Siedziałam w kuchni i popijałam herbatę, oglądając
gazetkę z jakiegoś marketu. Justin jeszcze spał, a Maggy z Dylanem wybierali
się w odwiedziny do cioci Dylana w mieście.
-Za dwie godziny powinniśmy być.
Maggy wparowała do kuchni skacząc na jednej nodze i
zapinając sandałki. Uśmiechnęłam się, gdy zobaczyłam jej rozczochraną fryzurę. Powinna być gotowa
za dziesięć minut, a nawet nie jadła śniadania. Podsunęłam w jej stronę
talerzyk z tostami, które przed chwilą dla niej zrobiłam, i swoją herbatę.
-Zjedz.
-Denerwuje się, tej cioci jeszcze nie znam.
Przyglądałam się jak w pośpiechu łapie za tosta i biegnie
do salonu, by po chwili wrócić ze szczotką do włosów w ręce. Zaśmiałam się i
wstałam, wskazując jej głową, żeby usiadła.
-Jesteś kochana Chloe, wiesz o tym, prawda?
Siadła na krzesło, a ja zabrałam się za rozczesywanie jej
włosów. Nie byłam dzisiaj jakoś specjalnie do życia. Wszystko mnie bolało, a
myśl, że miesiączka nie pomoże mi w jutrzejszym pierwszym dniu w pracy,
wywoływała u mnie panikę. Moje włosy także nie były dzisiaj w najlepszym
stanie, ale nie chciało mi się nad tym rozmyślać. Związałam je w luźnego
kucyka, wskoczyłam w dresy i koszulkę Justina, gotowa do zaszycia się na
kanapie w salonie. Pogoda od wczoraj nie poprawiła się, więc dzień ten zapowiadał
się nie ciekawie.
-Gotowe.
Pocałowałam Maggy w głowę i oddałam jej szczotkę.
Przytuliła mnie w pośpiechu i biegiem ruszyła na górę. Zaśmiałam się, gdy
właśnie w tym samym czasie zniecierpliwiony Dylan wparował do domu z dworu.
-Widziałaś gdzieś Maggy?
-Daj jej dwie minutki.
Zaśmiałam się, a Maggy zbiegła ze schodów zakładając na
siebie w biegu granatową marynarkę. Muszę przyznać, że wyglądała jednocześnie
elegancko i dziewczęco. Była piękna, zazdrościłam jej tych bujnych włosów.
Podbiegła do Dylana i pocałowała go w policzek.
-Na razie Chloe, niedługo będziemy.
Pomachałam jej i zostałam sama. Pomyślałam, że zrobię
Justinowi śniadanie i podeszłam do lodówki. Nie było w niej za dużo, ale miałam
wszystko, żeby zrobić pyszną jajecznicę. Żadnej filozofii. Rozbijając jajka na
patelni zastanawiałam się w jak bardzo trudnej sytuacji jestem. Bałam się
jutrzejszego dnia, i chciałam być już w domu. Miałam jednak szczęście, że będę
miała przy sobie Nathana. Byłam mu naprawdę wdzięczna, bardzo dużo mi pomógł.
Szkoda jedynie, że Justin tego nie dostrzegał, a skupiał się jedynie na tym, że
Nathan spojrzał się na mnie zbyt za długo. Naprawdę dużo bym dała, żeby
polubili się nawzajem. Podskoczyłam nagle, gdy Justin złapał mnie w pasie.
Odsunęłam się, wydobywając się z jego uścisku.
-Nie strasz mnie.
Podszedł do mnie ponownie i złapał za ramiona, delikatnie
mnie głaszcząc.
-Skarbie to tylko ja, nie chciałem Cię tak przestraszyć.
Pocałował mnie w czoło, a ja uśmiechnęłam się lekko.
Przyłapałam się na tym, że mój oddech uspokajał się. Naprawdę nie wiedziałam
dlaczego przestraszyłam się tak bardzo. Stał w samych bokserkach i uśmiechał
się zaspany. Wyglądał uroczo, ja także uśmiechnęłam się szeroko. Poczułam jak
jego dłonie wędrują w kierunku mojego tyłka i lekko go od siebie odepchnęłam.
Czułam się niekomfortowo. Było tak za każdym razem, ale zawsze musiałam
tłumaczyć to Justinowi wprost.
-Co się dzieje? Coś nie tak?
-Nic, przepraszam.
-Na pewno?
-Po prostu to nie najlepszy moment, na takie pieszczoty.
Odsunęłam się i oparłam o blat.
-Masz miesiączkę?
Zaśmiałam się w duchu, był bezpośredni. Objął mnie za
szyję i pocałował czule w czoło.
-Moje biedactwo, coś Cię boli?
Zaśmiałam się, obejmując go w pasie.
-Nie jest najgorzej. Siadaj do stołu, bo przypalę twoje
śniadanie.
Justin złapał w dłonie moje policzki i zaczął składać
pocałunki na całej mojej twarzy. Zaczęłam się śmiać, odpychając go od siebie.
-W takiej sytuacji to ja powinienem robić śniadanie
Tobie.
-Jadłam.
Wyciągnęłam talerzyk z szafki, a Justin usiadł do stołu.
Chciało mi się śmiać samej do siebie, bo szczerze Justin poprawił mi humor.
Samym sobą, zawsze był bardzo opiekuńczy, gdy miałam takie dni.
-Nie mam nic przeciwko temu, że pomyliłaś chyba walizki,
bo wyglądasz naprawdę uroczo w moich ubraniach. Ale proszę Cię, tylko nie zabij
się o te nogawki.
Chwyciłam za talerzyk i spojrzałam na spodnie.
Rzeczywiście były dużo za długie, ale było mi w nich bardzo wygodnie. I to nie
zmieni się chyba nigdy. Jego garderoba była wprost idealna dla mnie w takie
dni. A ich zapach łagodził wszystko.
-Przepraszam, ale potrzebowałam ich dzisiaj.
Postawiłam przed nim śniadanie i usiadłam naprzeciwko
niego.
-Kochanie, możesz w nich chodzić kiedy tylko masz na to
ochotę.
Uśmiechnęłam się, przyglądając się Justinowi. Nie
myślałam nawet, że jest aż taki głodny. Ucieszyłam się, gdy zaproponował mi
film, na jaki tylko mam ochotę. Te dni nie były jednak aż tak straszne, jeśli
miało się przy sobie Justina.
***
Justin
Zerkałem co chwilę na Chloe, obserwując drogę. Było już
dość późno, i pożałowałem, że nie wyjechaliśmy
trochę wcześniej. Chloe potrzebowała odpocząć a jutro miała ważny dzień.
Siedziała z podwiniętymi nogami i trzymała się na brzuch, gapiąc się za okno.
Wpakowała w siebie już chyba pół opakowania tabletek przeciwbólowych, a i tak
wyglądała strasznie. Nienawidziłem widzieć jej w takim stanie.
-Czujesz się lepiej?
Spojrzała w moją stronę i pokiwała twierdząco głową,
lekko się uśmiechając. Mimo wszystko nie byłem tego do końca pewien. Poprawiła
włosy za ucho i wróciła do patrzenia się w szybę.
-Może masz na coś ochotę, mogę się gdzieś zatrzymać.
-Dziękuję, ale chcę być jak najszybciej w domu.
Sięgnąłem po jej dłoń, a Chloe splątała nasze palce.
-Zostanę dzisiaj z Tobą na noc, jeśli się zgodzisz.
-Bardzo chętnie.
Uśmiechnęła się szczerze i oparła wygodnie na siedzeniu.
Była taka delikatna i wrażliwa. Cieszyłem się, że mogę się nią opiekować,
sprawiało mi to dużo radości. Postanowiłem już więc na pewno, że pojadę jutro
do Susan. Musze się z nią spotkać i wyjaśnić jej parę rzeczy. Nie mogę
pozwolić, żeby Chloe cierpiała przez nią w jakikolwiek sposób. Chciałem
rozmówić się z nią raz na zawsze. I zrobię to zaraz po tym, jak odwiozę Chloe
do jej pracy. Zaparkowałem pod domem Chloe i zgasiłem silnik. Chciałem się
odezwać, ale zdałem sobie sprawę, że zasnęła. Wysiadłem z auta, po cichu
zamykając drzwi. Obszedłem szybko auto, i otworzyłem drzwi po stronie Chloe.
Podniosłem ją na ręce, i ostrożnie wyciągnąłem.
-Nie masz kluczy.
Odezwała się, a ja zamarłem. Jakby nie było, miała racje.
-Powiedz gdzie są to je wyciągnę.
-W kurtce. Justin możesz mnie postawić, dam sobie radę.
Wróciłem do auta i bez problemu poradziłem sobie z
wyciagnięciem kluczy. Chloe objęła moją szyję i pocałowała mnie w policzek.
Zamknęła zaspana oczy, a ja wszedłem do domu i od razu udałem się do jej
sypialni. Zapaliłem lampkę i odsunąłem
pościel, kładąc Chloe do łóżka.
-Dziękuję.
Wyciągnęła się na łóżku a ja usiadłem obok i uśmiechnąłem
się na jej widok. Zdałem sobie sprawę, że tęsknie za jej ustami, i przez cały dzień
nie miałem okazji ich zasmakować. Chciałem być ostrożny, żeby Chloe wiedziała,
że to szanuje. Ale teraz nachyliłem się i pocałowałem ją lekko w usta. Ku
mojemu zaskoczeniu Chloe złapała moje policzki i odwzajemniła pocałunek. Długo
i namiętnie.
-Śpij myszko.
Przykryłem ją zimną jeszcze pościelą, a Chloe skuliła się
zamykając oczy. Była takim moim małym aniołkiem. Cieszyłem się, że to ja mogę
przyglądać się temu jak zasypia.
***
Zapukałem do drzwi i cofnąłem się o krok. Dobrze pamiętałem tą klatkę i szczerze
nie chciałem tu być. Wiązała ze sobą wspomnienia, które wolałem zapomnieć,
jednak nie wszystko szło po mojej myśli. Pomyślałem nagle, że to zły pomysł tu
przychodzić, i wyciągnąłem szybko dłoń, aby zapukać ponownie. Zanim na dobre
postanowię zrezygnować. Nie zdąrzyłem jednak zamknąć dłoni w pięść, a drzwi
otworzyły się. Ujrzałem Susan, i tak szybko jak otworzyła, tak szybko chciała
się wycofać.
-Wpuść mnie.
Zastawiłem drzwi nogą, by nie mogła zamknąć ich do końca.
Dzieliła nas mała szpara.
-O czym chcesz rozmawiać?
-Pozwól mi wejść, wszystkiego się dowiesz.
Pchnąłem lekko ciemną powłokę, a Susan odpuściła,
pozwalając mi wejść do środka. Nie miałem zamiaru się z nią użerać, i od razu
wszedłem do salonu. Wziąłem jednak szybko głęboki oddech, nie chcąc być za
bardzo nie miły ani jej przestraszyć.
-Wiem, że to Ty wysłałaś te smsy.
-O czym ty mówisz?
Stanęła naprzeciwko mnie, krzyżując ręce na piersi. Zaciskałem
zęby powstrzymując się sam nie wiem przed czym. Nie chciałem powiedzieć ani
zrobić nic nie potrzebnego.
-Nie udawaj. Wiem, gdzie byłaś jeszcze dzisiaj, i że nas
śledzisz. Nie dajesz spokoju Chloe. Jaki masz powód?
-To nie tak.
-A jak?!
Wydarłem się a Susan drgnęła. Wbiła wzrok w podłogę,
siadając na oparciu brązowej kanapy.
-Wyjaśnię Ci.
Mówiła dużo ciszej, a mnie roznosiło. Miałem ochotę
złapać za coś i rzucić tym o ścianę. Byłem jednak bardzo ciekaw co ma mi
mądrego do powiedzenia.
-Wtedy w barze, gdy pojechaliśmy do mnie..
-Nic się nie wydarzyło!
-Wiem!
Odkrzyknęła i wstała, wbijając we mnie swój wzrok.
-Po prostu myślałam.. że to wszystko może wrócić, to co
było kiedyś.. że znów możemy być razem, przecież było nam dobrze.
-Susan, łączył nas tylko i wyłącznie sex. To się
skończyło dawno temu, nie pozwolę Ci spieprzyć mojego związku z Chloe.
Podniosła na mnie wzrok, wpatrując się wielkimi oczami.
Jakim cudem, śledząc nas, nie doszła do tego, że znów jesteśmy razem, była
ślepa czy co?
-Ja czułam coś więcej, ale nie chciałam tego psuć,
rozumiesz? Nie chciałam tego tracić, bo było mi naprawdę dobrze. Wiedziałam, że
nie zamierzać pakować się w związki, więc nie mogłam być nachalna. Ale ona
nagle wszystko zmieniła.. Jak!? Co ona do cholery ma czego ja nie mam!
Podeszła do mnie, stojąc teraz kilka centymetrów ode
mnie. Widziałem w jej oczach zbierające się zły, ale nie było mi jej szkoda.
Nie robiło to na mnie wrażenia, wiedziałem dobrze jak wyglądają jej zagrania.
-Nigdy taki nie byłeś. Czuły, opiekuńczy, troskliwy..
okazywałeś jej to, chociaż nie zrobiła kompletnie nic! Pojawiła się znikąd.
Później zrozumiałam, że nie chcę już tylko sexu. Chciałam, żebyś dla mnie też
taki był.
Chciała złapać mnie za dłoń, ale szybko się wycofałem.
Gniew rósł we mnie nieoczekiwanie szybko, nie chciałem tego słuchać, ani znosić
jej dotyku.
-Chloe jest inna. Kocham ją za to, że nie jest Tobą.
Wystarczająco zniszczyłaś jej życie, a teraz znów zamierzasz wchodzić w nie ze
swoimi butami? Zostaw ją w spokoju.
-Ta suka zapłaci za to, że mi Cię zabrała.
Złapałem za jej nadgarstek, i pociągnąłem w swoją stronę.
Krzywiła się z bólu, próbując zabrać od siebie moją rękę. Poczułem ból w
szczęce, gdy zacisnąłem zęby, żeby się powstrzymać.
-Jeszcze raz ją tak nazwiesz, a słono tego pożałujesz.
-Justin ja Cię kocham, nie możesz mi tego robić!
Puściłem ją i odsunąłem się wystarczająco daleko. Nie mogłem
tego słuchać. Płakała, pocierając nadgarstek.
-Jeśli nie zostawisz Chloe w spokoju, zemszczę się.
Jeżeli z jej głowy spadnie chociaż jeden włos, lub poczuje się niebezpiecznie z
twojego powodu, źle się to dla ciebie skończy.
Ruszyłem do drzwi, ale gdy złapałem za klamkę,
zatrzymałem się. Szlochała, krzycząc w moim kierunku.
-Nie rozumiem dlaczego jesteś dla mnie takim zimnym
draniem. Nigdy nie dbałeś o mnie tak jak o nią. Zresztą nigdy tego nie robiłeś…
będę walczyć o ciebie Justin, ja Cię kocham, rozumiesz?
Wyszedłem pospiesznie i trzasnąłem drzwiami. Chciałem jak
najszybciej znaleźć się na świeżym powietrzu. Znaleźć się obok Chloe. Poczułem
ogromna potrzebę mieć ją przy sobie. Wsiadłem do auta i odpaliłem silnik.
Poczułem ukłucie w klatce piersiowej, na myśl, że mogłem zrobić jej krzywdę. W
reakcji na to, że to ona mogła skrzywdzić Chloe. Wrzuciłem bieg, spoglądając na
zegarek. Było po siedemnastej.
***
Chloe
Odrzuciłam na bok koc i odstawiłam kubek na stół, gdy
usłyszałam, że ktoś podjechał pod dom. Podbiegłam do drzwi, i gdy je tylko
otworzyłam, ujrzałam w nich Justina z siatkami. Chciałam zarzucić mu ręce na
szyję, ale wolałby chyba najpierw odłożyć zakupy.
-Cześć kochanie. Jak czuje się moja księżniczka?
Wszedł do kuchni, a ja zamknęłam za nim drzwi. Postawił
rzeczy na stole, a ja podeszłam do niego i objęłam go w pasie. Odgarnął z
twarzy moje potargane włosy i pocałował mnie.
-W porządku, ale nie musiałeś mi robić zakupów.
Puściłam go i podeszłam do siatek. Justin ściągnął kurtkę
i wyciągnął z jednej z nich mleko.
-Muszę o Ciebie dbać. Masz ochotę na kakao?
-To dzisiaj mój czwarty kubek, ale tak, chętnie.
Nastawił mleko na gaz, i wziął się za rozpakowywanie
reszty. Poczułam się jakbym była małym dzieckiem, i nie potrafiła nic zrobić.
Ale uwielbiałam, gdy Justin taki był. Było tak przez większość czasu, więc
byłam szczęściarą.
-Justin, czekoladki? Błagam Cię zabierz to ode mnie, bo
zjem naraz całe opakowanie. Nienawidzę tego.
Justin zaśmiał się, a ja odsunęłam od siebie pudełeczko i
siadłam zrezygnowana.
-Możesz zjeść nawet dwa.
Spojrzałam na niego z przymrużonymi oczami, a Justin
puścił mi oczko.
-Jak poszedł pierwszy dzień w pracy?
Justin krzątał się po kuchni, a ja siedziałam i obserwowałam
jak swobodnie wszystko odnajduje. Sama jeszcze do końca nie wiedziałam gdzie co
leży.
-Było lepiej, niż się tego spodziewałam. Poznałam tych
ludzi, to naprawdę świetne dzieciaki. Dobrze, że Nathan był ze mną.
Podniosłam szybko wzrok na Justina, i chodź stał do mnie
tyłem, widziałam, że napiął mięśnie. Mogłam jakoś inaczej dobrać słowa. Nie
odpowiadał, więc postanowiłam kontynuować, zmieniając przy tym temat.
-Będę pracować w poniedziałki, wtorki i czwartki.
-Nathan będzie tam każdego dnia?
Wstałam i podeszłam do niego, obejmując go w pasie i
przykładając policzek do jego pleców.
-Przez pewien czas, tak. A Ty co dziś robiłeś?
Justin odwrócił się do mnie i przytulił mnie.
-Siedziałem w warsztacie, kumpel całkowicie rozwalił
przód.
-Cały dzień pracowałeś?
Podniosłam na niego wzrok, i poczułam, że lekko się spiął.
Pocałował mnie szybko, żeby odwrócić od tego moją uwagę. Splątał nasze palce, ruszając
do salonu.
-Nie, byłem z Dylanem. To co oglądamy jakiś film? Na co
masz ochotę?
-Nie musisz tego robić.
Uśmiechnęłam się, a Justin rozłożył przede mną koc i
kazał wpakować się na kanapę.
-Czego?
-Oglądać ze mną filmów. Wiem, że tego nie lubisz.
-Naprawdę chcę obejrzeć dzisiaj film z Tobą. Obiecuję, że
dotrwam do końca. Idę po kakao.
Pocałował mnie w czoło i ruszył do kuchni.
__________________________________
PRZECZYLAŁE/AŚ? ZOSTAW PROSZĘ PO SOBIE KOMENTARZ <3
Świetny i taki romantyczny rozdział,czekam na takie ♥
OdpowiedzUsuńOoo , oni są tacy słodcy 😍💘 Mega jak zwykle 💓
OdpowiedzUsuńJak ja to kocham ❤️❤️😍😍😘😘
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział . czekam na nn. <3
OdpowiedzUsuńJak zawsze świetny rozdział <3 czekam na następny <3
OdpowiedzUsuńJak zawsze świetny rozdział <3 czekam na następny <3
OdpowiedzUsuńKocham te kluski ♥
OdpowiedzUsuńKocham <3
OdpowiedzUsuń