5 lis 2016

Rozdzial 25

-Wyglądasz, jakbyś zobaczyła ducha. Poczekamy z dzieckiem, oczywiście, jeszcze nie teraz, ale.. chcę stworzyć dla nas prawdziwy dom. Kocham Cię bardzo, Chloe.
Spuściłam wzrok. Wydawało mi się, że coś w moim spojrzeniu zdradzało tajemnice. Nie cieszyłam się z jego słów a powinnam. Pewnie byłoby tak, gdyby nie fakt, że trochę na to za późno. Wzięłam głęboki oddech, gotowa otworzyć usta, i po prostu to z siebie wydusić, ale Justin pocałował mnie w czoło, wyprzedzając w słowach.
-Nie masz pojęcia jak bardzo cię cieszę, że dom Ci się podoba. Bałem się jak na to zareagujesz, i czy nie stwierdzisz, że to wszystko dzieje się za szybko.
Złożyłam na ustach Justina krótki pocałunek, i odeszłam kawałek, przejeżdżając delikatnie po ścianie dłonią. Dom naprawdę mi się podobał, i potrafiłam sobie wyobrazić życie naszej trójki właśnie tutaj. Poczułam ukłucie w brzuchu, ale bolesne w inny sposób, bardziej łagodny. Pomyślałam, że fasolka się ze mną zgadza. Spojrzałam na narzeczonego i uśmiechnęłam się.
-Nie musisz się martwić. Właściwie wszystko dzieje się w odpowiednim momencie.
Justin także się do mnie uśmiechnął, ale po chwili trochę spoważniał, dając znać, że chyba nie za bardzo rozumie co mam na myśli. Przyglądał mi się teraz z zupełnie poważną miną, i nie byłam w stanie stwierdzić czy domyśla się o czym mówię, czy jest całkowicie nieświadomy. Podeszłam do niego i stanęłam bawiąc się palcami. Nie wiedziałam kompletnie co mam ze sobą zrobić, poczułam jak moja warga robi się twarda pod wpływem mocnego uścisku zębów. Podniosłam jednak wzrok, gdy Justin odezwał się.
-Chloe, chcesz mi coś powiedzieć? Nie jestem pewny, czy wiem o czym mówisz.
To był odpowiedni moment, i chciałam go wykorzystać. Nie mogłam stchórzyć, bo kolejny raz nie chciałam przechodzić przez tą barierę. Rozmowa zaczęła się, więc nie było mowy o wycofaniu się z niej. No, Chloe, wal prosto z mostu.
-Justin, ja jestem w ciąży.
Wpatrywaliśmy się w siebie stojąc w bezruchu. Wydawało mi się, że chwila ta trwa wiecznie. Niczego z jego miny nie dało się wyczytać. Zaczęło mnie ściskać w gardle, a w oczach zbierały się zły. Nie wiedziałam dlaczego, może to reakcja na jego reakcje. Powiedziałabym nawet, że brak reakcji z jego strony. Chciałam wyciągnąć w jego kierunku rękę, ale po prostu nie mogłam. Może Justin miał tak samo. Po policzku spłynęła mi przez dwie dobre minuty zbierająca się w oku łza, a Justin otworzył delikatnie usta. Nabrałam do płuc więcej powietrza, miałam wrażenie, że w pomieszczeniu tym stało się ono nagle o wiele gęstsze. Justin podszedł do mnie znacznie bliżej, i wytarł delikatnie pocierając knykciami po moim policzku łzę.
-Dlaczego płaczesz?
-Dlaczego nic nie mówisz?
Otworzył usta, ale szybko je zamknął. Otworzyłam szerzej oczy, gdy zauważyłam na jego ustach minimalny uśmiech.
-Po prostu, zaskoczyłaś mnie, ja..
Na usta cisnęło się pytanie, czy po prostu tego nie chce, ale zdecydowanie nie przeszłoby mi to przez gardło.
-Nie spodziewałem się.. i.. nie wiem, czy to do mnie dociera.
-Co to znaczy?
Justin uśmiechnął się szczerze, i złapał moje policzki w dłonie, mocno ściskając. Jego pocałunek krył w sobie coś strasznie głębokiego. O wiele więcej romantyczności, niż bym się tego spodziewała, miłości, troski, radości.. Jego palce wplątały się łatwo w moje włosy, pociągając je lekko do tyłu. Stanęłam delikatnie na palcach, całą sobą zatracając się w pocałunku. Nie musiałam o nic więcej pytać, bo miałam odpowiedź. Czułam, że całe napięcie opuściło mnie. Justin oderwał swoje usta od moich, opierając się czołem o moje. Zamknął oczy, a ja uśmiechnęłam się.
-To znaczy, że jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. I do tej pory nie zdawałem sobie sprawy jak bardzo potrafię cię kochać. Będę dobrym ojcem, obiecuje.
Mówił strasznie szybko, a ja zastanawiałam się, czy to dzieje się naprawdę. Pocałował mnie jeszcze raz, a ja odchyliłam się, przyglądając się mu.
-To znaczy, że chcesz tego dziecka, prawda?
Przełknęłam z trudem ślinę i ułożyłam usta w cienką linię.
-Niczego nigdy nie pragnąłem bardziej, niż tego dziecka. Będę innym ojcem, niż mój. Będę lepszy, zobaczysz..
-Wiem to.
Przerwałam mu, a Justin spojrzał na mnie radosnymi oczami. Wyglądał jak najszczęśliwsze dziecko na świecie. Złapał mnie w pasie i jeszcze raz pocałował, dużo spokojniej.
-Masz ochotę jeszcze trochę tutaj zostać?
-Dzisiaj? Mówisz poważnie?

***

Leżałam na dużym, grubym kocu przed rozpalonym w salonie kominku. Był on jedyną rzeczą, która tu stała, oprócz ścian i wejścia. Na zewnątrz było już ciemno, a Justin leżał obok mnie, opierając głowę na moich udach. Mimo, że byłam tutaj po raz pierwszy, naprawdę czułam się jak w naszym wspólnym domu. Uśmiechałam się do siebie non stop, patrząc ślepo w sufit. Justin wiedział, i co więcej nie mógł tego przyjąć lepiej. Do mnie samej do końca to jeszcze nie docierało. Miałam być matką.. Podniosłam się, podpierając łokciami, i spoglądając na Justina. Ogień odbijał się w jego uśmiechniętych i zamyślonych oczach.
-Postanowiłeś przyjąć propozycję ojca?
Justin przerwał swoje myśli, odwracając głowę w moją stronę. Uśmiechnął się i pokiwał twierdząco głową.
-Nie byłem tego pewien do końca, jeszcze do dziś rano, ale.. teraz wiem to na pewno.
Podniósł głowę z moich nóg i odwrócił się. Podparł się na łokciach i odsunął moją bluzkę, odsłaniając mój brzuch.
-Nie mogę uwierzyć, że nosisz w sobie nasze dziecko.
Pocałował mnie delikatnie tuz nad pępkiem i uśmiechnął się szeroko. Był taki szczęśliwy, że nie potrzebowałam nic mówić. Obserwowałam jak jego oczy robią się coraz bardziej szkliste. Płomienie tańczyły w jego tęczówkach. Przejechał delikatnie nosem po mojej skórze, a mnie przeszły ciarki.
-Słyszysz mnie, Kochanie? To tatuś.
Przyłożył policzek do mojego brzucha, po chwili nachylił się nade mną, i złożył na moich ustach długi pocałunek. Zamknęłam oczy. Usłyszałam przy uchu jego cichy szept.
-Chcesz już wracać?
Spojrzałam na niego i pomyślałam, że to rzeczywiście dobry pomysł.

***

Justin
-Kochanie.
Spojrzałem na Chloe, i uśmiechnąłem się, widząc ją opartą o fotel i lekko się uśmiechającą. Spała. Ściszyłem radio, i podkręciłem ogrzewanie. Wydawała mi się teraz o wiele bardziej delikatna i krucha. Nie docierało do mnie jeszcze, że ma w sobie nowe malutkie życie. Uśmiech nie schodził mi z twarzy, bolały mnie już policzki. Wiedziałem, że musze zadbać o nią w stu procentach bardziej niż do tej pory. Musiałem zapewnić jej wszystko co tylko byłem w stanie. Odrzucenie propozycji ojca w tej sytuacji nie było możliwe, chciałem zapewnić jej bezpieczny i przytulny dom. Musiałem to zrobić. Była kobietą mojego życia, a teraz także i matką mojego dziecka. Nawet w myślach brzmiało to dość niewiarygodnie. Obiecałem sobie, że będę dużo lepszym, cierpliwym i kochającym ojcem, niż mój. Nie przechodziło mi przez myśl, że mógłbym zostawić Chloe czy nasze dziecko. Byłem pewien, że będzie najlepszą matką na świecie. Spojrzałem na dzwoniący na jej kolanach telefon, a później na nią. Nie chciałem, żeby się obudziła, więc sięgnąłem po niego i odebrałem połączenie. Przytrzymałem ramieniem telefon zmieniając bieg. Spojrzałem na wiercącą się Chloe. Prawie szeptem przywitałem się z Maggy.
-Cześć Maggy.
-Justin? Ehm, masz gdzieś obok Chloe? Chciałam z nią porozmawiać.
Przyszło mi do głowy, czy Maggy o wszystkim wie. Wydawało mi się, że jest trochę zdenerwowana.
-Maggy śpi. Jeśli chcesz, mogę jej coś przekazać.
-Nie, nie trzeba. Zadzwonię do niej rano, to nic pilnego. To pa.
Rozłączyła się pośpiesznie, a ja odłożyłem telefon. Wydawało mi się to dość dziwne, ale nie zamierzałem w to wnikać. Zaparkowałem pod moim domem i zgasiłem silnik. Nie miałem ochoty wysiadać z auta, mogłem do rana patrzeć jak Chloe śpi. Wydawała się być taka bezbronna, ale dobrze wiedziałem jaki mocny ma charakter. Wysiadłem po cichu z samochodu, chcąc aby Chloe znalazła się jak najszybciej w łóżku. Otworzyłem drzwi po jej stronie i ostrożnie wziąłem ją na ręce.  Wygrzebałem z tylnej kieszeni spodni klucze do domu, i wszedłem do środka. Ruszyłem od razu do sypialni, i w ubraniach, żeby nie obudzić Chloe, położyłem ją do łóżka. Pocałowałem ją w czoło, i po cichu zszedłem do kuchni. Chciałem zadzwonić do taty i powiedzieć mu o mojej decyzji. Chciałem mieć to już za sobą . Usiadłem na kanapie i przełknąłem ciężko ślinę, byłem ciekawy jak zareaguje. Odebrał po trzech sygnałach.
-Justin?
-Cześć tato.
Przejechałem dłonią po zmęczonej drogą twarzy i uśmiechnąłem się, gdy znów pomyślałem o dziecku.
-Cieszę się, że dzwonisz. Wszystko w porządku? Jak u Was, u Chloe?
Wstałem z nerwów i podszedłem do okna. Jak miałem mu to powiedzieć? Prosto z mostu? Nie dziwiłem się jednak, dlaczego rozmowa z nim przychodzi mi tak ciężko.
-Tak, jasne. Jest bardzo dobrze. Rozmawiałem z Chloe o twojej propozycji.
-Zdecydowałeś się, prawda?
Odpowiedział szybko z nadzieją w głosie. Przygryzłem wargę, zamykając oczy. Byłem tego pewien, nie zamierzałem się już wycofywać.
-Tak. Jeśli nadal tego chcesz.
-Oczywiście, że tak synu. Bardzo się cieszę.
Odwróciłem się w stronę schodów, gdy wydawało mi się, że coś słyszę. Chloe stała obejmując się ramionami, i uśmiechała. Ruszyłem w jej kierunku, zatrzymując się na centymetry od jej ciała.
-Odezwę się jutro dobrze?
-Dobrze, będę czekał na twój telefon. Do usłyszenia, Justin.
-Dobranoc, tato.
Rozłączyłem się i włożyłem pośpiesznie telefon do kieszeni, obejmując Chloe.
-Co tu robisz? Dlaczego nie śpisz?
-Rozmawiałeś z tatą?
Uśmiechnęła się, ignorując moje pytania. Odpowiedziałem uśmiechem i pocałowałem ją w czoło.
-Tak. Masz ochotę na kakao?
Pokiwała twierdząco głową, a ja splątałem nasze palce idąc do kuchni. Chloe usiadła przy stole, a ja wyciągnąłem w lodówki mleko. Czułem na sobie wzrok Chloe, wiedziałem, że mnie obserwuje.
-Powiedziałeś tacie?
Spojrzałem na jej zaspaną twarz, uśmiechając się na ten uroczy widok. Chloe naciągnęła rękawy, wkładając dłonie między zaciśnięte uda.
-Rozmawiałem z nim o firmie. Jest ci zimno?
Postawiłem mleko na gaz, a Chloe podeszła do mnie i objęła mnie w pasie, przytulając się policzkiem. Objąłem ją chętnie i pocałowałem w głowę.
-Kocham Cię.
Odpowiedziała, a ja poczułem jak moje serce rośnie na jej dotyk, zapach i słowa. Nigdy wcześniej nie poznałem silniejszego uczucia. Kochałem ją do szaleństwa.

 _____________________________________________________
PRZEPRASZAM, ŻE KRÓTSZY NIŻ ZWYKLE, ALE MAM NADZIEJĘ, ŻE SIĘ PODOBAŁ <3

6 komentarzy:

  1. Najlepszy rozdział na świecie,taki romantyczny :* ♥ Justin bd wspaniałym ojcem :)Czekam na nexta ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Czy sie podoba ?? Boże ja to kocham... ❤️❤️😍😍❤️😍

    OdpowiedzUsuń
  3. Supi rozdział! Nareszcie się dowiedział! Boziu jak ja ich kocham! 😍 Są tacy słodcy... Można wiedziec kiedy next? 😊

    OdpowiedzUsuń
  4. Dawno nie komentowałam ale czytam na bieżąco kochana 💘 Aż po tym rozdziale mam łzy w oczach ze szczęścia 💕 Jesteś niesamowita a twoje opowiadania to coś cudownego💗

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedy kolejny rozdzial? :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciesze sie, ze Justin tak pozytywnie zareagowal na dziecko 😄 I z tego, ze sa szczesliwi tez 😊 Czekam nn ❤

    OdpowiedzUsuń