20 lis 2016

Rozdzial 27

Justin puścił mnie przodem, a ja pośpiesznie weszłam do środka. Ściągnęłam płaszcz i czułam, że Justin mnie obserwuje. Próbował wyczuć sytuacje, ale postanowił się jeszcze nie odzywać. I dobrze. Ściągnęłam buty i bez żadnego ale ruszyłam kierunku schodów.
-Chloe, kochanie.
Krzyknął za mną, ale ja tupiąc głośno zmierzałam w kierunku sypialni. Udałam się od razu do łazienki i się w niej zamknęłam. Stanęłam przed lusterkiem i ciężko westchnęłam. Byłam zmęczona i było to po mnie widać. Sięgnęłam do tyłu rękoma, próbując odpiąć sukienkę, ale przed tym musiałam się trochę pomęczyć. Przydałby się do pomocy Justin, i jak na zawołanie zapukał dyskretnie w drzwi.
-Co?
Odburknęłam, przeciągając przez tyłek sukienkę. Rozejrzałam się po łazience i jak na złość nie znalazłam niczego, co należałoby do mnie. Uśmiechnęłam się jednak, gdy na pralce zauważyłam koszulkę Justina, a w koszyczku obok świeżo wyprane bokserki. Szybko pozbyłam się swojej bielizny, wrzucając ją do kosza na pranie i naciągnęłam tą Justina.
-Mogłabyś mnie wpuścić? Od kiedy się zamykasz?
-Zajęte.
Odpowiedziałam krótko i spięłam gumką do włosów niestarannego koka. Sięgnęłam po szczoteczkę do zębów i nałożyłam na nią pastę. Oparłam się tyłkiem o zlew i zaczęłam szczotkować zęby.
-Rozumiem, że będziesz się teraz złościć. Zachowujesz się jak dziecko.
Podeszłam do drzwi i otworzyłam je, trzymając za klamkę. Justin spojrzał na mnie i uśmiechnął się.
-Bardzo zabawne określenie.
-Musze wejść.
Justin potarł się o krocze, krzywiąc się i robiąc śmieszne miny. Zaśmiałam się, ale z jego głupoty. Puściłam drzwi i wyszłam do sypialni. Zerknęłam na telefon, szczotkując dalej zęby. Miałam trzy nieodebrane połączenia od Maggy. Spojrzałam na zegarek i stwierdziłam, że jest za późno by do niej oddzwaniać. Byłam ciekawa czego mogła chcieć, dlaczego nie napisała smsa. Wróciłam do łazienki i zobaczyłam, że Justin także myje zęby. Pchnęłam go biodrem, a Justin cofnął się, robiąc mi miejsce. Wypłukałam usta i przemyłam twarz.
-To moja koszulka.
-Już nie.
-Mój tyłek też tak seksownie wygląda w tych bokserkach?
Spojrzałam do lusterka, spotykając się z jego spojrzeniem. Pokiwałam przecząco głową i sięgnęłam do szafki po krem do nóg. Usiadłam na wannie rozsmarowując wzdłuż nóg, a Justin opłukał usta, cały czas się szczerząc.
-Ślicznie wyglądasz.
Wstałam i chciałam go wyminąć, ale Justin stanął mi na drodze. Podniosłam na niego wzrok i zmrużyłam oczy.
-Przepuść mnie.
-Złościsz się jeszcze?
Złapałam go za ramię, chcąc by odszedł, ale nie zamierzał. Skrzyżowałam ręce na piersi i odwróciłam wzrok. Mimo, że próbował mnie rozśmieszyć i w jakimś stopniu udawało mu się to, byłam zła. Zachował się jak prawdziwy, zazdrosny dupek.
-Jesteś nieznośny, Justin. Strasznie, cholernie nie znośny.
Byłam poważna, Justin to wyczuł, a uśmiech lekko zszedł mu z twarzy.
-Ale mężem będę wspaniałym.
Przygryzł wargę, a ja uderzyłam go w tors.
-Przepuść mnie!
Podniósł ręce w geście, że się poddaje i zszedł mi z drogi. Położyłam się od razu do łóżka i przytulając się do poduszki zamknęłam oczy. Wiedziałam, że nie zasnę od razu, ale chciałam dać tym coś do zrozumienia Justinowi. Światło zgasło, a ja po chwili poczułam jak materac ugina się. Otworzyłam oczy, gdy poczułam jego mokre usta na moim ramieniu. Składał krótkie pocałunki, jeden po drugim.
-Tak, jestem palantem, i tak jestem zazdrosny o matkę mojego przyszłego dziecka i tak, nie zmieni się to.
Odsunęłam się bardziej na skraj łóżka i nabrałam głębszego oddechu, przekręcając oczami. Nic to nie dało. Poczułam kolejne pocałunki na łopatce.
-Justin, zostaw mnie.
-Chodź raz przyznaj mi racje. Te treningi to nie jest dobry pomysł.
Odwróciłam się do niego gwałtownie, a Justin spojrzał na mnie lekko speszony.
-Tak, to nie jest najlepszy pomysł, ale nie musiałeś się tak zachowywać.
W sekundę znalazł się nade mną, uśmiechając się minimalnie.
-On sam mnie podpuścił. Po co były te cienkie aluzje? Niepotrzebnie zadzierał nosa.
-Dorośnij, Justin.
Na moje słowa uśmiechnął się i wsadził nos między moje ramię a szyję.
-Co mam zrobić, żebyś się nie złościła?
-Będę się złościć.
Zaczął całować moją szyję, ignorując co mówię. Byłam w sumie na siebie zła, że zawsze tak łatwo mu ulegałam. Nienawidziłam tego. Zamknęłam jednak oczy rozkoszując się ciepłem jego języka.
-A co powiesz na seks na zgodę?
Zaśmiałam się i odepchnęłam od siebie Justina.
-Zapomnij.
Justin zaśmiał się i zszedł w dół, odsłaniając mój brzuch. Pocałował mnie w niego delikatnie, a ja z uśmiechem patrzyłam na niego i słuchałam co mówi.
-Cześć myszko moja malutka. Jak się trzymasz? Bo mamusia nie jest w najlepszym humorze, i złości się na tatusia.
Zaśmiałam się, a Justin pocałował mnie tuż nad oblamówką majtek i na mnie spojrzał.
-Jeśli to będzie córeczka, to nigdy nie pozwolę, żeby spotykała się z takim kimś jak ja. Na samą myśl, że jakiś facet mógłby pożądać ją tak jak ja ciebie, i mieć tyle sprośnych myśli na jej temat co ja na twój, i widzieć cię pod sobą i chcieć cię..
Zawisł nade mną, a ja objęłam go za szyję i przerwałam całując go namiętnie.
-To aż mnie przechodzą ciarki..
Dokończył między krótkimi pocałunkami.
-A jeśli to chłopczyk?
-To mam nadzieję, że pójdzie jednak w moje ślady i znajdzie taką cudowną, rozpaloną i seksowną kobietę jaką znalazłem ja.
Przygryzł moją dolną wargę i pociągnął ją lekko do siebie. Otworzyłam usta hacząc o jego nos i wplątałam palce w jego opadające na czoło włosy.
-Jesteś chory, wiesz?
-Chory z miłości.
Zaśmiałam się, gdy zamruczał mi do ucha. Moje dłonie samowolnie podążyły w kierunku jego majtek i wsadziły tam swoje niecierpliwe palce. Justin jęknął tylko cicho a ja zamknęłam oczy. Robiło się duszno.

***

Otworzyłam zaspane oczy spoglądając w rozjaśnione okno. Nie miałam nawet ochoty się ruszać, ale czułam za sobą brak obecności Justina. Odwróciłam się leniwie, i rzeczywiście tak było. Podniosłam się na rękach i oparłam o poduszki. Odrzuciłam do tyłu wszystkie przeszkadzające mi kosmyki, zdając sobie sprawę, że gdzieś w pościeli wala się moja gumka do włosów. Sięgnęłam po leżący na szafce obok telefon, by zobaczyć która godzina. Było przed dziesiątą i była niedziela. Uśmiechnęłam się sama do siebie, mając ochotę porobić dziś coś ciekawego. Spojrzałam w stronę drzwi, gdy zauważyłam jak Justin odpycha je nogą i wchodzi do środka ze śniadaniem. Nie sposób było się nie uśmiechnąć. Rozczochrane na wszystkie strony włosy, pewnie podobnie jak moje, bez koszulki, jedynie nisko opuszczone szare dresy. Nie było mowy o jakimkolwiek gniewaniu się na niego.
-Dzień dobry, Śpiąca Królewno.
Naciągnęłam kołdrę, a Justin podszedł i położył mi na nogach drewnianą tace ze śniadaniem.  Wyciągnęłam do niego ręce, i kiedy już objęłam mocno jego szyję, pocałowałam go długo i namiętnie.
-Dzień dobry, Skarbie. A to za co?
Puściłam go i spojrzałam na przygotowane przez niego jedzenie. Justin oparł się o moje nogi i przyglądał się mi.
-Na przeprosiny.
Chwyciłam za szklankę z sokiem i spojrzałam na niego podejrzliwie.
-Przecież nie jestem już zła. Myślałam, że zrozumiałeś to już w nocy.
Justin zaśmiał się, a ja upiłam łyk.
-Zrozumiałem, ale i tak powinnaś zjeść porządne śniadanie. Podwójne.
Przekręciłam oczami i złapałam za grzankę z dżemem. Byłam trochę głodna. Ugryzłam kawałek i wyciągnęłam rękę w stronę jego ust. Justin także chętnie ugryzł większy kawałek, drapiąc się po umięśnionym brzuchu. Oparłam się o oparcie łóżka, spoglądając na Justina.
-Dlaczego mi się tak przyglądasz?
Czułam na sobie jego palące spojrzenie i nie wiedziała z jakiego to powodu.
-Bo jesteś piękna.
Zaśmiałam się odstawiając szklankę. Mimo, że znałam go tyle czasu, on nadal potrafił mnie zawstydzić.
-Lubię cię taką. Zaspaną, z potarganymi włosami, gdy wiem, że dopiero co się obudziłaś. To mój ulubiony widok.
Wyciągnęłam w jego kierunku rękę i pogłaskałam go kciukiem po policzku. Justin złapał moją dłoń w swoją większą i pocałował jej wewnętrzną stronę. Uśmiech jednak szybko zszedł mi z twarzy, gdy poczułam kręcenie w żołądku. Wyprostowałam się i podniosłam z ud tacę.
-Zabierzesz to?
Justin też spoważniał nie wiedząc co się dzieje. Zabrał tacę a ja pośpiesznie wygrzebałam się z pościeli i biegiem ruszyłam do łazienki. Podbiegłam do toalety i zwymiotowałam . Nie zwracając nawet uwagi na włosy, które nie powiem – przeszkadzały mi. Było mi zimno od płytek, ale nie przejmowałam się tym teraz najbardziej. Justin podszedł do mnie pośpiesznie i odgarnął do tyłu wszystkie moje włosy, klękając obok.
-Nie patrz na to. Poradzę sobie.
Pocałował mnie w ramie w ogóle nie słuchając co do niego mówię.
-Daj spokój, Kochanie. Ktoś musi trzymać ci włosy.
Zaśmiałam się i wstałam spuszczając wodę. Usiadłam na toalecie i oparłam się łokciami o kolana, zakrywając twarz. Justin usiadł naprzeciwko mnie i zaczął głaskać mnie po łydce.
-Teraz rozumiem skąd te wszystkie wcześniejsze  wymioty.
Popatrzałam na niego i zaczęłam płakać. Nie wiem dlaczego. Z bezsilności może. Justin przytulił mnie i pocałował w czoło.
-Nie płacz, rybko.
Wstałam i podeszłam do zlewu. Chwyciłam szybko za szczoteczkę do zębów i szczotkując je oparłam się o szafkę. Justin podszedł do mnie i położył dłonie na moich biodrach.
-Może masz ochotę na wspólną kąpiel? Z mnóstwem piany.
Próbował mnie rozśmieszyć i udawało mu się to. Pokiwałam twierdzącą głową, a Justin podszedł do wanny.

***

Stanęłam przed lusterkiem, przeglądając się w nim z dokładnie wszystkich stron. Próbowałam stwierdzić czy wyglądam jakoś inaczej. Maggy siedziała za mną na łóżku i w ciszy obserwowała co robię. Byłyśmy w domu same, a Justin z Dylanem musieli załatwić jakąś sprawę. Nie miałyśmy pojęcia jaka to sprawa, i dlaczego w niedzielę. Zamiast siedzieć z nami w domu. Ale cieszyłam się, mogłam mieć Maggy trochę dla siebie. Podciągnęłam bluzkę do góry i stanęłam bokiem.
-Chloe, nic nie widać. Masz brzuch płaski jak deska, nie masz czym się martwić. Jeszcze.
Dodała „jeszcze” a ja odwróciłam się do niej z przerażoną miną.
-Jeszcze.. później będę wyglądać jak..
-Normalnie. Justin nie przestanie cię kochać przez to, że przytyjesz parę kilo.
Przerwała mi, a ja wzięłam głęboki oddech. Odwróciłam się w długą stronę, ale nic to za wiele nie zmieniło. Może miała rację, nie miałam się jeszcze czym przejmować.
-Chciałabym mieć taki brzuch jak ty. I całą resztę też. Spójrz jaki mam płaski tyłek.
Maggy wstała i podeszła do mnie. Odwróciła się tyłem do lustra, oglądając swój tyłek. Zaśmiałam się, a Maggy klepnęła mnie lekko w ramię. Obie spojrzałyśmy w stronę drzwi, gdy lekko się otworzyły. Justin wystawił do środka lekko głowę, a zaraz nad nim, na palcach stanął Dylan.
-Jesteśmy.
Upewnili się, że mogą wejść do sypialni, a ja spojrzałam na Maggy. Chyba nie słyszeli naszej rozmowy. Byłby wstyd. Justin podszedł do mnie i odejmując mnie mocno, pocałował w usta.
-Macie ochotę na kino? Albo kręgle? Co powiecie na wspólne popołudnie? Z Samem i Ashley też.
-Rozmawiałeś z Samem?
Ucieszyłam się trochę, chciałam go zobaczyć. Podobał mi się ten pomysł, więc ja byłam jak najbardziej na tak, Maggy też była chętna. Przynajmniej nie musiałam siedzieć w tym domu i wariować.
-Tak, właśnie od niego wracamy, to jak?
Zawiesiłam ręce na szyi Justin a i w odpowiedzi pocałowałam go.

***

Siedziałyśmy z Maggy i Ashley w jacuzzi, a chłopacy wygłupiali się w basenie. Wyglądali trochę jakby mieli po dziesięć lat, i szczerze,  kiedy się na nich patrzyło uśmiech nie schodził z twarzy. Nasze plany co do kina czy kręgli szybko się zmieniły, bo Justin stwierdził, że nie powinnam dźwigać kul. Było to oczywiście przesadą, ale większym ryzykiem byłoby z nim dyskutować. Miałam nadzieję, że jego opiekuńczość nie nasili się jeszcze bardziej. Obawiałam się, że będzie bardziej nieznośny niż ja. Sam z Ashley o niczym jeszcze nie wiedzieli, ale chciałam powiedzieć im zaraz po środowej wizycie i lekarza.
-Macie ochotę na jakieś drinki?
Ocknęłam się, gdy zdałam sobie sprawę, że Ashley do nas mówi. Spojrzałam odruchowo na Maggy, a ona postanowiła odpowiedzieć. Nie potrzebnie się denerwowałam, przecież to normalne, że wolałabym wypić sok. Pokręciłam głową sama do siebie.
-Ja napije się chętnie soku. Chloe ty też?
-Tak chętnie.
Uśmiechnęłam się, a Ashley wstała wychodząc z jacuzzi. Chłopacy nagle podeszli, a Ash złapała Sama za rękę.
-Chodź skarbie pomożesz mi.
Justin z Dylanem dołączyli do mnie i Maggy, ale przyjaciółka uśmiechnęła się i wstała ciągnąc za sobą swojego chłopaka.
-Chodź, pomożemy im. Poszli po coś do picia.
Dylan popatrzał na nas i uśmiechnął się szeroko.
-Ależ oczywiście, idę.
Uśmiechnęłam się do Maggy, i po chwili zostaliśmy z Justinem sami. Zanurzył się w wodzie, i podpłynął tak, że był teraz między moimi nogami. Objął mnie ciasno w pasie i pocałował w dekolt.
-Jak się czujesz, perełko?
Zaśmiałam się i objęłam go za szyję.
-Nigdy tak do mnie nie mówiłeś, gdzie jest mój stary Justin? Bo zaczynam za nim tęsknić.
Justin też się zaśmiał i zaczął całować mnie po szyi. Zupełnie jakbyśmy byli tutaj sami. Nie zwracał uwagi na przechodzących obok ludzi, mnie w sumie też to nie obchodziło.
-Właściwie to nie wiem dlaczego, pasuje to do ciebie. Rozumiem, że tęsknisz za bad Justinem?
Mrugnął do mnie okiem, a ja znów zaczęłam się śmiać.
-Odrobinkę.
-A tak na poważnie, wszystko w porządku?
Spojrzał mi w oczy trochę poważniej już. Pokiwałam głową i pocałowałam go krótko.
-Tak, Skarbie. Nie musisz się tak martwić, to nie jest choroba. Wydaje mi się, że odrobinkę przesadzasz.
Justin zrobił naburmuszoną minę i spojrzał na mój brzuch.
-Słyszysz co mamusia wygaduje?
Uśmiechnął się i zanurkował całując mnie w brzuch. Kochałam tego wariata ponad wszystko.
___________________________________________
HEJ, ZNÓW JESTEM <3 JEŚLI SIĘ PODOBAŁO ZACHĘCAM DO KOMENTOWANIA <3
KOCHAM PISAĆ O TAKIM SŁODKIM JUSTINKU XD 



8 komentarzy:

  1. Mieć takiego justina to jakiś cud 😂😍❤️😍❤️😍😘😘 kocham kocham kocham kocham

    OdpowiedzUsuń
  2. Takie słodkie są teraz rozdziały 😍😙😍😆 Tylko tego nie niszcz ... Niecierplieie czekam na nexta i życzę weny 😙😍😙

    OdpowiedzUsuń
  3. Aaaa no to było genialne!!! Jeju nie mogę doczekać się następnego!!! Dziewczyno, ty za każdym razem nas zaskakujesz! 😚😍😍😍

    OdpowiedzUsuń