-Justin!
Odsunęłam się o krok, gdy mój nos wylądował w
śmietankowym lodzie. Albo raczej na odwrót, to Justin mnie nim upaprał. Zaczął
się śmiać, a ja nie miałam pomysłu w co mam się wytrzeć. Złapał mnie w pasie i
przyciągnął do siebie. Ja też zaczęłam się śmiać, gdy pocałował mnie w nos. Odchyliłam
głowę do tyłu i wytarłam mokry nos w rękę.
-To nie było romantyczne.
Justin zaśmiał się na moje słowa i przytulił mocniej,
łaskocząc mnie nosem w szyję. Zaczęłam się wyrywać, a Justin podniósł mnie, i
przerzucił sobie przez ramię. Złapałam go szybko w pasie, z przerażeniem w
oczach patrząc w dół.
-To było romantyczne, chyba nie oglądasz filmów.
Zaczęłam się znów śmiać, i bałam się, że mój brzuch tego
nie wytrzyma. Justin nienawidził romantycznych filmów, zawsze musiałam słuchać
jego marudzenia, szeptania do ucha, przytulania się. Robił wszystko, aby umilić
sobie czas, i czekał aż film się skończy.
-Jeśli takie mają być twoje romantyczne zagrania, to nie
wiem, czy nie wolę ciebie w innej wersji.
-W innej?
-W pierwszej kolejności musisz mnie postawić.
Justin złapał mnie pewniej za uda, i podrzucił lekko,
poprawiając moją pozycję. Oparłam się szybko o jego plecy, a Justin mocno
klepnął mnie w tyłek.
-Justin!
-W takiej wersji?
Postawił mnie na ziemię i objął w pasie, przysuwając
swoją twarz do mojej, i szepcząc do ucha.
-Mogę być taki dzisiejszej nocy, jeśli pani sobie życzy.
Pocałował mnie pod uchem, a potem delikatnie je
przygryzł.
Wyrwałam się z jego objęć i ruszyłam do przodu śmiejąc
się pod nosem. Lubiłam go takiego, gdy miał dobry humor, i ciągle się
uśmiechał.
-Muszę się teraz zastanowić.
Szybko dołączył do
mnie i złapał mnie za rękę, plącząc ze sobą nasze palce. Kontynuowaliśmy spacer
śmiejąc się i wygłupiając. Wieczór był niesamowity. Ciemne niebo wypełnione po
brzegi gwiazdami, a ulice przyozdobione różnymi lampeczkami. Nie było jeszcze
późno, a słonce w tle to była taka nasza kropka nad „i”. Było to magiczne
miejsce, i śmiało mogłam stwierdzić, że najbardziej romantyczne, w jakim mogłam
w ogóle do tej pory być. Byłam też ciekawa, co na jutrzejszy dzień wymyślił
Justin, i dokąd pojedziemy. Spojrzeliśmy
w bok, gdy usłyszeliśmy pisk biegających dzieci, śmiejących się i bawiących
przy fontannie. Spojrzałam na Justina, a ten pociągnął mnie w ich kierunku.
Fontanna okrążona byłą różnymi ścieżkami równo przystrzyżonej trawy, z wielkimi
okrągłymi lampionami i ławeczkami. Justin siadł na jednej z nich, i posadził
mnie sobie na kolana. Objął mnie w pasie i pocałował w ramię.
-Chciałem z Tobą o czymś porozmawiać, ale jakoś nie było
na to jeszcze czasu.
Spojrzałam na niego i zarzuciłam mu ręce na szyję.
Zaczęłam bawić się jego włosami i czekałam aż dokończy mówić.
-Myślałem nad tym trochę czasu i.. mam nadzieję, że
spodoba ci się ten pomysł. Bardzo bym tego chciał.
-Co chcesz mi powiedzieć? Bo robię się nie cierpliwa.
Uśmiechnęłam się, ale Justin wydawał się być trochę
zdenerwowany, i urywał słowa, nie wiedząc jak to powiedzieć.
-Chciałbym, żebyśmy zamieszkali na stałe razem. Ale nie u
mnie, czy u ciebie. Po prostu wyprowadzić się do nowego miejsca, do nowego
domu. Naszego domu, zaczęli budować nową przyszłość. Pod każdym względem.
Nie wiedziałam co mam powiedzieć, ale szczerze się do
niego uśmiechnęłam. Nie spodziewałam się takich słów, zaskoczyły mnie. I sama
nie wiedziałam czy to do końca w dobrym znaczeniu.
-Nie myślisz, że to za wcześnie? Oczywiście bardzo bym
tego chciała, ale.. każdy czymś się zajmuje, każdy ma swoich przyjaciół. Chcesz
tak po prostu wyjechać?
Justin wstał i posadził mnie na ławce. Kucnął między
moimi nogami i złapał mocno za dłonie. Otworzyłam szeroko oczy, patrząc jaki
jest pełen entuzjazmu.
-Dla mnie liczysz się tylko ty. Kochanie, oświadczając
się Tobie, wiedziałem czego chce, i z czym to się wiąże. Jestem pewien, że chcę
z Tobą zamieszkać, stworzyć rodzinę, i móc nazywać Cię żoną. I nie, nie sądzę, że to za wcześnie. Zakochałem się
w Tobie już długi czas temu, a teraz.. teraz nie potrzebuje się nad tym
zastanawiać. Odpowiedziałem sobie. I mam nadzieję, że czujesz to samo.
Złapałam go za policzki i mocno, długo pocałowałam.
-Kocham cię, i zgadzam się. Na wszystko.
Na moje słowa Justin złapał mnie i wstał, okręcając mnie
dookoła.
***
Ostatnie pięć dni było naprawdę magiczne. Zwiedziliśmy
cztery wspaniałe miejsca, i momentami naprawdę wydawało mi się jakbym była w
podróży poślubnej. Podobało mi się to nie tylko ze względu na tą podróż, i nowe
miejsca, ale za każdym razem, gdy z Justinem gdzieś wyjeżdżaliśmy, stawał się
całkiem inny. Pokazywał swoje wszystkie dobre strony, był po prostu sobą. Był
wrażliwy, romantyczny, opiekuńczy, był żartobliwy i taki.. beztroski. Takiego
uwielbiałam go najbardziej. Po powrocie do domu, wszystko to znikało lub zmniejszało się w swojej objętości. Nie
potrafił być sobą do końca. Miałam wrażenie, że potrafi być dwiema całkiem
innymi osobami. Oczywiście kochałam oby dwie, ale wolałam tą swobodniejszą.
Czułam, jakby potrafił się przy mnie otworzyć, zrobić i powiedzieć wszystko co
leży mu na sercu. Gdy ktoś wchodził między naszą dwójkę, jakby niszczył naszą
bańkę mydlaną, znów stawał się odrobinę spięty. Chciał ochronić mnie przed dosłownie
całym światem, za wszelką cenę. Dla niego wszystko i każdy musiał mieć wobec
mnie złe intencje. Nie wspominając już o jego zazdrości, nad którą nie powiem,
że nie – pracuje. Dlatego doszłam do wniosku, że wspólne życie w nowym miejscu
może mieć swoje plusy. I to dużo więcej, niż teraz. Jak najbardziej byłam
gotowa na nowy początek. Już raz przez to przechodziłam, wyprowadzając się z
rodzinnego domu do Sam’a. Teraz po prostu musiało być tylko i wyłącznie lepiej.
Mam przy sobie osobę, którą kocham, i która kocha mnie. To dziwne, jak bardzo
głębokie i intensywne są moje uczucia względem niego. I wiedziałam, że
cokolwiek by wydarzyło się kiedyś w moim życiu, jego osoba na zawsze zostanie
we mnie. Takiego uczucia nie byłabym w stanie zapomnieć. I nie przeraża mnie
już myśl dorosłego, w pełni odpowiedzialnego życia. Z Justinem jestem na to
gotowa już w stu procentach. Nie zdawałam sobie wcześniej sprawy, że tak szybko
dorosłam do takich decyzji. Wyrwałam się z przemyśleń, gdy uśmiechnięty Justin
stanął w progu, opierając się o futrynę.
-Powinniśmy iść na dół zjeść śniadanie. Chyba, że wolisz
zjeść tutaj, to nie problem.
Uśmiechnęłam się, bawiąc się materiałem bluzki, którą
miałam na kolanach.
-Okej, spakuje jeszcze kilka rzeczy i przyjdę do salonu.
-W takim razie idę na dół, zamówię coś smacznego i zjemy
tu.
Uśmiechnęłam się do niego, a Justin puścił buziaka z
powietrzu i wyszedł z naszej sypialni. Odłożyłam bluzkę na miękką pościel i
przejechałam po niej delikatnie dłonią, przypominając sobie naszą wczorajszą
noc. W wspomnieniach przygryzłam wargę, przypominając sobie nade mną twarz
Justina, oświetloną przed światło świec. Zdecydowanie potrafił być romantyczny.
Było mi trochę szkoda, że jutro wyjeżdżamy, i wróci niespokojny Justin, ale
poprawiała mi humor myśl o rozmowie dotyczącej przeprowadzki. Usłyszałam po
chwili, że Justin wrócił do naszego apartamentu, więc wstałam i poprawiłam
szlafrok, wychodząc z sypialni.
***
Była to zdecydowanie najlepsza jajecznica, i najlepsze
tosty z wiśniowym dżemem, jakie kiedykolwiek jadłam, do tego zimny sok
pomarańczowy, który wręcz kochałam. Justin siedział na kanapie obok mnie i
zajadał się bekonem z trzy razy większą jajecznicą od mojej i naleśnikami z
kokosowym syropem. Lubiłam patrzeć na Justina gdy je, był słodki.
-Co chcesz dzisiaj robić?
Mówił między popijaniem śniadania sokiem. Szczerze nie
miałam dziś ochoty nigdzie wychodzić. Mogłam zostać w tym pięknym mieszkanku, z
tym jeszcze piękniejszym widokiem na miasto. Był najpiękniejszy czerwiec w
całym moim życiu, lubiłam słońce.
-Cokolwiek.
Odłożyłam widelec, gdy poczułam nagle, jak wszystko w
żołądku mi się przewraca, i jak mocno robi mi się nie dobrze. Nie miałam
pojęcia stąd się to nagle wzięło, ale wstałam pośpiesznie z kanapy i ruszyłam
biegiem do łazienki.
-Chloe, co się dzieje?
Usłyszałam jego słowa, i zniknęłam za drzwiami. Klęknęłam
przy toalecie, w pośpiechu odgarniając włosy do tyłu. Poczułam nagle wielką
ulgę, gdy mój żołądek opróżnił się. Spuściłam szybko wodę, gdy usłyszałam, że
Justin wszedł do łazienki. Podszedł do mnie pośpiesznie i złapał za moje włosy,
odgarniając je za ramiona.
-Wyjdź, proszę.
-Nie wyjdę. Co się dzieję?
-Nie chcę, żebyś na to patrzał.
Wstałam i podeszłam szybko do zlewu. Spojrzałam w
lusterko i ujrzałam przyglądającego mi się z poważną miną Justina. Spuściłam
jednak wzrok i związałam włosy gumką wpijającą się lekko w mój nadgarstek.
Puściłam zimną wodę, i przepłukałam nią usta. Oparłam się rękoma o zlew, a
Justin podszedł do mnie.
-To chyba po prostu nie świeże jajka.
-Chloe, śniadanie jest świeże. Od czego to? Wymiotowałaś już
wcześniej?
Spojrzałam na niego i pokiwałam przecząco głową. Justin
chciał objąć mnie w pasie, ale jego telefon zaczął wibrować w jego tylnej
kieszeni dżinsów. Po chwili rozległa się melodia.
-Odbierz.
Odwróciłam się z powrotem do zlewu i sięgnęłam po
szczoteczkę do zębów. Nalałam na nią, aż za dużą ilość pasty i zaczęłam
szczotkować zęby. Spojrzałam na siebie w lustro i z przerażeniem stwierdziłam,
że jestem blada jak ściana. Odwróciłam się szybko i oparłam tyłkiem o zlew,
szczotkując dokładnie zęby. Justin podszedł do okna i spojrzał na mnie
przerażonym wzrokiem.
-Maddie, spokojnie. Co się stało?... Co? Kiedy?... Nie,
nie ma mnie teraz w domu… Tak… Postaram się, ale mogę być dopiero wieczorem,
złapiemy samolot…
Podeszłam do niego szybkim krokiem, zastanawiając się co
takiego się stało. Zamarłam z szczoteczką w budzi, patrząc na jego przerażoną
minę. Co takiego mogło się stać, że siostra do niego dzwoniła? Znów poczułam
kręcenie w żołądku.
-Spokojnie Maddie, wszystko będzie w porządku. Będziemy
jeszcze dziś wieczorem. Pa.
-Justin co się dzieję?
-Ojciec miał zawał, jest w szpitalu.
_____________________________________________
PRZEPRASZAM, ŻE NIE JEST TAK DŁUGI JAK ZAWSZE, ALE MAM NADZIEJĘ, ŻE MNIE ZROZUMIECIE, JEŚLI USPRAWIEDLIWIĘ SIĘ NADMIAREM NAUKI :*
Nigdy się nie czepiam rozdziałów. Są cudowne ♥
OdpowiedzUsuńszykuje się ciąża *smart face* znaczy fajnie by było haha
Zdolniacho ty 😘💘 Jest świetny tak jak wszystkie pozostałe rozdziały 💕
OdpowiedzUsuńKocham twoje rozdziały i opowiadanie❤️😍❤️😍 Naprawde mogłabyś je pisać przez całe zycie a mi i tak by sie nie znudziło 😍❤️😘
OdpowiedzUsuńMatulu to było genialne!!! Ona zaszła w ciążę, to na bank!!! Nareszcie!!! 😂 Dobra nic nie mowie, okaże się dalej 😁 Kocham najmocniej !!! Kocjam, hocham, kocham!! 😘
OdpowiedzUsuńMały Bieber 😍 Nie mogę się doczekać aż się ogarną i skapną się, że to ciąża. Czekam na nexta :)
OdpowiedzUsuńAle cudowny rozdział,masz talent kochana :* ♥
OdpowiedzUsuń