmiała. Uspokoiła się nagle i podniosła się do pozycji siedzącej.
-Jesteś taka naiwna.
Znieruchomiałam, gdy na mnie spojrzała. Miałam ochotę po prostu do niej podejść i wytargać ją za te chude włosy. W sekundę dotarło do mnie, że to wszystko co od niej usłyszałam, to jedno wielkie kłamstwo.
-Jesteś zwykłą zdzirą.
Chciałam ruszyć w jej kierunku, ale Justin złapał mnie w pasie i szybko odciągnął w swoją stronę. Susan wstała z kanapy i chwyciła w rękę butelkę. Upiła z niej wielki łyk, krzywiąc się i zasłaniając ręką usta.
-Powiedz jej, że to wszystko nie prawda.
Uśmiechała się, a Justin był coraz bardziej wściekły.
-Gadaj!
Wydarł się, aż się przestraszyłam. Nadal trzymał mnie kurczowo. Podeszła do komody i otworzyła górną szufladę. Wyciągnęła z niej jakieś zdjęcie i uśmiechnęła się szeroko. Spojrzałam na Justina, a potem z powrotem na nią. Miała na sobie szary, wygnieciony szlafrok i wyglądała jakby była nałogową alkoholiczką. Nie docierało do mnie jak to było możliwe, skoro dopiero co udawała poszkodowaną na środku chodnika. Była niezłą aktorką. Rzuciła zdjęciem na stół, a ja ruszyłam do przodu, wyrywając się z uścisku. Pozwolił mi na to, ale czułam , że i tak stoi kilka centymetrów za mną. Na zdjęciu byli Susan i Justin, przytuleni do siebie. Przełknęłam głośno ślinę, gwałtownie cofając się i opierając o tors Justina. Poczułam ciarki, gdy położył dłoń na moim ramieniu.
-Susan, czego ty ode mnie chcesz? Co ci takiego zrobiłam, że mnie nienawidzisz?
Staram się mówić spokojnie, ale jej uśmieszek zaczynał irytować mnie coraz bardziej.
-Zabrałaś mi go, rozumiesz?
-Nigdy nie byłem twój! Jesteś wariatką!
Justin stanął przede mną, przysuwając się do niej na centymetry.
-Jesteś nienormalna, rozumiesz? Nie zepsujesz mojego związku. Jesteś zwykłą..
Przerwał, gdy złapałam go dłoń. Chciałam stąd jak najszybciej wyjść. Chciałam cofnąć się do tyłu, ale Susan zaczęła mówić. Prawie, że krzyczeć.
-Oby dwoje jesteście siebie warci! Skłamałam. Ale chciałam, żebyś miała nauczkę. Pojawiłaś się tutaj i wszystko mi zabrałaś!
-Nie zabrałam Ci niczego, nie rozumiesz? Justin jest dorosły i podejmuje swoje decyzje, a ty jesteś obrzydliwa! Brzydzę się tobą!
-Jesteś zwykłą dziwką.
Tego było za wiele. Złapałam za butelkę i rzuciłam nią w kierunku Susan. Miała szczęście, że zdążyła się odsunąć, a szkło rozbiło się o ścianę.
-Cholera, Chloe co Ty wyprawiasz?
Pchnęłam ją, ale Justin podniósł mnie i odwrócił w inną stronę, idąc w kierunku drzwi.
-Justin, puść mnie! Słyszysz? Zabije ją, przysięgam.
Przy samych drzwiach odwrócił się, a ja spojrzałam na jej wystraszoną minę. Spoważniałam, gdy zauważyłam rozbitą na milion kawałeczków butelkę. Łzy zaczęły spływać mi po policzkach, a Justin trzasnął drzwiami i wyszedł ze mną na zewnątrz. Postawił mnie dopiero przy samochodzie. Nie mogłam wydusić z siebie ani jednego słowa, krztusiłam się łzami. Oparłam się o samochód i spojrzałam na wystraszonego Justina.
-Nie chciałam tego zrobić.
Poczułam jak łza wpada mi za koszulkę, a Justin podszedł do mnie i mocno mnie przytulił, głaskając po włosach.
-Nie chciałam zrobić jej krzywdy.
-Wiem, ciiii.
Zamknęłam oczy, a Justin pocałował mnie w czoło. Podniosłam na niego wzrok i zaczęłam uderzać w niego pięściami. Nie wiem dlaczego, ale chciałam, żeby go zabolało.
-Chloe, już spokojnie.
Złapał za moje nadgarstki, tym razem delikatnie, i przyłożył je do swoich ust. Uspokoiłam się, patrząc mu w oczy. Dlaczego uwierzyłam na słowo tej wariatce?
-Przepraszam.
-Ciiii.
-Nie. Przepraszam, że jej uwierzyłam. Jak mogłam być tak głupia?
Justin złapał w dłonie moje policzki, zmuszając, żebym na niego spojrzała. Uśmiechał się lekko. Wiedziałam, że próbuje mnie pocieszyć. Jak ja mogłam do cholery jej uwierzyć?
-Wiem jaka to manipulatorka. Nie musisz się obwiniać, rozumiem Cię. Dlatego nie miałem zamiaru odpuścić, nie mogłem tak po prostu pozwolić, żebyś się spakowała i wyszła.

Stanęłam na palcach i pocałowałam go bez namysłu.  Nie mogłam tego zrozumieć, dlaczego miałam takie szczęście mieć go obok siebie.
_____________________________________________
ZAPRASZAM DO SIEBIE <3 ASK.FM
MAM NADZIEJĘ, ŻE SIĘ PODOBAŁO I ZOSTAWISZ COŚ PO SOBIE  ;*

3 komentarze:

  1. Jesteś niesamowita 😍😍 To co piszesz jest najlepszym opowiadaniem jakie czytałam 💗 Uwielbiam sposób w jaki piszesz 👑💞

    OdpowiedzUsuń
  2. Jezu tyle emocji w tym rozdziale♥i ile erotyki! O mój Boże ♥

    OdpowiedzUsuń