ROZDZIAŁ TYLKO I WYŁĄCZNIE DLA OSÓB, KTÓRE SĄ PEŁNOLETNIE !!!!!!
Założyłam na nos okulary przeciwsłoneczne i wyciągnęłam
nogi na leżaku. Słońce mocno świeciło, więc wyciągnęłyśmy je z Maggy z piwnicy.
Byłam zaskoczona, ile przydatnych rzeczy przechowywała tam babcia Dylana.
Leżałyśmy z przyjaciółką obok siebie na tarasie, i opalałyśmy nasze blade nogi.
Naprawę bardzo mi się tu podobało, i wydawało się, że nawet powietrze tutaj
inaczej pachnie. Czymś specyficznym i hipnotyzującym, czymś w swoim rodzaju.
Nie byłam przygotowana na taką pogodę, ale cieszyłam się, że spakowałam kilka
przewiewnych sukienek. W tym momencie jedna z nich była najlepszym pomysłem, na
zniesienie tej okropnej duchoty. Dowiedziałam się także, że za białymi
drewnianymi drzwiczkami znajdowało się jeziorko. Tak jak przypuszczałam. Dylan
z Justinem postanowili ochłodzić się w wodzie, więc tak nie było ich już od
jakiejś godziny. My nie byłyśmy jednak tak do tego przekonane, mogłam się
założyć, że woda była lodowata.
-Cieszę się, że jesteś znowu z Justinem.
Założyłam okulary na głowę, robiąc z nich opaskę i
spojrzałam na przyjaciółkę. Nie reagowała, ale gdy nic nie odpowiedziałam,
zasłoniła twarz dłonią, i spojrzała w moim kierunku.
-Co? Powiedziałam coś nie tak?
-Nie nic. Po prostu.. sama się cieszę.
Usiadłam na leżaku przodem do przyjaciółki, a ta
przekręciła się na bok, przyglądając się mi.
-Z nim jesteś szczęśliwsza niż bez niego. No i cieszę
się, że tutaj z nami jesteście.
-Wiesz, nie powinnam wtedy odejść. Nawet jeśli tego
chciał. Ale cieszę się, że mamy to już za sobą.
Usłyszałyśmy jak magiczne drzwiczki się otwierają, i obie
spojrzałyśmy w tamtym kierunku. Justin z Dylanem, cali mokrzy, i tylko w spodenkach
kąpielowych szli w naszą stronę. Zaśmiałyśmy się na ich widok, widząc jak oboje
trzęsą się z zimna. Gdy Justin był już prawie w zasięgu mojej dłoni, uśmiechnął
się szeroko. Maggy w jednej sekundzie wstała z leżaka i pobiegła do domu, ale
ja tylko ją obserwowałam, dopóki nie skapnęłam się o co tak naprawdę chodzi.
-O nie! Justin! Proszę Cię, nie rób tego!
Wzdrygnęłam się, gdy poczułam jak moja sukienka przesiąka
lodowatą wodą. Chciałam wydostać się z jego objęć, ale Justin tak mocno
przykleił się do moich pleców, że nie miałam żadnych, najmniejszych nawet
szans.
-Chciałem tylko buziaka.
Zaczął całować mnie po szyi, a ja zaczęłam piszczeć.
Spojrzałam nagle w górę, gdy usłyszałam głośny śmiech Maggy. Zaglądała przez
okno i śmiała się z nas, z góry. Cwana pewnie zdążyła się schować przed
Dylanem.
-Teraz to jest mi cholernie zimno.
-Daj ogrzeję Cię.
Wstałam, ale Justin złapał mnie w pasie i podniósł,
schodząc z altanki. Chciało mi się śmiać, bo nie miałam nawet siły krzyczeć,
nie miałam już żadnych nadziei na to, że pozostanę w jakimś stopniu sucha. Gdy
jednak zdałam sobie sprawę z tego co właśnie zaplanował Justin, spoważniałam.
Odkręcił kran przy garażu, a spryskiwacze na środku podwórka włączyły się.
Zaczęłam się wiercić i wyrywać, a Justin postawił mnie na ziemi. Nie chciał
mnie jednak puszczać. Chwycił mnie za rękę, gdy zaplanowałam właśnie, żeby
zwiać, i uśmiechnął się szeroko.
-Co mam zrobić, żebyś mnie puścił?!
-Nie wiem czy jest taka rzecz.
Objął mnie w pasie i zaczął iść w kierunku tryskającej
wody. Zmuszona byłam iść tyłem, w przeciwnym razie Justin znów by mnie
podniósł. Starałam się za wszelką cenę jakoś to wszystko spowolnić.
-Na pewno jest coś, co..
Nie zdążyłam dokończyć i zaczęłam krzyczeć, gdy poczułam
jak woda się na nas leje. Zakryłam twarz dłońmi i starałam się schować w
objęciach Justina.
-Justin!
Justin wsadził jedną rękę pod moją sukienkę, a drugą
mocno mnie obejmował, żebym nie uciekła. Zaczęłam się śmiać, a Justin zaczął
całować mnie po szyi. Czułam na skórze, że jego usta układają się w szeroki
uśmiech.
-Nigdy nie nosiłaś takich majtek. Podoba mi się to. I to
bardzo.
Podskoczyłam, gdy ścisnął mój pośladek. Rzeczywiście nie
nosiłam wcześniej stringów, ale nie miałam zamiaru teraz o tym dyskutować.
Spojrzałam odruchowo na sąsiednie podwórko, i pomyślałam, że zapadnę się pod
ziemię, gdy zauważyłam, że małżeństwo mniej więcej w wieku babci Dylana,
obserwuje nas z otwartymi buziami.
-Justin! Tu są
sąsiedzi, powinieneś mnie puścić.
Justin puścił mnie i cofnął się o krok, gdy zauważył
dwójkę ludzi, o których mówiłam. Byłam przemoczona do suchej nitki, ale miałam
ochotę wybuchnąć śmiechem. Justin splątał nasze palce i zaczął biec w kierunku
garażu. Ruszyłam za nim, przyglądając się jak woda leci strumieniami z mojej
sukienki. Wyłączył wodę, i oboje spojrzeliśmy w stronę płotu, ale nikogo już
tam nie było.
-Chyba ich wystraszyliśmy.
-To ty zachowywałaś się niedorzecznie.
Objął mnie w pasie i przyciągnął do siebie, a ja otworzyłam
szeroko usta, udając zaskoczoną i oburzoną.
-Słucham? To ty zachowujesz się jak..
-Jak?
Nachylił się i pocałował mnie długo, wplątując palce w
moje mokre włosy i pociągając je lekko w dół. Oderwał się ode mnie i łobuzersko
uśmiechnął. Odwróciłam się na sekundę w stronę altanki, na którą wyszedł
właśnie Dylan, ale wróciłam wzrokiem na Justina, gdy poczułam jego usta koło
ucha.
-Byłem poważny, kiedy mówiłem, że to mi się podoba.
Chciałbym, żebyś miała je na sobie dzisiaj wieczorem.
A, tak. Chodziło mu o majtki. On naprawdę cały czas gadał
tylko o tym. Ale ton jego obniżonego głosu, był na tyle przekonujący, że
postanowiłam przekonać się jakie ma wobec mnie plany.
-Ale jestem cała mokra.
Uśmiechnął się szeroko, a ja klepnęłam go mocno w ramię.
-Aua!
-Jesteś zboczony, wiesz?
-Po prostu.. takie słowa, z takich ust..
Zamruczał mi do ucha, a ja zaśmiałam się, gdy ponownie
ścisnął moje pośladki, ale tym razem przez materiał sukienki.
-Zamierzacie wejść dziś do środka? Czy chcecie się
jeszcze tak pomacać, na oczach wszystkich?
Justin pokazał w kierunku Dylana środkowy palec, a ten
zaśmiał się, wchodząc do środka. Justin splątał nasze palce, także kierując się
do wejścia.
***
-O nie, tylko nie deszcz.
Stanęłam w oknie, przyglądając się jak wszystko na zewnątrz
moknie. Nikt z nas nie spodziewałby się dzisiaj takiej pogody. Takiego obrotu
sprawy. Zasmuciło mnie to trochę. Wszyscy z nas zdarzyli już przebrać się w
ciepłe, i przede wszystkim suche ubrania, i każdy z nas zajął się czymś innym.
Planowaliśmy ognisko, a teraz musieliśmy zmieniać swoje plany. My z Maggy
siedziałyśmy w kuchni, i przygotowywałyśmy przysmaki, a Justin z Dylanem robili
coś w salonie. Dzisiejszy wieczór mieniliśmy spędzić w gronie dodatkowych dwóch
przyjaciół z dzieciństwa chłopaków.
-Chodź tutaj, powinnaś tego spróbować.
Odwróciłam się do Maggy, i podeszłam wolnym krokiem.
Uśmiechnęłam się, gdy skierowała w moim kierunku łyżkę. Kiwnęła głową, że mam
otworzyć usta, a ja od razu na to przystanęłam. Nie miałam pojęcia co właśnie
połykałam, ale było przepyszna.
-To jest naprawdę świetne.
Odwróciłyśmy się nagle w stronę okna, gdy kuchnia nagle
rozbłysnęła. Spojrzałyśmy na siebie i nagle zgasło światło. Poczułam, że serce
podskoczyło mi do gardła. Właśnie zaczynała się burza, a do tego zabrali prąd.
Złapałyśmy się za ręce, i szybko wyszłyśmy do salonu.
-To mogą być korki, tutaj to częste. Pójdziemy na strych
sprawdzić.
Dylan z Justinem wstali od stołu, ale Justin zatrzymał
się na chwilę obok mnie. Maggy zaciekawiona podeszła do okna.
-Nie bój się Skarbie, to tylko burza.
-Nie boje się.
Odpowiedziałam szybko, i zmarszczyłam brwi.
-Słyszę jak szybko bije Ci serce.
-Justin, idziesz?
Justin pocałował mnie szybko w czoło i ruszył w kierunku
schodów. Nagle dom zatrząsnął się prawie od potężnego grzmotu, a Maggy jak
poparzona odbiegła od okna.
-Chodź tu!
Maggy złapała się mojej ręki i usiadła na kanapie.
Naprawdę nienawidziłam burzy, i strasznie się bałam. Ale nie chciałam
panikować, i nikogo straszyć. Maggy była i tak wystarczająco przestraszona.
Jeśli wyglądałam tak jak ona, to nie chciałam siebie widzieć. Przyłożyłam nagle
dłoń do serca i podskoczyłam, gdy Dylan pojawił się za nami, i szturchnął,
wydając z siebie dziwny dźwięk. Zaczęłyśmy piszczeć.
-Dylan, ty idioto!
Krzyknęłam bez zastanowienia, wściekła i jednocześnie
przerażona. Maggy chwyciła za szczotkę do włosów, która leżała na stole i
rzuciła nią w Dylana. Cofnęłam się o krok, ale podskoczyłam, gdy poczułam na
swojej talii dłonie Justina.
-To nie jest śmieszne!
Odwróciłam się w jego stronę i walnęłam pięścią w jego klatkę
piersiową.
-Nie miałem zamiaru cię straszyć.
Przyciągnął mnie do siebie i pocałował delikatnie.
Odpowiedziałam na pocałunek, ale szybko odkleiłam się od Justina.
-I co z tymi korkami?
-To nie korki. Po prostu zabrali prąd, i musimy czekać, aż
to naprawią.
Odwróciłam się, gdy Dylan odpowiedział na moje pytanie.
-Mamy tutaj siedzieć po ciemku???
Nie mogłam się powstrzymać, i zaśmiałam się na widok
przerażonej Maggy. Bała się tak samo jak ja, ale to był śmieszne.
-Są tutaj może jakieś świeczki?
-Sprawdzę na górze, ale ktoś musi iść ze mną.
Dylan zaoferował się pomóc swojej dziewczynie, więc na
chwilę zostaliśmy sami.
-Czy świeczki nie są romantyczne?
Przyciągnął mnie znowu do siebie, i pocałował w kącik
ust.
-Nie wiem czy w takich okolicznościach to jest prawdziwa
teoria.
Ręka Justina szybko znalazła się pod moją bluzką,
zmierzając w górę, i zatrzymując się przy moim staniku.
-Co ty robisz?
Powiedziałam między pocałunkami, a Justin podniósł mnie,
i posadził na komodzie, która stała naprzeciwko schodów.
-Przytulam się do Ciebie.
Przejechał w dół wzdłuż mojego kręgosłupa palcem, a ja
poczułam na ciele dreszcze. Pocałował mnie w szyję, i poczułam jak jego palce
dyskretnie próbują dostać się pod moje spodnie. Wyprostowałam się, a Justin
zastygł w miejscu. Uśmiechnęłam się szeroko i pocałowałam go długo i namiętnie.
Chciało mi się śmiać z jego zaskoczonej miny. Ześlizgnęłam się z komody, gdy
usłyszałam, że Dylan z Maggy zmierzają do salonu, dyskutując ze sobą o czymś.
-Chloe, masz zamiar spędzić bez majtek dzisiejszy
wieczór?
-Nie musisz o tym myśleć. Możesz skupić się na dziesięciu
innych rzeczach.
Złapał mnie za biodra i przycisnął do szafki.
-To nie fair. Dobrze wiesz, że nie będę mógł skupić się
na…
-Przepraszam, Kochanie.
Pocałowałam go szybko, gdy odezwała się do nas Maggy.
***
Siedziałam z przerzuconymi przez uda Justina kolanami, i
popijałam kieliszek wina. Jako jedyne dziewczyny, razem z Maggy postanowiłyśmy
się upić winem. Pozostała czwórka dyskutowała przy wódce, śmiejąc się. Maggy
siedziała obok mnie na kanapie w kształcie litery L. O ile dobrze zapamiętałam,
to naprzeciwko mnie siedział Tyler, a zaraz obok niego Swen, jeśli nie
pomyliłam ich imion. Może jeden był drugim, a drugi tym pierwszym. Staram się
cały czas utrzymać rozmowę z przyjaciółką, ale czułam, że Justin co chwile mi
się przygląda. Jego ręka jeździła cały czas po moim udzie, a druga bawiła się
moimi włosami. Odwróciłam się nagle do niego, gdy wsadził swoje palce między
złączenie moich ud, i ścisnął lekko. Przygryzłam automatycznie dolną wargę, ale
szybko się z tego wycofałam. Wiedziałam, że rozprasza go to, że nie miałam na
sobie dolnej części bielizny.
-Chloe, muszę iść na górę, pójdziesz ze mną?
-Jasne.
Podniosłam się, a Justin puścił mnie z objęć. By wstać,
oparłam się dłonią o udo Justina, dotykając przy tym palcami jego krocza.
Słyszałam jak zaciągnął się dużą ilością powietrza, i szybko go puściłam.
Uśmiechnęłam się pod nosem, zdając sobie sprawę jaki twardy był jego członek.
Najchętniej wyciągnęłabym go stąd i poszła do sypialni. Ale niestety nie
byliśmy w tym domu sami, a po drugie to zepsuło by plany, jakie miałam na czas,
gdy reszta pójdzie już spać. Zakręciło mi się lekko w głowie, ale próbując
zachować się z gracją, wyszłam z pokoju.
-Maggy, co się dzieję?
Zaczęłam rozmowę, gdy znalazłyśmy się na schodach, poza
zasięgiem słuchu pozostałym.
-Nic. Po prostu musęe siku, ale sama nie dałabym rady
iść.
Złapała się mnie i obie wybuchłyśmy śmiechem. Była
bardziej nawalona niż i ja, i zastanawiałam się czy czasami jej to już nie
wystarczy. Ale nie miałyśmy za wiele okazji, żeby razem po prostu się napić.
Przypomniał mi się wieczór, kiedy pierwszy raz napiłam się właśnie u Maggy, a w
trakcie naszych przebieranek do jej domu weszli Dylan z Justinem. Potrząsnęłam
głową, próbując wyrzucić z siebie tamte wspomnienia. Justin tak strasznie mi
się podobał, a był to początek naszej znajomości. Musiałam zrobić z siebie
idiotkę.
-No wchodź.
Prawie że wepchnęłam Maggy do łazienki, i zamknęłam
drzwi, opierając się o nie. Tak było dużo lepiej i wygodniej. Zamknęłam oczy, czując na
plecach ta zimną powłokę.
-Chloe, odejdź, bo jesteś za ciężka.
Ocknęłam się, i odepchnęłam od drzwi. Maggy chyba chciała
już wyjść.
-Wcale nie jestem ciężka.
Maggy zamknęła za sobą drzwi i sama się o nie oparła.
-Widziałam, jak Tyler ciągle się na ciebie gapi. To
dlatego Justin Cię tak pilnuje.
-Co? To ten w zielonej koszulce?
-Szarej.
A jednak. Tak mi się wydawało, że ich mylę. Maggy nie
komentując więcej złapała mnie za rękę, kierując się ku drodze powrotnej.
Ruszyłam za nią, postanawiając, że nie tknę już ani kropli tego wina. Za bardzo
mieszało mi w głowie. Zatrzymałyśmy się nagle, gdy zobaczyłyśmy przed sobą
Justina.
-Pójdę sama.
Maggy uśmiechnęła się, opierając się ręką o ścianę.
Chciało mi się śmiać, widząc jak ostrożnie idzie po schodach. Wypiła
zdecydowanie za dużo.
-Co tutaj robisz?
Oparłam się o ścianę i złapałam Justin za koszulę,
przyciągając go do siebie. Chętnie podszedł i pocałował mnie długo. Oparł
dłonie o ścianę po dwóch stronach mojej głowy i uśmiechnął się.
-Zastanawiałem się co zajmuje wam tyle czasu.
-Maggy potrzebowała z pięć minut więcej, żeby najpierw
ustać na nogach.
Zaśmialiśmy się, a ja stanęłam na palcach i pocałowałam
Justina. Objął mnie, więc chętnie zarzuciłam mu ręce na szyję. Jego wolna ręka
szybko znalazła się na moim tyłku.
-Przepraszam, gdzie tutaj jest łazienka?
Justin nie chętnie spojrzał w stronę Tylera, który
znalazł się nagle na schodach. Jego
szara koszulka dużo mi pomagała.
-Te drzwi.
Wskazałam dłonią, uśmiechając się przy tym. Widziałam
złość w oczach Justina, gdy obserwował jak chłopak mi się przygląda. Uśmiechnął
się do mnie, a Justin puścił mnie z objęć. Zanim zdążył coś zrobić czy
powiedzieć, chwyciłam go za rękę, przyciągając z powrotem do siebie.
-Daj spokój, jest pijany.
Powiedziałam, gdy Tyler zniknął za drzwiami łazienki.
Justin przycisnął mnie do ściany, i złożył szybki pocałunek na moich ustach.
-Gapi się na Ciebie, odkąd tylko wszedł do tego domu.
Ignorowanie tego jest o wiele trudniejsze niż myślałem. Z wielką chęcią
zrobiłbym mu krzywdę.
O nie. To chyba nie wchodzi w grę. Patrząc na Justina, i
biorąc pod uwagę jego zamiłowanie do boksu ostatnimi czasy, to to nie był za
dobry pomysł. Nie potrzebne były nam tego typu kłopoty, zwłaszcza, że byli
kumplami, od czasu gdy Justin przyjeżdżał tutaj z Dylanem. Złapałam policzki
Justina w dłonie i pocałowałam delikatnie.
-Mam lepszy pomysł.
Mówiłam między pocałunkami. Usłyszałam, że drzwi od
łazienki się otwierają, wiec dodałam szybko.
-Nie zwracaj na niego uwagi. Mam dla ciebie małą
niespodziankę.
Teraz już w ogóle nie obchodziło go to czy Tyler stoi za
nam i przysłuchuje się naszej rozmowie, tylko spojrzał na mnie z łobuzerskim
uśmieszkiem.
-Co to takiego?
-Nie mogę powiedzieć tego teraz, bo wszystko zepsuję.
-Stary idziesz?
Odwróciliśmy się w stronę Dylana. Czy nie mogliśmy mieć
nawet pięciu minut tylko dla siebie? Widziałam rozdrażnienie Justina.
-Zaraz zejdziemy, daj nam chwilkę.
***
Poprawiłam pasek od pończochy i stanęłam przed lusterkiem.
Cieszyłam się, że mamy sypialnię na dole, a cała reszta śpi na górze. Tyler i
ten drugi, już nawet nie pamiętałam imienia, także tutaj nocowali. Ale bardziej
niż to, zdziwiłoby mnie to jak w takim stanie wrócą do domu. Miałam wrażenie,
że tylko ja nie jestem tak pijania jak pozostali i chciało mi się z nich śmiać.
Oczywiście Justin też nie miał zamiaru za dużo pić, więcej uwagi poświęcał mi.
Wzięłam głęboki oddech i przygryzłam wargę. Byłam gotowa, żeby wyjść.
Otworzyłam drzwi, i pewnym krokiem weszłam do naszej sypialni. Justin siedział
na łóżku i rozpinał swoją koszulę, jednak gdy podniósł na mnie wzrok, zastygł w
miejscu, nabierając do płuc głośno powietrza. Uśmiechnęłam się i wolnym krokiem
do niego podeszłam.
-Wow.
Otworzył usta, a ja szeroko się uśmiechnęłam. Stanęłam
między jego nogami, a Justin podniósł na mnie wzrok. Jego dłoń delikatnie
przejechała wzdłuż tylnej części mojego uda, a ja wplątałam palce w jego włosy.
Złapał mnie pod kolana, i przesunął moje nogi tak, żebym usiadła na nim
okrakiem. Zrobiłam jak chciał, i zarzuciłam ręce na jego ramiona. Przygryzł
dolną wargę spoglądając na mój dekolt, na wysokości jego oczu. Objął mnie w
pasie przyciągając bliżej do siebie, i złożył na mojej szyi delikatny
pocałunek.
-Chloe, wyglądasz cholernie… jesteś piękna.
-Pozwól, że dokończę.
Uśmiechnęłam się szeroko i zaczęłam odpinać dalej jego
koszulę. Justin odwzajemnił uśmiech, i oparł się dłońmi odchylając głowę do
tyłu, i przyglądając mi się uważnie. Skanował wzrokiem moje ciało, centymetr po
centymetrze. Czułam jak zawartość jego spodni momentalnie się pode mną
zwiększa. Gdy skończyłam odpinać guziczki, złapałam za kołnierzyk, i zsunęłam
koszulę po jego umięśnionych ramionach. Wyprostował się i szybko pozbył się
koszuli. Jego dłonie powędrowały na moje uda, ściskając je tuż przy moim kroczu.
-Jesteś taka piękna.
Nachyliłam się, żeby go pocałować, a moje dłonie zjechały
powoli po jego torsie aż do spodni. Przycisnęłam dłonią na jego kroczu, a
Justin wydał z siebie niski gardłowy jęk.
-Chloe.
Przygryzłam wargę i zaczęłam odpinać jego spodnie. Gdy
jednym płynnym ruchem odpięłam jego rozporek, wstałam, a Justin chętnie
wyręczył mnie i zniecierpliwiony ściągnął z siebie spodnie razem z majtkami.
Jego członek był twardy i długi, gotowy do działania. Klęknęłam między jego
nogami, a Justin wplątał palce w moje włosy, i delikatnie i powoli przejechał
językiem po mojej dolnej wardze. Złapałam w dłoń jego męskość, a Justin
przygryzł moją wargę i lekko pociągnął ją do siebie. Zaczęłam poruszać dłonią w
górę i w dół na całej jego długości, a Justin całował mnie zachłannie.
Odsunęłam się od niego przerywając pocałunek i nachyliłam się, by wziąć do ust
jego penisa.
-Cholera, Chloe!
Justin złapał szybko za kosmyki włosów, które opadały mi
na twarz, i przytrzymał je, odchylając głowę do tyłu. Co chwilę wydawał z
siebie gardłowe jęknięcia, a ja nie przestawałam sprawiać mu tej przyjemności. Spojrzałam w
górę na jego twarz, a Justin otworzył usta i jęknął. Pociągnął lekko za moje
włosy, żebym przestała i nachylił się do mnie. Złapałam powietrza trochę
szybciej oddychając a Justin zaczął całować mnie zachłannie.
-Chodź tu.
Usiadł trochę dalej na łóżku, i wziął mnie z powrotem na
kolana. Przytrzymał mnie za plecy, i podniósł
swoje spodnie, wyciągając z nich portfel. Gdy foliowa paczuszka znalazła się w
jego dłoni, rzucił z powrotem spodnie. Ścisnął moje pośladki, by po chwili
mocno mnie klepnąć. Poczułam pieczenie i otworzyłam usta. Odsunął mnie lekko na
kolanach i założył na swojego członka prezerwatywę.
-Chcę się w tobie zanurzyć, cały.
Złapał za moje majtki, i odsunął je na bok, nie mając
zamiaru ich ze mnie ściągać.
-Powinniśmy być cicho.
-Ale ja lubię gdy krzyczysz.
Zaśmiałam się, a Justin złapał mnie w pasie i wszedł me mnie powoli. Odchyliłam głowę do
tyłu pomału opadając na dół. Justin docisnął moje ciało całkiem do dołu, a ja
jęknęłam głośno.
-Naprawdę lubię gdy to robisz.
Jednym sprawnym ruchem odpiął mój stanik, a ja
przełożyłam przez ramiączka ręce i rzuciłam go na podłogę, obok jego spodni. Zaczął
całować mnie po szyi, obojczykach i dekolcie, a ja powoli się poruszałam.
-Nigdy więcej tego nie rób.
-Czego mam nie robić?
Zaczęłam ruszać biodrami, tworząc kółeczka, a Justin
otworzył usta, cicho jęcząc.
-Zgadnij o czym myślałem przez ten cały czas, odkąd
dowiedziałem się, że nie masz na sobie majtek.
Pchnęłam Justina na łóżko i oparłam się dłońmi o jego
tors. Uśmiechnął się szeroko i rozłożył wygodnie, a ja zaczęłam szybciej się
poruszać.
-O twoim cudownym tyłku. To doprowadzało mnie do szaleństwa.
Nachyliłam się, i przejechałam językiem po jego szyi, składając
po drodze krótkie pocałunki. Justin chwycił za mój tyłek, i ściskając moje
pośladki. Przewrócił nas tak, że leżałam teraz pod nim. Powoli ze mnie wyszedł,
i odrobinę się cofnął. Nachylił się, a ja poczułam dreszcz, gdy przygryzł lekko
mojego sutka. Rozpraszał mnie jego penis, ocierający się o moje krocze, ale
Justin dobrze wiedział co robi.
-Cudownie pachniesz.
Uśmiechnął się i przejechał językiem między moimi
piersiami, po brzuchu, pod pępkiem. Odchyliłam głowę, gdy poczułam tam jego
język. Zaczął nim poruszać, a ja byłam w stanie tylko otworzyć usta. W pokoju
było duszno i brakowało świeżego powietrza. Chociaż nie wypiłam zbyt dużo, od
tej temperatury alkohol był wyczuwalny. Justin wyprostował się nagle i złapał
za moje majtki. Słyszałam tylko dźwięk rozrywającego się materiału, i
wiedziałam, że nic z nich nie zostało. Z powrotem się nachylił całując moje uda
powyżej pończoch, zębami delikatnie drażnił moją skórę, by po chwili załagodzić
to mokrymi pocałunkami.
-Justin, proszę.
-O co prosisz, Skarbie?
Zamknęłam oczy, gdy znów poczułam, że we mnie wchodzi.
Uczucie szybko stało się obce, by za chwilę znów to poczuć. Otworzyłam oczy
zdając sobie sprawę, że to celowe. Wchodził we mnie tylko trochę, by po
sekundzie ze mnie wyjść i powtarzać tortury.
-Proszę.
-O co prosisz, Kochanie, chcę to usłyszeć. Czego
pragniesz?
-Ciebie.
Wyciągnęłam rękę, chwytając w dłoń jego męskość, a Justin
uśmiechnął się szeroko i wszedł we mnie do końca, bez zamiaru dalszego
doprowadzania mnie do obłędu. Oparł się łokciami po oby dwóch stronach mojej
głowy, całując mnie po szyi, i wchodząc we mnie całym sobą.
-Wiesz, że to najlepszy moment w moim życiu? Gdy czuje
Cię w taki sposób, a ty jesteś taka gotowa i niecierpliwa. Taka mała niewinna
istotka, ale potrafisz tyle zdziałać.
Mówił między pocałunkami. Objęłam go w pasie, zjeżdżając
opuszkami palców po jego plecach, i chwytając w dłonie jego pośladki.
Uśmiechnął się szeroko, a ja odpowiedziałam tym samym.
-W takim razie mamy wspólny najlepszy moment w życiu.
Na moje słowa Justin wszedł we mnie gwałtownie, stanowczo
i do końca. Krzyknęłam krótko, a Justin przykleił się do mnie ustami, uciszając
mnie.
-To podniecające.
Powtórzył bolesny ruch, a ja jęknęłam, odchylając głowę.
-Ty jesteś podniecająca.
I znów powtórzył pchnięcie, kolejny raz uciszając mnie
pocałunkiem. Jego oczy świeciły się, a ciało napinało ukazując każdy
najmniejszy mięsień jego ciała.
-Justin!
-Nie potrafisz być cicho.
-To ty nie potrafisz się powstrzymać.
-Racja.
Zaśmiał się, a ja objęłam go za szyję. Nasze pocałunki
były krótkie i urywane. Justin wyprostował się po chwili i chwycił w dłoń moje
podarte majtki, które leżały obok. Chwycił moje dłonie i uniósł nad głowę.
-Co Ty robisz?
-Skoro jesteśmy już tacy nie grzeczni, możemy spróbować czegoś
jeszcze.
Cały czas był we mnie, gdy przywiązywał moje ręce do metalowego
oparcia łóżka. Wyszedł ze mnie, całując mnie tuż pod piersiami.
-Nie ruszaj się, Kochanie.
Padłam na łóżko, a Justin znów pociągnął zębami za mojego
sutka, ssąc go. Odchyliłam głowę, wyginając się w łuk.
-Chyba nic z tego nie wyjdzie. Nie potrafisz uleżeć w
miejscu przez pięć sekund.
Owinęłam jego talię nogami, przyciągając do siebie, i zachęcając,
żeby kontynuował to co już drugi raz przerwał.
-Justin po prostu zrób to!
-Zrób co?
Nachylił się nade mną, ocierając się znowu członkiem o
moje krocze. Tego było za wiele i doprowadzało mnie to do białej gorączki. Nie
mogłam tego znieść.
-Dokończ do cholery to co zacząłeś! Dłużej tego nie
wytrzymam, chcę Cię poczuć, Justin!
Uśmiechnął się szeroko i pocałował długo. Wypięłam w jego
kierunku biodra, a Justin złapał mnie w pasie i wbił palce w moją skórę. Poczułam
ból, a oczy Justina stały się ciemniejsze.
-Chyba czas to zakończyć, mała. Dam Ci to czego
pragniesz, jeśli jesteś gotowa.
-Justin..
Wszedł we mnie ostro, a ja poczułam ból zarówno od
środka, jak i pod palcami, które wbijał mi w skórę. Zaczął poruszać się naprawdę
szybko, a ja poczułam ulgę jakby w głowie. Mimo, że jego mocne pchnięcia bolały,
strasznie tego pragnęłam. Dźwięk jego odbijających się od moich pośladków ud
oraz krótkie i urywane jęki, mieszały mi w głowie i nadawały intensywności. Chciałam
objąć jego ciało albo wplątać palce w opadające na czoło włosy. Cokolwiek.
Pociągnęłam nadgarstkami, zadając sobie więcej bólu. Zaczynało brakować mi
oddechu, a Justin nie zwalniał tępa. Czułam, że od wewnątrz zaczynają się tworzyć
pojedyncze wibracje. Coraz bardziej intensywne.
-Justin.
-Kurwa!
Ruchy Justina stawały się dwa razy rzadsze, ale nadal tak
samo intensywne. Pociągnęłam jeszcze raz mocno rękoma, czując jak w skórę wbija
mi się materiał. Krzyknęłam, a Justin pociągnął za materiał, uwalniając moje
dłonie. Szybko odnalazły drogę do rozczochranych włosów Justina.
-Aaa.
Justin wszedł we mnie do końca i zastygł, a jego ciało
zaczęło wibrować. Oparł czoło o moje ramię i wyszedł ze mnie lekko, by znowu
wejść i powtórzył tak kilka razy. Z trudem znów zaczął się we mnie poruszać.
-No już, mała. Zrób to dla mnie.
Objęłam go w talii i jak na zawołanie poczułam, że mój orgazm
nadchodzi.
-Dalej, Skarbie.
Krzyknęłam, gdy przez moje ciało przeszły niespodziewanie
intensywne ukłucia. Odruchowo wbiłam paznokcie w skórę pleców Justina, a Justin
pocałował mnie, jęcząc gardłowo. Padłam na pościel, przejeżdżając dłońmi po
jego ciele. Uśmiechnęłam się, a Justin naprawdę delikatnie mnie pocałował.
Zrobiłam się nagle senna.
-Zdecydowanie na pewno było Cię słychać na górze.
-Justin!
-Mi się podobało. Naprawdę byłaś niezwykła. To był
najlepszy seks w moim życiu.
Przygryzłam wargę, a Justin pocałował mnie, uwalniając ją
od mocnego uścisku zębów. Zamknęłam oczy, gdy poczułam jego język na mojej
szyi. Oboje próbowaliśmy uspokoić oddech.
-Kocham Cię, Chloe.
_________________________________________________
TAK JAK OBIECAŁAM, DŁUGI URODZINOWY ROZDZIAŁ ! Z CAŁEGO SERCA DZIĘKUJE WAM ZA KAŻDE ŻYCZENIA NA ASKU <333 ROZDZIAŁ MA DŁUGOŚĆ DWÓCH ROZDZIAŁÓW, KTÓRE ZAZWYCZAJ DODAJE I MAM NADZIEJE, ŻE SIĘ PODOBAŁ. JEŚLI TAK, TO LICZĘ NA CHOCIAŻ NA MALUTKI KOMENTARZ Z WASZEJ STRONY. ZAJMIE TO NAPRAWĘ CHWILE W PORÓWNANIU DO TEGO ILE JA TO PISAŁAM. MAM NADZIEJĘ, ŻE DOCENICIE MOJĄ PRACE. :) W TAKIM RAZIE MIŁEGO NIEDZIELNEGO WIECZORU <33333
To było... Wow. Jak ja cie kocham ❤️😍😘
OdpowiedzUsuńdziękuję kochanie, ily2 <3
UsuńBoooski <3
OdpowiedzUsuńdziękuję miś <3
UsuńBo-Że-Święty.... Ten rozdział był mega!!!! Normalnie boski! Niby był dwa razy taki jak zawsze,ale dla mnie mało, moglabym czytać i czytać i tak w kółko!!! Naprawdę super!!! ����
OdpowiedzUsuńdziękuję skarbie za tyle miłych słów, naprawdę nie zdajesz sobie sprawy jak cieplutko robi się na sercu jak się to czyta <3333 dziękuję ;**
UsuńOooo super rozdział, fajnie by było jak by Chloe zaszła w ciążę, za którymś razem takie niespodziewane, z reszta do CB decyzja należy <3 Czekam na następny
OdpowiedzUsuńjeju naprawde chciałabym coś napisać, ale nie mogę niczego wam zdradzać !!!! <33333333
UsuńBoziu juz ci to mówiłam, ale kocham cię. ❤ świetny rozdział, uwielbiam jak oni są razem ❤
OdpowiedzUsuńKocham takie rozdziały,pisz dalej bo masz talent kochana ♥ Czekam na następny :*
OdpowiedzUsuńAaaaa znów miazga 😍💕 Czekam na następny 😚😚
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPfff pedofile ♡ ♡ ☆
OdpowiedzUsuń