31 lip 2016

Rozdzial 8

ROZDZIAŁ TYLKO I WYŁĄCZNIE DLA OSÓB, KTÓRE SĄ PEŁNOLETNIE !!!!!!

Założyłam na nos okulary przeciwsłoneczne i wyciągnęłam nogi na leżaku. Słońce mocno świeciło, więc wyciągnęłyśmy je z Maggy z piwnicy. Byłam zaskoczona, ile przydatnych rzeczy przechowywała tam babcia Dylana. Leżałyśmy z przyjaciółką obok siebie na tarasie, i opalałyśmy nasze blade nogi. Naprawę bardzo mi się tu podobało, i wydawało się, że nawet powietrze tutaj inaczej pachnie. Czymś specyficznym i hipnotyzującym, czymś w swoim rodzaju. Nie byłam przygotowana na taką pogodę, ale cieszyłam się, że spakowałam kilka przewiewnych sukienek. W tym momencie jedna z nich była najlepszym pomysłem, na zniesienie tej okropnej duchoty. Dowiedziałam się także, że za białymi drewnianymi drzwiczkami znajdowało się jeziorko. Tak jak przypuszczałam. Dylan z Justinem postanowili ochłodzić się w wodzie, więc tak nie było ich już od jakiejś godziny. My nie byłyśmy jednak tak do tego przekonane, mogłam się założyć, że woda była lodowata.
-Cieszę się, że jesteś znowu z Justinem.
Założyłam okulary na głowę, robiąc z nich opaskę i spojrzałam na przyjaciółkę. Nie reagowała, ale gdy nic nie odpowiedziałam, zasłoniła twarz dłonią, i spojrzała w moim kierunku.
-Co? Powiedziałam coś nie tak?
-Nie nic. Po prostu.. sama się cieszę.
Usiadłam na leżaku przodem do przyjaciółki, a ta przekręciła się na bok, przyglądając się mi.
-Z nim jesteś szczęśliwsza niż bez niego. No i cieszę się, że tutaj z nami jesteście.
-Wiesz, nie powinnam wtedy odejść. Nawet jeśli tego chciał. Ale cieszę się, że mamy to już za sobą.
Usłyszałyśmy jak magiczne drzwiczki się otwierają, i obie spojrzałyśmy w tamtym kierunku. Justin z Dylanem, cali mokrzy, i tylko w spodenkach kąpielowych szli w naszą stronę. Zaśmiałyśmy się na ich widok, widząc jak oboje trzęsą się z zimna. Gdy Justin był już prawie w zasięgu mojej dłoni, uśmiechnął się szeroko. Maggy w jednej sekundzie wstała z leżaka i pobiegła do domu, ale ja tylko ją obserwowałam, dopóki nie skapnęłam się o co tak naprawdę chodzi.
-O nie! Justin! Proszę Cię, nie rób tego!
Wzdrygnęłam się, gdy poczułam jak moja sukienka przesiąka lodowatą wodą. Chciałam wydostać się z jego objęć, ale Justin tak mocno przykleił się do moich pleców, że nie miałam żadnych, najmniejszych nawet szans.
-Chciałem tylko buziaka.
Zaczął całować mnie po szyi, a ja zaczęłam piszczeć. Spojrzałam nagle w górę, gdy usłyszałam głośny śmiech Maggy. Zaglądała przez okno i śmiała się z nas, z góry. Cwana pewnie zdążyła się schować przed Dylanem.
-Teraz to jest mi cholernie zimno.
-Daj ogrzeję Cię.
Wstałam, ale Justin złapał mnie w pasie i podniósł, schodząc z altanki. Chciało mi się śmiać, bo nie miałam nawet siły krzyczeć, nie miałam już żadnych nadziei na to, że pozostanę w jakimś stopniu sucha. Gdy jednak zdałam sobie sprawę z tego co właśnie zaplanował Justin, spoważniałam. Odkręcił kran przy garażu, a spryskiwacze na środku podwórka włączyły się. Zaczęłam się wiercić i wyrywać, a Justin postawił mnie na ziemi. Nie chciał mnie jednak puszczać. Chwycił mnie za rękę, gdy zaplanowałam właśnie, żeby zwiać, i uśmiechnął się szeroko.
-Co mam zrobić, żebyś mnie puścił?!
-Nie wiem czy jest taka rzecz.
Objął mnie w pasie i zaczął iść w kierunku tryskającej wody. Zmuszona byłam iść tyłem, w przeciwnym razie Justin znów by mnie podniósł. Starałam się za wszelką cenę jakoś to wszystko spowolnić.
-Na pewno jest coś, co..
Nie zdążyłam dokończyć i zaczęłam krzyczeć, gdy poczułam jak woda się na nas leje. Zakryłam twarz dłońmi i starałam się schować w objęciach Justina.
-Justin!
Justin wsadził jedną rękę pod moją sukienkę, a drugą mocno mnie obejmował, żebym nie uciekła. Zaczęłam się śmiać, a Justin zaczął całować mnie po szyi. Czułam na skórze, że jego usta układają się w szeroki uśmiech.
-Nigdy nie nosiłaś takich majtek. Podoba mi się to. I to bardzo.
Podskoczyłam, gdy ścisnął mój pośladek. Rzeczywiście nie nosiłam wcześniej stringów, ale nie miałam zamiaru teraz o tym dyskutować. Spojrzałam odruchowo na sąsiednie podwórko, i pomyślałam, że zapadnę się pod ziemię, gdy zauważyłam, że małżeństwo mniej więcej w wieku babci Dylana, obserwuje nas z otwartymi buziami.
-Justin!  Tu są sąsiedzi, powinieneś mnie puścić.
Justin puścił mnie i cofnął się o krok, gdy zauważył dwójkę ludzi, o których mówiłam. Byłam przemoczona do suchej nitki, ale miałam ochotę wybuchnąć śmiechem. Justin splątał nasze palce i zaczął biec w kierunku garażu. Ruszyłam za nim, przyglądając się jak woda leci strumieniami z mojej sukienki. Wyłączył wodę, i oboje spojrzeliśmy w stronę płotu, ale nikogo już tam nie było.
-Chyba ich wystraszyliśmy.
-To ty zachowywałaś się niedorzecznie.
Objął mnie w pasie i przyciągnął do siebie, a ja otworzyłam szeroko usta, udając zaskoczoną i oburzoną.
-Słucham? To ty zachowujesz się jak..
-Jak?
Nachylił się i pocałował mnie długo, wplątując palce w moje mokre włosy i pociągając je lekko w dół. Oderwał się ode mnie i łobuzersko uśmiechnął. Odwróciłam się na sekundę w stronę altanki, na którą wyszedł właśnie Dylan, ale wróciłam wzrokiem na Justina, gdy poczułam jego usta koło ucha.
-Byłem poważny, kiedy mówiłem, że to mi się podoba. Chciałbym, żebyś miała je na sobie dzisiaj wieczorem.
A, tak. Chodziło mu o majtki. On naprawdę cały czas gadał tylko o tym. Ale ton jego obniżonego głosu, był na tyle przekonujący, że postanowiłam przekonać się jakie ma wobec mnie plany.
-Ale jestem cała mokra.
Uśmiechnął się szeroko, a ja klepnęłam go mocno w ramię.
-Aua!
-Jesteś zboczony, wiesz?
-Po prostu.. takie słowa, z takich ust..
Zamruczał mi do ucha, a ja zaśmiałam się, gdy ponownie ścisnął moje pośladki, ale tym razem przez materiał sukienki.
-Zamierzacie wejść dziś do środka? Czy chcecie się jeszcze tak pomacać, na oczach wszystkich?
Justin pokazał w kierunku Dylana środkowy palec, a ten zaśmiał się, wchodząc do środka. Justin splątał nasze palce, także kierując się do wejścia.

***

-O nie, tylko nie deszcz.
Stanęłam w oknie, przyglądając się jak wszystko na zewnątrz moknie. Nikt z nas nie spodziewałby się dzisiaj takiej pogody. Takiego obrotu sprawy. Zasmuciło mnie to trochę. Wszyscy z nas zdarzyli już przebrać się w ciepłe, i przede wszystkim suche ubrania, i każdy z nas zajął się czymś innym. Planowaliśmy ognisko, a teraz musieliśmy zmieniać swoje plany. My z Maggy siedziałyśmy w kuchni, i przygotowywałyśmy przysmaki, a Justin z Dylanem robili coś w salonie. Dzisiejszy wieczór mieniliśmy spędzić w gronie dodatkowych dwóch przyjaciół z dzieciństwa chłopaków.
-Chodź tutaj, powinnaś tego spróbować.
Odwróciłam się do Maggy, i podeszłam wolnym krokiem. Uśmiechnęłam się, gdy skierowała w moim kierunku łyżkę. Kiwnęła głową, że mam otworzyć usta, a ja od razu na to przystanęłam. Nie miałam pojęcia co właśnie połykałam, ale było przepyszna.
-To jest naprawdę świetne.
Odwróciłyśmy się nagle w stronę okna, gdy kuchnia nagle rozbłysnęła. Spojrzałyśmy na siebie i nagle zgasło światło. Poczułam, że serce podskoczyło mi do gardła. Właśnie zaczynała się burza, a do tego zabrali prąd. Złapałyśmy się za ręce, i szybko wyszłyśmy do salonu.
-To mogą być korki, tutaj to częste. Pójdziemy na strych sprawdzić.
Dylan z Justinem wstali od stołu, ale Justin zatrzymał się na chwilę obok mnie. Maggy zaciekawiona podeszła do okna.
-Nie bój się Skarbie, to tylko burza.
-Nie boje się.
Odpowiedziałam szybko, i zmarszczyłam brwi.
-Słyszę jak szybko bije Ci serce.
-Justin, idziesz?
Justin pocałował mnie szybko w czoło i ruszył w kierunku schodów. Nagle dom zatrząsnął się prawie od potężnego grzmotu, a Maggy jak poparzona odbiegła od okna.
-Chodź tu!
Maggy złapała się mojej ręki i usiadła na kanapie. Naprawdę nienawidziłam burzy, i strasznie się bałam. Ale nie chciałam panikować, i nikogo straszyć. Maggy była i tak wystarczająco przestraszona. Jeśli wyglądałam tak jak ona, to nie chciałam siebie widzieć. Przyłożyłam nagle dłoń do serca i podskoczyłam, gdy Dylan pojawił się za nami, i szturchnął, wydając z siebie dziwny dźwięk. Zaczęłyśmy piszczeć.
-Dylan, ty idioto!
Krzyknęłam bez zastanowienia, wściekła i jednocześnie przerażona. Maggy chwyciła za szczotkę do włosów, która leżała na stole i rzuciła nią w Dylana. Cofnęłam się o krok, ale podskoczyłam, gdy poczułam na swojej talii dłonie Justina.
-To nie jest śmieszne!
Odwróciłam się w jego stronę i walnęłam pięścią w jego klatkę piersiową.
-Nie miałem zamiaru cię straszyć.
Przyciągnął mnie do siebie i pocałował delikatnie. Odpowiedziałam na pocałunek, ale szybko odkleiłam się od Justina.
-I co z tymi korkami?
-To nie korki. Po prostu zabrali prąd, i musimy czekać, aż to naprawią.
Odwróciłam się, gdy Dylan odpowiedział na moje pytanie.
-Mamy tutaj siedzieć po ciemku???
Nie mogłam się powstrzymać, i zaśmiałam się na widok przerażonej Maggy. Bała się tak samo jak ja, ale to był śmieszne.
-Są tutaj może jakieś świeczki?
-Sprawdzę na górze, ale ktoś musi iść ze mną.
Dylan zaoferował się pomóc swojej dziewczynie, więc na chwilę zostaliśmy sami.
-Czy świeczki nie są romantyczne?
Przyciągnął mnie znowu do siebie, i pocałował w kącik ust.
-Nie wiem czy w takich okolicznościach to jest prawdziwa teoria.
Ręka Justina szybko znalazła się pod moją bluzką, zmierzając w górę, i zatrzymując się przy moim staniku.
-Co ty robisz?
Powiedziałam między pocałunkami, a Justin podniósł mnie, i posadził na komodzie, która stała naprzeciwko schodów.
-Przytulam się do Ciebie.
Przejechał w dół wzdłuż mojego kręgosłupa palcem, a ja poczułam na ciele dreszcze. Pocałował mnie w szyję, i poczułam jak jego palce dyskretnie próbują dostać się pod moje spodnie. Wyprostowałam się, a Justin zastygł w miejscu. Uśmiechnęłam się szeroko i pocałowałam go długo i namiętnie. Chciało mi się śmiać z jego zaskoczonej miny. Ześlizgnęłam się z komody, gdy usłyszałam, że Dylan z Maggy zmierzają do salonu, dyskutując ze sobą o czymś.
-Chloe, masz zamiar spędzić bez majtek dzisiejszy wieczór?
-Nie musisz o tym myśleć. Możesz skupić się na dziesięciu innych rzeczach.
Złapał mnie za biodra i przycisnął do szafki.
-To nie fair. Dobrze wiesz, że nie będę mógł skupić się na…
-Przepraszam, Kochanie.
Pocałowałam go szybko, gdy odezwała się do nas Maggy.

***

Siedziałam z przerzuconymi przez uda Justina kolanami, i popijałam kieliszek wina. Jako jedyne dziewczyny, razem z Maggy postanowiłyśmy się upić winem. Pozostała czwórka dyskutowała przy wódce, śmiejąc się. Maggy siedziała obok mnie na kanapie w kształcie litery L. O ile dobrze zapamiętałam, to naprzeciwko mnie siedział Tyler, a zaraz obok niego Swen, jeśli nie pomyliłam ich imion. Może jeden był drugim, a drugi tym pierwszym. Staram się cały czas utrzymać rozmowę z przyjaciółką, ale czułam, że Justin co chwile mi się przygląda. Jego ręka jeździła cały czas po moim udzie, a druga bawiła się moimi włosami. Odwróciłam się nagle do niego, gdy wsadził swoje palce między złączenie moich ud, i ścisnął lekko. Przygryzłam automatycznie dolną wargę, ale szybko się z tego wycofałam. Wiedziałam, że rozprasza go to, że nie miałam na sobie dolnej części bielizny.
-Chloe, muszę iść na górę, pójdziesz ze mną?
-Jasne.
Podniosłam się, a Justin puścił mnie z objęć. By wstać, oparłam się dłonią o udo Justina, dotykając przy tym palcami jego krocza. Słyszałam jak zaciągnął się dużą ilością powietrza, i szybko go puściłam. Uśmiechnęłam się pod nosem, zdając sobie sprawę jaki twardy był jego członek. Najchętniej wyciągnęłabym go stąd i poszła do sypialni. Ale niestety nie byliśmy w tym domu sami, a po drugie to zepsuło by plany, jakie miałam na czas, gdy reszta pójdzie już spać. Zakręciło mi się lekko w głowie, ale próbując zachować się z gracją, wyszłam z pokoju.
-Maggy, co się dzieję?
Zaczęłam rozmowę, gdy znalazłyśmy się na schodach, poza zasięgiem słuchu pozostałym.
-Nic. Po prostu musęe siku, ale sama nie dałabym rady iść.
Złapała się mnie i obie wybuchłyśmy śmiechem. Była bardziej nawalona niż i ja, i zastanawiałam się czy czasami jej to już nie wystarczy. Ale nie miałyśmy za wiele okazji, żeby razem po prostu się napić. Przypomniał mi się wieczór, kiedy pierwszy raz napiłam się właśnie u Maggy, a w trakcie naszych przebieranek do jej domu weszli Dylan z Justinem. Potrząsnęłam głową, próbując wyrzucić z siebie tamte wspomnienia. Justin tak strasznie mi się podobał, a był to początek naszej znajomości. Musiałam zrobić z siebie idiotkę.
-No wchodź.
Prawie że wepchnęłam Maggy do łazienki, i zamknęłam drzwi, opierając się o nie. Tak było dużo lepiej  i wygodniej. Zamknęłam oczy, czując na plecach ta zimną powłokę.
-Chloe, odejdź, bo jesteś za ciężka.
Ocknęłam się, i odepchnęłam od drzwi. Maggy chyba chciała już wyjść.
-Wcale nie jestem ciężka.
Maggy zamknęła za sobą drzwi i sama się o nie oparła.
-Widziałam, jak Tyler ciągle się na ciebie gapi. To dlatego Justin Cię tak pilnuje.
-Co? To ten w zielonej koszulce?
-Szarej.
A jednak. Tak mi się wydawało, że ich mylę. Maggy nie komentując więcej złapała mnie za rękę, kierując się ku drodze powrotnej. Ruszyłam za nią, postanawiając, że nie tknę już ani kropli tego wina. Za bardzo mieszało mi w głowie. Zatrzymałyśmy się nagle, gdy zobaczyłyśmy przed sobą Justina.
-Pójdę sama.
Maggy uśmiechnęła się, opierając się ręką o ścianę. Chciało mi się śmiać, widząc jak ostrożnie idzie po schodach. Wypiła zdecydowanie za dużo.
-Co tutaj robisz?
Oparłam się o ścianę i złapałam Justin za koszulę, przyciągając go do siebie. Chętnie podszedł i pocałował mnie długo. Oparł dłonie o ścianę po dwóch stronach mojej głowy i uśmiechnął się.
-Zastanawiałem się co zajmuje wam tyle czasu.
-Maggy potrzebowała z pięć minut więcej, żeby najpierw ustać na nogach.
Zaśmialiśmy się, a ja stanęłam na palcach i pocałowałam Justina. Objął mnie, więc chętnie zarzuciłam mu ręce na szyję. Jego wolna ręka szybko znalazła się na moim tyłku.
-Przepraszam, gdzie tutaj jest łazienka?
Justin nie chętnie spojrzał w stronę Tylera, który znalazł się nagle na schodach.  Jego szara koszulka dużo mi pomagała.
-Te drzwi.
Wskazałam dłonią, uśmiechając się przy tym. Widziałam złość w oczach Justina, gdy obserwował jak chłopak mi się przygląda. Uśmiechnął się do mnie, a Justin puścił mnie z objęć. Zanim zdążył coś zrobić czy powiedzieć, chwyciłam go za rękę, przyciągając z powrotem do siebie.
-Daj spokój, jest pijany.
Powiedziałam, gdy Tyler zniknął za drzwiami łazienki. Justin przycisnął mnie do ściany, i złożył szybki pocałunek na moich ustach.
-Gapi się na Ciebie, odkąd tylko wszedł do tego domu. Ignorowanie tego jest o wiele trudniejsze niż myślałem. Z wielką chęcią zrobiłbym mu krzywdę.
O nie. To chyba nie wchodzi w grę. Patrząc na Justina, i biorąc pod uwagę jego zamiłowanie do boksu ostatnimi czasy, to to nie był za dobry pomysł. Nie potrzebne były nam tego typu kłopoty, zwłaszcza, że byli kumplami, od czasu gdy Justin przyjeżdżał tutaj z Dylanem. Złapałam policzki Justina w dłonie i pocałowałam delikatnie.
-Mam lepszy pomysł.
Mówiłam między pocałunkami. Usłyszałam, że drzwi od łazienki się otwierają, wiec dodałam szybko.
-Nie zwracaj na niego uwagi. Mam dla ciebie małą niespodziankę.
Teraz już w ogóle nie obchodziło go to czy Tyler stoi za nam i przysłuchuje się naszej rozmowie, tylko spojrzał na mnie z łobuzerskim uśmieszkiem.
-Co to takiego?
-Nie mogę powiedzieć tego teraz, bo wszystko zepsuję.
-Stary idziesz?
Odwróciliśmy się w stronę Dylana. Czy nie mogliśmy mieć nawet pięciu minut tylko dla siebie? Widziałam rozdrażnienie Justina.
-Zaraz zejdziemy, daj nam chwilkę.

***

Poprawiłam pasek od pończochy i stanęłam przed lusterkiem. Cieszyłam się, że mamy sypialnię na dole, a cała reszta śpi na górze. Tyler i ten drugi, już nawet nie pamiętałam imienia, także tutaj nocowali. Ale bardziej niż to, zdziwiłoby mnie to jak w takim stanie wrócą do domu. Miałam wrażenie, że tylko ja nie jestem tak pijania jak pozostali i chciało mi się z nich śmiać. Oczywiście Justin też nie miał zamiaru za dużo pić, więcej uwagi poświęcał mi. Wzięłam głęboki oddech i przygryzłam wargę. Byłam gotowa, żeby wyjść. Otworzyłam drzwi, i pewnym krokiem weszłam do naszej sypialni. Justin siedział na łóżku i rozpinał swoją koszulę, jednak gdy podniósł na mnie wzrok, zastygł w miejscu, nabierając do płuc głośno powietrza. Uśmiechnęłam się i wolnym krokiem do niego podeszłam.
-Wow.
Otworzył usta, a ja szeroko się uśmiechnęłam. Stanęłam między jego nogami, a Justin podniósł na mnie wzrok. Jego dłoń delikatnie przejechała wzdłuż tylnej części mojego uda, a ja wplątałam palce w jego włosy. Złapał mnie pod kolana, i przesunął moje nogi tak, żebym usiadła na nim okrakiem. Zrobiłam jak chciał, i zarzuciłam ręce na jego ramiona. Przygryzł dolną wargę spoglądając na mój dekolt, na wysokości jego oczu. Objął mnie w pasie przyciągając bliżej do siebie, i złożył na mojej szyi delikatny pocałunek.
-Chloe, wyglądasz cholernie… jesteś piękna.
-Pozwól, że dokończę.
Uśmiechnęłam się szeroko i zaczęłam odpinać dalej jego koszulę. Justin odwzajemnił uśmiech, i oparł się dłońmi odchylając głowę do tyłu, i przyglądając mi się uważnie. Skanował wzrokiem moje ciało, centymetr po centymetrze. Czułam jak zawartość jego spodni momentalnie się pode mną zwiększa. Gdy skończyłam odpinać guziczki, złapałam za kołnierzyk, i zsunęłam koszulę po jego umięśnionych ramionach. Wyprostował się i szybko pozbył się koszuli. Jego dłonie powędrowały na moje uda, ściskając je tuż przy moim kroczu.
-Jesteś taka piękna.
Nachyliłam się, żeby go pocałować, a moje dłonie zjechały powoli po jego torsie aż do spodni. Przycisnęłam dłonią na jego kroczu, a Justin wydał z siebie niski gardłowy jęk.
-Chloe.
Przygryzłam wargę i zaczęłam odpinać jego spodnie. Gdy jednym płynnym ruchem odpięłam jego rozporek, wstałam, a Justin chętnie wyręczył mnie i zniecierpliwiony ściągnął z siebie spodnie razem z majtkami. Jego członek był twardy i długi, gotowy do działania. Klęknęłam między jego nogami, a Justin wplątał palce w moje włosy, i delikatnie i powoli przejechał językiem po mojej dolnej wardze. Złapałam w dłoń jego męskość, a Justin przygryzł moją wargę i lekko pociągnął ją do siebie. Zaczęłam poruszać dłonią w górę i w dół na całej jego długości, a Justin całował mnie zachłannie. Odsunęłam się od niego przerywając pocałunek i nachyliłam się, by wziąć do ust jego penisa.
-Cholera, Chloe!
Justin złapał szybko za kosmyki włosów, które opadały mi na twarz, i przytrzymał je, odchylając głowę do tyłu. Co chwilę wydawał z siebie gardłowe jęknięcia, a ja nie przestawałam  sprawiać mu tej przyjemności. Spojrzałam w górę na jego twarz, a Justin otworzył usta i jęknął. Pociągnął lekko za moje włosy, żebym przestała i nachylił się do mnie. Złapałam powietrza trochę szybciej oddychając a Justin zaczął całować mnie zachłannie.
-Chodź tu.
Usiadł trochę dalej na łóżku, i wziął mnie z powrotem na kolana.  Przytrzymał mnie za plecy, i podniósł swoje spodnie, wyciągając z nich portfel. Gdy foliowa paczuszka znalazła się w jego dłoni, rzucił z powrotem spodnie. Ścisnął moje pośladki, by po chwili mocno mnie klepnąć. Poczułam pieczenie i otworzyłam usta. Odsunął mnie lekko na kolanach i założył na swojego członka prezerwatywę.
-Chcę się w tobie zanurzyć, cały.
Złapał za moje majtki, i odsunął je na bok, nie mając zamiaru ich ze mnie ściągać.
-Powinniśmy być cicho.
-Ale ja lubię gdy krzyczysz.
Zaśmiałam się, a Justin złapał mnie w pasie i  wszedł me mnie powoli. Odchyliłam głowę do tyłu pomału opadając na dół. Justin docisnął moje ciało całkiem do dołu, a ja jęknęłam głośno.
-Naprawdę lubię gdy to robisz.
Jednym sprawnym ruchem odpiął mój stanik, a ja przełożyłam przez ramiączka ręce i rzuciłam go na podłogę, obok jego spodni. Zaczął całować mnie po szyi, obojczykach i dekolcie, a ja powoli się poruszałam.
-Nigdy więcej tego nie rób.
-Czego mam nie robić?
Zaczęłam ruszać biodrami, tworząc kółeczka, a Justin otworzył usta, cicho jęcząc.
-Zgadnij o czym myślałem przez ten cały czas, odkąd dowiedziałem się, że nie masz na sobie majtek.
Pchnęłam Justina na łóżko i oparłam się dłońmi o jego tors. Uśmiechnął się szeroko i rozłożył wygodnie, a ja zaczęłam szybciej się poruszać.
-O twoim cudownym tyłku. To doprowadzało mnie do szaleństwa.
Nachyliłam się, i przejechałam językiem po jego szyi, składając po drodze krótkie pocałunki. Justin chwycił za mój tyłek, i ściskając moje pośladki. Przewrócił nas tak, że leżałam teraz pod nim. Powoli ze mnie wyszedł, i odrobinę się cofnął. Nachylił się, a ja poczułam dreszcz, gdy przygryzł lekko mojego sutka. Rozpraszał mnie jego penis, ocierający się o moje krocze, ale Justin dobrze wiedział co robi.
-Cudownie pachniesz.
Uśmiechnął się i przejechał językiem między moimi piersiami, po brzuchu, pod pępkiem. Odchyliłam głowę, gdy poczułam tam jego język. Zaczął nim poruszać, a ja byłam w stanie tylko otworzyć usta. W pokoju było duszno i brakowało świeżego powietrza. Chociaż nie wypiłam zbyt dużo, od tej temperatury alkohol był wyczuwalny. Justin wyprostował się nagle i złapał za moje majtki. Słyszałam tylko dźwięk rozrywającego się materiału, i wiedziałam, że nic z nich nie zostało. Z powrotem się nachylił całując moje uda powyżej pończoch, zębami delikatnie drażnił moją skórę, by po chwili załagodzić to mokrymi pocałunkami.
-Justin, proszę.
-O co prosisz, Skarbie?
Zamknęłam oczy, gdy znów poczułam, że we mnie wchodzi. Uczucie szybko stało się obce, by za chwilę znów to poczuć. Otworzyłam oczy zdając sobie sprawę, że to celowe. Wchodził we mnie tylko trochę, by po sekundzie ze mnie wyjść i powtarzać tortury.
-Proszę.
-O co prosisz, Kochanie, chcę to usłyszeć. Czego pragniesz?
-Ciebie.
Wyciągnęłam rękę, chwytając w dłoń jego męskość, a Justin uśmiechnął się szeroko i wszedł we mnie do końca, bez zamiaru dalszego doprowadzania mnie do obłędu. Oparł się łokciami po oby dwóch stronach mojej głowy, całując mnie po szyi, i wchodząc we mnie całym sobą.
-Wiesz, że to najlepszy moment w moim życiu? Gdy czuje Cię w taki sposób, a ty jesteś taka gotowa i niecierpliwa. Taka mała niewinna istotka, ale potrafisz tyle zdziałać.
Mówił między pocałunkami. Objęłam go w pasie, zjeżdżając opuszkami palców po jego plecach, i chwytając w dłonie jego pośladki. Uśmiechnął się szeroko, a ja odpowiedziałam tym samym.
-W takim razie mamy wspólny najlepszy moment w życiu.
Na moje słowa Justin wszedł we mnie gwałtownie, stanowczo i do końca. Krzyknęłam krótko, a Justin przykleił się do mnie ustami, uciszając mnie.
-To podniecające.
Powtórzył bolesny ruch, a ja jęknęłam, odchylając głowę.
-Ty jesteś podniecająca.
I znów powtórzył pchnięcie, kolejny raz uciszając mnie pocałunkiem. Jego oczy świeciły się, a ciało napinało ukazując każdy najmniejszy mięsień jego ciała.
-Justin!
-Nie potrafisz być cicho.
-To ty nie potrafisz się powstrzymać.
-Racja.
Zaśmiał się, a ja objęłam go za szyję. Nasze pocałunki były krótkie i urywane. Justin wyprostował się po chwili i chwycił w dłoń moje podarte majtki, które leżały obok. Chwycił moje dłonie i uniósł nad głowę.
-Co Ty robisz?
-Skoro jesteśmy już tacy nie grzeczni, możemy spróbować czegoś jeszcze.
Cały czas był we mnie, gdy przywiązywał moje ręce do metalowego oparcia łóżka. Wyszedł ze mnie, całując mnie tuż pod piersiami.
-Nie ruszaj się, Kochanie.
Padłam na łóżko, a Justin znów pociągnął zębami za mojego sutka, ssąc go. Odchyliłam głowę, wyginając się w łuk.
-Chyba nic z tego nie wyjdzie. Nie potrafisz uleżeć w miejscu przez pięć sekund.
Owinęłam jego talię nogami, przyciągając do siebie, i zachęcając, żeby kontynuował to co już drugi raz przerwał.
-Justin po prostu zrób to!
-Zrób co?
Nachylił się nade mną, ocierając się znowu członkiem o moje krocze. Tego było za wiele i doprowadzało mnie to do białej gorączki. Nie mogłam tego znieść.
-Dokończ do cholery to co zacząłeś! Dłużej tego nie wytrzymam, chcę Cię poczuć, Justin!
Uśmiechnął się szeroko i pocałował długo. Wypięłam w jego kierunku biodra, a Justin złapał mnie w pasie i wbił palce w moją skórę. Poczułam ból, a oczy Justina stały się ciemniejsze.
-Chyba czas to zakończyć, mała. Dam Ci to czego pragniesz, jeśli jesteś gotowa.
-Justin..
Wszedł we mnie ostro, a ja poczułam ból zarówno od środka, jak i pod palcami, które wbijał mi w skórę. Zaczął poruszać się naprawdę szybko, a ja poczułam ulgę jakby w głowie. Mimo, że jego mocne pchnięcia bolały, strasznie tego pragnęłam. Dźwięk jego odbijających się od moich pośladków ud oraz krótkie i urywane jęki, mieszały mi w głowie i nadawały intensywności. Chciałam objąć jego ciało albo wplątać palce w opadające na czoło włosy. Cokolwiek. Pociągnęłam nadgarstkami, zadając sobie więcej bólu. Zaczynało brakować mi oddechu, a Justin nie zwalniał tępa. Czułam, że od wewnątrz zaczynają się tworzyć pojedyncze wibracje. Coraz bardziej intensywne.
-Justin.
-Kurwa!
Ruchy Justina stawały się dwa razy rzadsze, ale nadal tak samo intensywne. Pociągnęłam jeszcze raz mocno rękoma, czując jak w skórę wbija mi się materiał. Krzyknęłam, a Justin pociągnął za materiał, uwalniając moje dłonie. Szybko odnalazły drogę do rozczochranych włosów Justina.
-Aaa.
Justin wszedł we mnie do końca i zastygł, a jego ciało zaczęło wibrować. Oparł czoło o moje ramię i wyszedł ze mnie lekko, by znowu wejść i powtórzył tak kilka razy. Z trudem znów zaczął się we mnie poruszać.
-No już, mała. Zrób to dla mnie.
Objęłam go w talii i jak na zawołanie poczułam, że mój orgazm nadchodzi.
-Dalej, Skarbie.
Krzyknęłam, gdy przez moje ciało przeszły niespodziewanie intensywne ukłucia. Odruchowo wbiłam paznokcie w skórę pleców Justina, a Justin pocałował mnie, jęcząc gardłowo. Padłam na pościel, przejeżdżając dłońmi po jego ciele. Uśmiechnęłam się, a Justin naprawdę delikatnie mnie pocałował. Zrobiłam się nagle senna.
-Zdecydowanie na pewno było Cię słychać na górze.
-Justin!
-Mi się podobało. Naprawdę byłaś niezwykła. To był najlepszy seks w moim życiu.
Przygryzłam wargę, a Justin pocałował mnie, uwalniając ją od mocnego uścisku zębów. Zamknęłam oczy, gdy poczułam jego język na mojej szyi. Oboje próbowaliśmy uspokoić oddech.
-Kocham Cię, Chloe.
_________________________________________________
TAK JAK OBIECAŁAM, DŁUGI URODZINOWY ROZDZIAŁ ! Z CAŁEGO SERCA DZIĘKUJE WAM ZA KAŻDE ŻYCZENIA NA ASKU <333 ROZDZIAŁ MA DŁUGOŚĆ DWÓCH ROZDZIAŁÓW, KTÓRE ZAZWYCZAJ DODAJE I MAM NADZIEJE, ŻE SIĘ PODOBAŁ. JEŚLI TAK, TO LICZĘ NA CHOCIAŻ NA MALUTKI KOMENTARZ Z WASZEJ STRONY. ZAJMIE TO NAPRAWĘ CHWILE W PORÓWNANIU DO TEGO ILE JA TO PISAŁAM. MAM NADZIEJĘ, ŻE DOCENICIE MOJĄ PRACE. :) W TAKIM RAZIE MIŁEGO NIEDZIELNEGO WIECZORU <33333

13 komentarzy:

  1. To było... Wow. Jak ja cie kocham ❤️😍😘

    OdpowiedzUsuń
  2. Bo-Że-Święty.... Ten rozdział był mega!!!! Normalnie boski! Niby był dwa razy taki jak zawsze,ale dla mnie mało, moglabym czytać i czytać i tak w kółko!!! Naprawdę super!!! ����

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję skarbie za tyle miłych słów, naprawdę nie zdajesz sobie sprawy jak cieplutko robi się na sercu jak się to czyta <3333 dziękuję ;**

      Usuń
  3. Oooo super rozdział, fajnie by było jak by Chloe zaszła w ciążę, za którymś razem takie niespodziewane, z reszta do CB decyzja należy <3 Czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jeju naprawde chciałabym coś napisać, ale nie mogę niczego wam zdradzać !!!! <33333333

      Usuń
  4. Boziu juz ci to mówiłam, ale kocham cię. ❤ świetny rozdział, uwielbiam jak oni są razem ❤

    OdpowiedzUsuń
  5. Kocham takie rozdziały,pisz dalej bo masz talent kochana ♥ Czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Aaaaa znów miazga 😍💕 Czekam na następny 😚😚

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń