18 wrz 2016

Rozdzial 17

-Justin!
Odsunęłam się o krok, gdy mój nos wylądował w śmietankowym lodzie. Albo raczej na odwrót, to Justin mnie nim upaprał. Zaczął się śmiać, a ja nie miałam pomysłu w co mam się wytrzeć. Złapał mnie w pasie i przyciągnął do siebie. Ja też zaczęłam się śmiać, gdy pocałował mnie w nos. Odchyliłam głowę do tyłu i wytarłam mokry nos w rękę.
-To nie było romantyczne.
Justin zaśmiał się na moje słowa i przytulił mocniej, łaskocząc mnie nosem w szyję. Zaczęłam się wyrywać, a Justin podniósł mnie, i przerzucił sobie przez ramię. Złapałam go szybko w pasie, z przerażeniem w oczach patrząc w dół.
-To było romantyczne, chyba nie oglądasz filmów.
Zaczęłam się znów śmiać, i bałam się, że mój brzuch tego nie wytrzyma. Justin nienawidził romantycznych filmów, zawsze musiałam słuchać jego marudzenia, szeptania do ucha, przytulania się. Robił wszystko, aby umilić sobie czas, i czekał aż film się skończy.
-Jeśli takie mają być twoje romantyczne zagrania, to nie wiem, czy nie wolę ciebie w innej wersji.
-W innej?
-W pierwszej kolejności musisz mnie postawić.
Justin złapał mnie pewniej za uda, i podrzucił lekko, poprawiając moją pozycję. Oparłam się szybko o jego plecy, a Justin mocno klepnął mnie w tyłek.
-Justin!
-W takiej wersji?
Postawił mnie na ziemię i objął w pasie, przysuwając swoją twarz do mojej, i szepcząc do ucha.
-Mogę być taki dzisiejszej nocy, jeśli pani sobie życzy.
Pocałował mnie pod uchem, a potem delikatnie je przygryzł.
Wyrwałam się z jego objęć i ruszyłam do przodu śmiejąc się pod nosem. Lubiłam go takiego, gdy miał dobry humor, i ciągle się uśmiechał.
-Muszę się teraz zastanowić.
 Szybko dołączył do mnie i złapał mnie za rękę, plącząc ze sobą nasze palce. Kontynuowaliśmy spacer śmiejąc się i wygłupiając. Wieczór był niesamowity. Ciemne niebo wypełnione po brzegi gwiazdami, a ulice przyozdobione różnymi lampeczkami. Nie było jeszcze późno, a słonce w tle to była taka nasza kropka nad „i”. Było to magiczne miejsce, i śmiało mogłam stwierdzić, że najbardziej romantyczne, w jakim mogłam w ogóle do tej pory być. Byłam też ciekawa, co na jutrzejszy dzień wymyślił Justin,  i dokąd pojedziemy. Spojrzeliśmy w bok, gdy usłyszeliśmy pisk biegających dzieci, śmiejących się i bawiących przy fontannie. Spojrzałam na Justina, a ten pociągnął mnie w ich kierunku. Fontanna okrążona byłą różnymi ścieżkami równo przystrzyżonej trawy, z wielkimi okrągłymi lampionami i ławeczkami. Justin siadł na jednej z nich, i posadził mnie sobie na kolana. Objął mnie w pasie i pocałował w ramię.
-Chciałem z Tobą o czymś porozmawiać, ale jakoś nie było na to jeszcze czasu.
Spojrzałam na niego i zarzuciłam mu ręce na szyję. Zaczęłam bawić się jego włosami i czekałam aż dokończy mówić.
-Myślałem nad tym trochę czasu i.. mam nadzieję, że spodoba ci się ten pomysł. Bardzo bym tego chciał.
-Co chcesz mi powiedzieć? Bo robię się nie cierpliwa.
Uśmiechnęłam się, ale Justin wydawał się być trochę zdenerwowany, i urywał słowa, nie wiedząc jak to powiedzieć.
-Chciałbym, żebyśmy zamieszkali na stałe razem. Ale nie u mnie, czy u ciebie. Po prostu wyprowadzić się do nowego miejsca, do nowego domu. Naszego domu, zaczęli budować nową przyszłość. Pod każdym względem.
Nie wiedziałam co mam powiedzieć, ale szczerze się do niego uśmiechnęłam. Nie spodziewałam się takich słów, zaskoczyły mnie. I sama nie wiedziałam czy to do końca w dobrym znaczeniu.
-Nie myślisz, że to za wcześnie? Oczywiście bardzo bym tego chciała, ale.. każdy czymś się zajmuje, każdy ma swoich przyjaciół. Chcesz tak po prostu wyjechać?
Justin wstał i posadził mnie na ławce. Kucnął między moimi nogami i złapał mocno za dłonie. Otworzyłam szeroko oczy, patrząc jaki jest pełen entuzjazmu.
-Dla mnie liczysz się tylko ty. Kochanie, oświadczając się Tobie, wiedziałem czego chce, i z czym to się wiąże. Jestem pewien, że chcę z Tobą zamieszkać, stworzyć rodzinę, i móc nazywać Cię żoną. I nie,  nie sądzę, że to za wcześnie. Zakochałem się w Tobie już długi czas temu, a teraz.. teraz nie potrzebuje się nad tym zastanawiać. Odpowiedziałem sobie. I mam nadzieję, że czujesz to samo.
Złapałam go za policzki i mocno, długo pocałowałam.
-Kocham cię, i zgadzam się. Na wszystko.
Na moje słowa Justin złapał mnie i wstał, okręcając mnie dookoła.

***

Ostatnie pięć dni było naprawdę magiczne. Zwiedziliśmy cztery wspaniałe miejsca, i momentami naprawdę wydawało mi się jakbym była w podróży poślubnej. Podobało mi się to nie tylko ze względu na tą podróż, i nowe miejsca, ale za każdym razem, gdy z Justinem gdzieś wyjeżdżaliśmy, stawał się całkiem inny. Pokazywał swoje wszystkie dobre strony, był po prostu sobą. Był wrażliwy, romantyczny, opiekuńczy, był żartobliwy i taki.. beztroski. Takiego uwielbiałam go najbardziej. Po powrocie do domu, wszystko to znikało  lub zmniejszało się w swojej objętości. Nie potrafił być sobą do końca. Miałam wrażenie, że potrafi być dwiema całkiem innymi osobami. Oczywiście kochałam oby dwie, ale wolałam tą swobodniejszą. Czułam, jakby potrafił się przy mnie otworzyć, zrobić i powiedzieć wszystko co leży mu na sercu. Gdy ktoś wchodził między naszą dwójkę, jakby niszczył naszą bańkę mydlaną, znów stawał się odrobinę spięty. Chciał ochronić mnie przed dosłownie całym światem, za wszelką cenę. Dla niego wszystko i każdy musiał mieć wobec mnie złe intencje. Nie wspominając już o jego zazdrości, nad którą nie powiem, że nie – pracuje. Dlatego doszłam do wniosku, że wspólne życie w nowym miejscu może mieć swoje plusy. I to dużo więcej, niż teraz. Jak najbardziej byłam gotowa na nowy początek. Już raz przez to przechodziłam, wyprowadzając się z rodzinnego domu do Sam’a. Teraz po prostu musiało być tylko i wyłącznie lepiej. Mam przy sobie osobę, którą kocham, i która kocha mnie. To dziwne, jak bardzo głębokie i intensywne są moje uczucia względem niego. I wiedziałam, że cokolwiek by wydarzyło się kiedyś w moim życiu, jego osoba na zawsze zostanie we mnie. Takiego uczucia nie byłabym w stanie zapomnieć. I nie przeraża mnie już myśl dorosłego, w pełni odpowiedzialnego życia. Z Justinem jestem na to gotowa już w stu procentach. Nie zdawałam sobie wcześniej sprawy, że tak szybko dorosłam do takich decyzji. Wyrwałam się z przemyśleń, gdy uśmiechnięty Justin stanął w progu, opierając się o futrynę.
-Powinniśmy iść na dół zjeść śniadanie. Chyba, że wolisz zjeść tutaj, to nie problem.
Uśmiechnęłam się, bawiąc się materiałem bluzki, którą miałam na kolanach.
-Okej, spakuje jeszcze kilka rzeczy i przyjdę do salonu.
-W takim razie idę na dół, zamówię coś smacznego i zjemy tu.
Uśmiechnęłam się do niego, a Justin puścił buziaka z powietrzu i wyszedł z naszej sypialni. Odłożyłam bluzkę na miękką pościel i przejechałam po niej delikatnie dłonią, przypominając sobie naszą wczorajszą noc. W wspomnieniach przygryzłam wargę, przypominając sobie nade mną twarz Justina, oświetloną przed światło świec. Zdecydowanie potrafił być romantyczny. Było mi trochę szkoda, że jutro wyjeżdżamy, i wróci niespokojny Justin, ale poprawiała mi humor myśl o rozmowie dotyczącej przeprowadzki. Usłyszałam po chwili, że Justin wrócił do naszego apartamentu, więc wstałam i poprawiłam szlafrok, wychodząc z sypialni.

***

Była to zdecydowanie najlepsza jajecznica, i najlepsze tosty z wiśniowym dżemem, jakie kiedykolwiek jadłam, do tego zimny sok pomarańczowy, który wręcz kochałam. Justin siedział na kanapie obok mnie i zajadał się bekonem z trzy razy większą jajecznicą od mojej i naleśnikami z kokosowym syropem. Lubiłam patrzeć na Justina gdy je, był słodki.
-Co chcesz dzisiaj robić?
Mówił między popijaniem śniadania sokiem. Szczerze nie miałam dziś ochoty nigdzie wychodzić. Mogłam zostać w tym pięknym mieszkanku, z tym jeszcze piękniejszym widokiem na miasto. Był najpiękniejszy czerwiec w całym moim życiu, lubiłam słońce.
-Cokolwiek.
Odłożyłam widelec, gdy poczułam nagle, jak wszystko w żołądku mi się przewraca, i jak mocno robi mi się nie dobrze. Nie miałam pojęcia stąd się to nagle wzięło, ale wstałam pośpiesznie z kanapy i ruszyłam biegiem do łazienki.
-Chloe, co się dzieje?
Usłyszałam jego słowa, i zniknęłam za drzwiami. Klęknęłam przy toalecie, w pośpiechu odgarniając włosy do tyłu. Poczułam nagle wielką ulgę, gdy mój żołądek opróżnił się. Spuściłam szybko wodę, gdy usłyszałam, że Justin wszedł do łazienki. Podszedł do mnie pośpiesznie i złapał za moje włosy, odgarniając je za ramiona.
-Wyjdź, proszę.
-Nie wyjdę. Co się dzieję?
-Nie chcę, żebyś na to patrzał.
Wstałam i podeszłam szybko do zlewu. Spojrzałam w lusterko i ujrzałam przyglądającego mi się z poważną miną Justina. Spuściłam jednak wzrok i związałam włosy gumką wpijającą się lekko w mój nadgarstek. Puściłam zimną wodę, i przepłukałam nią usta. Oparłam się rękoma o zlew, a Justin podszedł do mnie.
-To chyba po prostu nie świeże jajka.
-Chloe, śniadanie jest świeże. Od czego to? Wymiotowałaś już wcześniej?
Spojrzałam na niego i pokiwałam przecząco głową. Justin chciał objąć mnie w pasie, ale jego telefon zaczął wibrować w jego tylnej kieszeni dżinsów. Po chwili rozległa się melodia.
-Odbierz.
Odwróciłam się z powrotem do zlewu i sięgnęłam po szczoteczkę do zębów. Nalałam na nią, aż za dużą ilość pasty i zaczęłam szczotkować zęby. Spojrzałam na siebie w lustro i z przerażeniem stwierdziłam, że jestem blada jak ściana. Odwróciłam się szybko i oparłam tyłkiem o zlew, szczotkując dokładnie zęby. Justin podszedł do okna i spojrzał na mnie przerażonym wzrokiem.
-Maddie, spokojnie. Co się stało?... Co? Kiedy?... Nie, nie ma mnie teraz w domu… Tak… Postaram się, ale mogę być dopiero wieczorem, złapiemy samolot…
Podeszłam do niego szybkim krokiem, zastanawiając się co takiego się stało. Zamarłam z szczoteczką w budzi, patrząc na jego przerażoną minę. Co takiego mogło się stać, że siostra do niego dzwoniła? Znów poczułam kręcenie w żołądku.
-Spokojnie Maddie, wszystko będzie w porządku. Będziemy jeszcze dziś wieczorem. Pa.
-Justin co się dzieję?
-Ojciec miał zawał, jest w szpitalu.

 _____________________________________________
PRZEPRASZAM, ŻE NIE JEST TAK DŁUGI JAK ZAWSZE, ALE MAM NADZIEJĘ, ŻE MNIE ZROZUMIECIE, JEŚLI USPRAWIEDLIWIĘ SIĘ NADMIAREM NAUKI :*

6 komentarzy:

  1. Nigdy się nie czepiam rozdziałów. Są cudowne ♥
    szykuje się ciąża *smart face* znaczy fajnie by było haha

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdolniacho ty 😘💘 Jest świetny tak jak wszystkie pozostałe rozdziały 💕

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham twoje rozdziały i opowiadanie❤️😍❤️😍 Naprawde mogłabyś je pisać przez całe zycie a mi i tak by sie nie znudziło 😍❤️😘

    OdpowiedzUsuń
  4. Matulu to było genialne!!! Ona zaszła w ciążę, to na bank!!! Nareszcie!!! 😂 Dobra nic nie mowie, okaże się dalej 😁 Kocham najmocniej !!! Kocjam, hocham, kocham!! 😘

    OdpowiedzUsuń
  5. Mały Bieber 😍 Nie mogę się doczekać aż się ogarną i skapną się, że to ciąża. Czekam na nexta :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale cudowny rozdział,masz talent kochana :* ♥

    OdpowiedzUsuń